Felix roześmiał się na słowa Laury.
-Nie łasze się a oferuje współprace. Nie zależy mi na Twoim towarzystwie a na informacjach, które masz. No ewentualnie na przedmiotach.
Mężczyzna szedł równo z Laurą i nie przerwał marszu nawet gdy jakiś zarzygany marynarz ich mijał. Odwrócił tylko głowę do rzygającej kobiety.
-Właśnie widzę ile widziałaś rzygasz nawet na widok marynarza. Wolę nie myśleć jak reagujesz na widok rozprutego brzucha.
Przez to, że miał odwróconą głowę nie zobaczył kartki i nie zdziwił się co taki pijak robi z zapisanym pergaminem. Zamiast tego wszedł do karczmy, jeszcze przed wejściem założył swój sygnet (
sygnet).
A w środku panował chaos, kilku strażników kłóciło się z kobietą (następna piratka? Więcej Was matka nie miała?), jakiś mężczyzna siedział rozwalony za stołem a troll bawił się w rozgniatanie z przedstawicielem prawa.
Felix zrobił minę jaką zawsze przybierał gdy udawał szlachcica (co zdarzało się wcale często). W duchu ucieszył się, że na granatowym odzieniu nie widać plam i kurzu.
-Co się tu kurwa dzieje! Nawet napić się w spokoju nie można!
Podszedł pewnym krokiem do strażnika wyglądającego na szefa i pokazał mu palec z sygnetem.
-Wiesz co to kurwa jest?! Pytam się czy wiesz?! Wiesz czyim jestem gościem?! Nie wiesz bo wątpię aby Der się wam spowiadała z kim się zadaje.
Po chwili dodał jakby wątpiąc w inteligencje strażnika.
-Dereven, chłopcze, Dereven. Więc wypierdalać i dajcie mi się w spokoju napić a potem możecie molestować dziewki.
Popatrzył trochę łagodniej na speszonego strażnika.
-Idźcie do "potulnej Sary" się zabawiać. Myślę, że Der nie będzie miała Wam tego za złe jak jej to odpowiednio przedstawię. Chyba, że...
Felix pozwolił aby jego głos groźnie zawisł w powietrzu.