WÄ…tek: Wataha
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-07-2008, 20:35   #129
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Lunar; Próbujesz spytać kogoś w sprawie Cunnera, ale...
Kiedy podchodzisz do kobiet, zaczynają wić się w tańcu, obłazić cię i przylepiać się do ciebie.
Kiedy wymykasz się z tłumu tańczących i zagadujesz mężczyzn, ci zerkają na ciebie spode łba, bełkoczą coś i pijacko chichoczą.

Blacker; Siadasz na wysokim krześle przy ladzie. Obok siedzą dwaj mężczyźni, rozmawiający głośno. Dwaj strażnicy zerkają na ciebie, ale bardziej interesują się resztą rozbawionego towarzystwa.
- Aaa, kapłan? – zagadnął tęgi karczmarz. – Zawsze miło gościć sługę Bożego! – zatarł ręce. – Co podać, jaśnie panie?
- Poszukuję jednego z tutejszych kupców, Cunnera.
- A, Cunner. Znajomy? Cunner ma sklep na ulicy 14. Ale o tej porze dawno zamknięty, panie. Nie wiem dokładnie gdzie mieszka, chyba gdzieś przy placu głównym.
- Czy wiadomo ci coÅ› o nim?
- Ba, dobrze mu się wiedzie, często tu bywa. Ma tęgi łeb! Wychleje pięć kufli i jeszcze się trzyma! I bić się umie jak trza. Kiedyś dwóch takich dryblasów wyrzucił drzwiami jednego za drugim! – zaśmiał się.
- No – skomentował nagle mężczyzna siedzący obok. – W karty ich ograł, a oni płacić nie chcieli, ho!
Mężczyzna zmierzył cię wzrokiem od stóp do głów.
- Pielgrzymka jakaś? – uśmiechnął się krzywo. – Przejazdem?
- Jakby co mam bardzo wygodne, wolne pokoje jednoosobowe, panie! – wtrącił natychmiast karczmarz. – Jedyne 20 złotych koron.
- Czy w okolicy odbywa się jakiś zjazd, spotkanie, cokolwiek na co mógłby zostać zaproszony kupiec jego pokroju?
- Lon ma urodziny – mruknął ponuro karczmarz.
- Sześćdziesiąte czy tam siedemdziesiąte – dorzucił mężczyzna siedzący obok. – Jakoś tak. Co roku stary burżuj urządza przyjęcie i zaprasza innych burżujów! Cunner strasznie bogaty to nie jest, ale zna się z Lonem. Pewnie siedzi teraz tam i zajada się perliczkami i kawiorem, hmpf!
- A co tak marudzisz, tu ci źle? – prychnął karczmarz.
Mężczyzna pomachał ręką.
- Daj no drinka dla mnie i towarzysza – skinął na ciebie. – Bóg stworzył trunek, abyśmy się nim cieszyli!
Karczmarz podstawia wam dwie flachy.



Amadeusz; Blacker chleje na czyjś koszt, a ty musisz bulić, skandal!!!
- 10 złotych koron – skasował barman.
Mamroczesz pod nosem, póki nie skosztowałeś. Nooo, niezłe!
Nadszedł czas na prawdziwy taniec! Wyrywasz Kiti na parkiet!

Baybars; Obserwujesz. Jesteś samotnikiem, samotnym łowcą, samotnym wilkiem. Masz zasady, masz honor. Wygibasy wśród schlanego pospołu – to nie dla ciebie.

