Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-07-2008, 11:11   #159
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Z mieszanymi uczuciami Jaksa przyjął przybycie pięknej pani Dębskiej.

Jej obecność w okolicy, z pewnością dostrzeżona przez przez szpiegów Rożyńskiego, znakomicie uwiarygodniłaby plan wyciągnięcia Rożyńskiego z jego kryjówki. Jeśli, oczywiście, można by kryjówką nazwać ów zameczek, skoro wszyscy w okolicy wiedzieli, że infamis ów tam ma swoją siedzibę.

Z drugiej strony obecność pięknej pani nie bardzo mu odpowiadała.
Jakimś dziwnym trafem w obecności przedstawicielek płci pięknej wiele osób głowę traciło. Zaczynały się kłótnie i swary, ubieganie o względy... Pojedynki...
A nawet jeśli nie dochodziło do tak poważnych zatargów, to niejeden mąż, bez względu na wiek, popisywać się zaczynał, błysnąć chciał odwagą... I głupoty wyczyniał, jakich nigdy nie zrobiłby nie mając przed oczami wdzięków niewieścich.

Poza tym uważał, że miejsce niewiast jest... No, może nie przy dzieciach, ale z pewnością nie na polu walki. Pani Helena, chociaż jej urodzie, przynajmniej w świetle ogniska, nic zarzucić nie mógł, z pewnością z bronią w ręku stawić czoła ludziom Rożyńskiego nie potrafiłaby, a jej właśni ludzie, zajęci przede wszystkim dbaniem o całość jej skóry, mniej byliby w boju warci. I łacniej ranni lub zabici zostać mogli.

Mimo wszystko pani Dębska była i, dopóki wyperswadować jej pobytu by się nie dało, znosić trzeba było jej obecność i to z uśmiechem na ustach. Chociaż, jak można było zauważyć, nie każdy nadmiernie radość okazywał.

Westchnąwszy w duchu skierował się Jaksa w stronę pięknej pani i ku nowo przybyłej podszedł, by z uprzejmym ukłonem i uśmiechem miłym powiedzieć:

- Zaszczyt to dla naszego skromnego grona. Jaksa Gorajski, do usług.

Ucałował z szacunkiem podsuniętą mu dłoń, a potem odsunął się na bok, by inni mogli okazać swe względy i zainteresowanie.

Gdy skończyły się powitania i panią Dębską, z licznymi ukłonami i objawami rewerencji ku ognisku zaprowadzono, ponownie podjęto interesujący wszystkich temat.
Gdy pan Władysław skończył mówić, Jaksa powiedział:

- Jeśli kto hazard lubi, to i z puszką ku bramie podsunąć się może. Ale o tym za chwilę.
- Dwie drogi przed nami stoją otworem - otwarta walka o zamek lub podstęp. W tym pierwszym przypadku ludzi siła zginie, nawet gdyby prochem bramę wysadzić. Choć od razu powiem, żem nigdy nie próbował bomby robić, to ponoć sprawa trudna nie jest. Kłopot z lontem być może, żeby ani za krótko, ani za długo się nie palił. I z przeniesieniem ognia, bo krzesanie u wrót hazardem jest znacznie większym, niż samo umieszczenie puszki prochowej pod bramą, która z pewnością strzeżoną jest.

- Gdyby zaś udało się ludzi Rożyńskiego, a może i jego samego, z zamku wyciągnąć, sprawa byłaby łatwiejsza. Wieści o obecności, bogactwie tudzież urodzie naszego gościa - skłonił uprzejmie głowę ku pani Dębskiej - do uszu Rożyńskiego dotrą niechybnie. Tudzież o nader skąpej eskorcie, która jej towarzyszy. Jak i, jeśli zechce mi waćpani słowa me wybaczyć, o uporze i braku rozsądku, z których niewiasty słyną, a które to cechy skłonią waćpanią do niesłuchania mądrych rad...

Uśmiechnął się przepraszająco na znak, iż słowa to jeno, zaś on sam rozum pani Dębskiej na równi z jej urodą sobie ceni.

- Bogactwo powinno skłonić owego zbója do wysłania ludzi, zaś uroda, o której wieści wnet się rozejdą, do osobistego udziału w owej eskapadzie...
- Oczywiście jest rzeczą niemożliwą, by waćpani własną osobę na hazard wystawiła...

Miał i inne pomysły pan Jaksa, ale na razie nie ujawniał ich, nie chcąc swą osobą rozmowy całej zdominować.
 
Kerm jest offline