Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-07-2008, 21:02   #3
michau
 
michau's Avatar
 
Reputacja: 1 michau ma wspaniałą przyszłośćmichau ma wspaniałą przyszłośćmichau ma wspaniałą przyszłośćmichau ma wspaniałą przyszłośćmichau ma wspaniałą przyszłośćmichau ma wspaniałą przyszłośćmichau ma wspaniałą przyszłośćmichau ma wspaniałą przyszłośćmichau ma wspaniałą przyszłośćmichau ma wspaniałą przyszłośćmichau ma wspaniałą przyszłość
Naczelny z reguły się nie myli. Jeśli stwierdzi, że to, co wczoraj napisałeś po pięciu godzinach siedzenia przy laptopie i przesłałeś mu dwie minuty przed północą, zasługuje na opublikowanie, jako efekt rzekomo półtora miesięcznej pracy nad sprawą, to nie masz prawa odmówić. No chyba, że jesteś nienormalny i nie liczą się dla ciebie pieniądze, czy chęć utrzymania się w branży i nie stracenia pracy.

***


*

- How far are we going to go through this path without making any stops?- asked Michal.
- For about ten minutes, sir. I will stop immediately when I see a path we are aiming so that you can get off the car- the driver replied.
- That's alright. Thank you.
A really dull conversation made him angry. When they stopped, he got off the car and walked toward the nearest tree to have a piss. He didn't even realise that the car had just gone.
- You fuckin' jerk !!- the only words he was able to shout toward the disappearing driver.



pl.
- Jak długo jeszcze będziemy się wlekli tą drogą bez robienia żadnego postoju?- zapytał Michał
- Przez jakieś dziesięć minut, proszę pana. Kiedy zobaczę ścieżkę, w kierunku której zmierzamy, natychmiast się zatrzymam- odpowiedział kierowca.
- W porządku, dzięki.
Rozmowa z kierowcą tylko go wkurzyła. Kiedy się zatrzymali, wysiadł z wozu i podszedł do najbliższego drzewa żeby się odlać. Nie zdążył nawet zauważyć, że samochód właśnie odjechał
- Ty pierdolony cymbale!!- to ostatnie, co zdążył wykrzyknąć w kierunku znikającego kierowcy.




- No to klops- Michał lubił mówić sam do siebie w momentach kiedy był wkurzony. Nie ukrywał zdziwienia, kiedy zauważył, że kierowca odjechał zostawiając go lesie, w nieznanym mu miejscu. Miał go przecież dowieść do wioski, na miejsce, do celu ! Zamiast tego stał teraz sam w strugach deszczu, zszokowany.
- Pierdolony Angluch! Nie cierpię tych parszywych śmierdzieli. No co za ...- przerwał. Między drzewami mignęła mu jakby postać. Nie ważne, pomyślał. Przecież te lasy są tak opustoszałe, że nie zdziwię się, jeśli zauważę tu jakiegoś pustelnika, który żyje tu od stuleci, buhaha- ryknął Pan Dziwny Śmiech w głowie Michała.
Michał rozejrzał się dookoła. Tylko drzewa i deszcz. Deszcz, w przeciwieństwie do tego pierwszego, padał bardzo intensywnie. Michał dostrzegł trzy ścieżki, dość typowe jak na leśne drogi, pokryte teraz wodą, co powodowało, że powoli zamieniały się w błotnistą breję. Dwie wyraźnie prowadziły w dół. Cholera wie gdzie, pomyślał Michał. Spojrzał w górę. Nie wiedząc czemu akurat w górę, skoro z góry lał właśnie deszcz i skoro Góra, to znaczy redaktor naczelny, wysłał go właśnie w sam środek jakiegoś dziewiczego lasu w Szkocji. Michał dostrzegł dach budynku. Może jednak kierowca dotrzymał słowa i dowiózł go do wioski, pomyślał? Michał ruszył w kierunku błotnistej ścieżki, która jako jedyna prowadziła w górę, prawdopodobnie w kierunku domu, którego dach zobaczył z nad wystających konarów drzew.

Wbrew pierwotnym założeniom, dotarł do zabudowania po około czterdziestu minutach . Nie wiedział, jak to możliwe, skoro dach budynku wydawał się być tuż nad drzewami, przed którymi stał czterdzieści minut temu; gdy spojrzał na zegarek, tyle czasu właśnie upłynęło od momentu, gdy wyruszył z miejsca, gdzie zostawił go kierowca.
Michał stał mokry wpatrując się w budynek.Nie miał innych planów-podszedł do drzwi. Postanowił zapukać.
 
__________________
Fortune is fickle.
"Do not follow the Dark Side"

Ostatnio edytowane przez michau : 27-07-2008 o 23:22.
michau jest offline