Nierk ocknął się się w kamiennym pokoju najprawdopodobniej piwnicy. Pierwszym widokiem jaki zobaczył były narzędzia zawieszone na ścianie. Próba podniesienia się z niewygodnej pozycji, skończyła się zauważeniem grubych skórzanych pasów, które skutecznie ją udaremniały. Spróbował jeszcze ruszyć ogonem gdy ktoś przemówił.
- Witaj Szwanlat, Amarianie. Czyli jednak nie jesteś demonem... Szkoda, wielka szkoda. Co? Nie, nie znam waszej rasy te kilka informacji "samo z Ciebie wypłynęło. I co ja mam teraz z tobą począć?
Równocześnie było słychać kroki na schodach usytuowanych na wprost niego, z każdą sekundą coraz głośniejszych. Nierk znieruchomiał i skierował wzrok wprost na jedyne wyjście z lochu.
~~ Wypłynęło? To oznacza, że dałem się podejść jakiemuś dość mocnemu magowi. - Wrócił myślą do chwili gdy gnom się rozpłynął a sam został pozbawiony przytomności - Tak, to by wyjaśniało gnoma i to, że nie wyczułem uderzenia zanim nastąpiło, bo zapewne było magiczne.
Kroki były już całkiem blisko i zapewne zaraz ktoś się wyłoni ze schodów. Tymczasem myśli Amarianina biegły w szaleńczym tempie.
~~Jedna z gildii magów ma swoją siedzibę w slumsach, to zapewne jeden z nich ale dlaczego? Do tego jeszcze teraz wie o nas, najlepiej żeby zginął jak najszybciej.
Nierk postanowił zająć się jedną sprawą naraz, chociaż i tak nie miał większego wyboru.
-Pytasz co masz ze mną zrobić? To raczej ja powinienem zadać pytanie, po co była ta cała szopka z gnomem? Jesteś zbyt słaby, żeby stanąć naprzeciw mnie?
Rozgniewanie kogoś kto trzyma wszystkie karty w ręku nie było mądrym posunięciem ale jak już pokazał wcześniej Amarianin nie przejmował się takimi rzeczami. |