Kall`eh; Przysiadasz się do rozmawiających przy ladzie. Balcker gada z jakimś mężczyzną, kumpel tamtego siedzi obok – więc dosiadasz się po lewej stronie, obok tego drugiego właśnie, zajętego piciem. Opowiadasz mu historie z życia dwarfów. Zerka na ciebie w zdumieniu, święcąc oczami sponad brzegu kufla, z którego nieustannie tankuje. Również pijesz, leci właśnie czwarte piwo [-12 zł]. Milczek jakiś ci się trafił, próbujesz rozkręcić go piwskiem.
- Barman, dwa kufle. Dla mienia i dla kolegi. - pokazał na "rozmówcę" - Tylko ni chrzczone.
- SiÄ™ robi, drogi panie!
Dwa kufle lądują przed wami [-6 zł].
- Dzięki serdeczne – odezwał się wreszcie facet.
Kufle głośno stuknęły o siebie.
- Wiesz, przyjacielu, słyszałem nieco o dwarfkach, znaczy dwarfowych kobietach... – zająknął się. – Krążą plotki, że one tego no, mają.... – podrapał się po brodzie. – Mają zarost, czy to prawda?!
Wyciągasz zielony kamyk i 3 sztuki złotych monet.
- Trza mi wiedzieć czy jokiś mag albo alchemik ni przyjmuje po godzinach? Gdyż ni wiem co to za kamyk. - Spojrzał na rozmówce i położył złoto na blat. - Bo widzisz, do rana mus wyruszyć w drogę.
Mężczyzna zerknął na monety, na kamyk, na ciebie, na monety. Podrapał się po głowie, rozejrzał się wokół.
- Jam w życiu w kopalni żadnej nie był, przyjacielu... Mag, hm, alchemik, hm-hm... – zastanowił się. – Lon jest tu jedynym alchemikiem. Tak, Lon, dziś ma urodziny. Widzisz, bogacz, przyjęcie, dom, ogród, wino, kawior... Straż, psy... Dzisiaj raczej już sklepu nie otworzy, nie masz co na to liczyć. Ale tak się składa... – położył powoli rękę na monetach i zgarnął je, po czym sięgnął do kieszeni. – Znalazłem na ulicy papierek taki, zaproszenie... – wyjął z kieszeni kawałek papieru. – Myślę, że jak pójdziesz tam, i pogadasz z Lonem, to coś poradzi na ten twój kamyczek – wręczył ci zaproszenie. – Poczekaj aż się schleje, zagadaj coś, a może i za darmo ci go oznaczy – zaczkał. – I tak tam nie pójdę – machnął ręką na oddane zaproszenie – kumple by mnie znienawidzili... A tak to przynajmniej na jedno piwsko mam – radosny, natychmiast wydał 3 zł na kolejny kufel. – Aleja 5 – pokiwał ci palcem. – Nie możesz nie trafić...

Baybars, Kiti, Sachet; Postanawiacie się przejść. Wychodzicie z tawerny. Noc jeszcze młoda.
Dwaj mężczyźni nadchodzą.
- Lon Vendyk nie otworzył dziś kramu? – usłyszeliście rozmowę strażników przechodzących obok.
Jeden skinÄ…Å‚ na sklep alchemika.
- Nah. Też bym nie otworzył, na pewno masę przygotowań musiał poczynić.
- Od czego ma służbę?
- Nie myśl, że służba sama sobie rozkazy wydaje i rozumnie je wykonuje. Jutro i pojutrze pewnie też nie otworzy, bo spity będzie leżał!
- Żałuję, że nie mogę tam być.
- Ja też. Ponoć w zeszłym roku czterdzieści beczek wina wychlali! A w tym roku to przecież okrągła rocznica!
- Widziałem jak dziki i bażanty wwozili...
- Ponoć nawet kawior będzie.
Stukot końskich kopyt o bruk. Zza zakrętu kilkanaście metrów obok wyłonił się jasny koń z kobietą w siodle, oraz sługa drepczący obok.
- Patrz. Pani Vendyk tutaj?
- Co roku osobiście zamawia i odbiera swoją suknię na tę ucztę. Zawsze tak wybrzydza, że ma ją na ostatnią chwilę.
- Aha.

http://fc08.deviantart.com/fs5/i/200...razykrista.jpg

Strażnicy oddalają, wy tymczasem obserwujecie kobietę na koniu, która powoli oddala się wraz ze sługą.
- Zaczyna siÄ™ za godzinÄ™.
- Zrobiłem co kazałaś, pani. Będą na miejscach. Mam nadzieję, że w tłumie dadzą sobie radę.
- To ich problem. Postanowiłam wprowadzić małe zabezpieczenie na wszelki wypadek.
- Zabezpieczenie?
- Wszystko jest w liście, który ci dałam.
Odruchowo sięgnął torby przewieszonej przez ramię.
- Zanieś go Garanowi, to wszystko – mruknęła. – Jest tam też zaproszenie dla niego.
- Dobrze. A co z Cunnerem?
Na spotkanie kobiecie wyjechało dwóch jeźdźców z bocznej uliczki.
- Pani.
- Wracamy – zdecydowała, zawróciła konia.
Wszyscy w trójkę odjechali. Sługa rozejrzał się i zniknął w bocznej uliczce.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline