Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-07-2008, 14:22   #119
ŚLePoX
 
ŚLePoX's Avatar
 
Reputacja: 1 ŚLePoX nie jest za bardzo znanyŚLePoX nie jest za bardzo znanyŚLePoX nie jest za bardzo znanyŚLePoX nie jest za bardzo znanyŚLePoX nie jest za bardzo znany
Twardy sen Tropiciela został przerwany przez jego kolege z pokoju, który starał się jak tylko mógł by być cicho. O dziwo, po wyjściu Wojownika, Wherkens zaczął się dziwnie zachowywać. Podbiegł do drzwi i mocno sapiąc i niuchając próbował coś wskazać swemu przyjacielowi. Chłopak natomiast pozbierał się tak samo szybko, kiedy usłyszał krzyk kobiety, dźwięki otwieranych drzwi i stąpania stóp:

- Co jest kolego? - podszedł do wilka wąchającego coś pod drzwiami. Ledwo je otworzył, został wręcz zatkany. Widok morza krwii, w którym pływały martwe koty, zamurował go. Do tego ten zapach... Pokręcił głową z niedowierzaniem wybałuszając gały. Czuł się dziwnie, jak gdyby złość miała zaraz z niego wybuchnąć. Tak wiele martwych stworzeń...

- Wherkens! - krzyknął ze złością na swego zwierzęcego towarzysza - Zostaw je! - złapał wilka za szyję, odciągając go od zwłok. Wiedział, że to jest normalne, w końcu należał do psowatych, które do wszystkiego wtykają swoje pyski, lecz był zły, przez co uniósł głos na przyjaciela, coś czego nie zwykł robić.

- Chodź! Idziemy na dół... - powiedział już znacznie spokojniej, po czym poprowadził wilka do schodów, przekraczając co chwile kolejne zwłoki.

Gdy znaleźli się na schodach złość wróciła.

- O żeszty kur... - gdzie nie spojrzał jego oczom ukazywały się zwłoki małych stworzeń. Następnie widok bezgłowego ciała gospodarza, z którym to poprzedniego wieczoru spędził kilka chwil przy kuflach, zatrzymał jego wzrok. Rozpaczająca rodzina dostała wsparcie od dwojga kompanów, Elhan trzymał mocno Tarę, a Siabo Zorę, która to też zaraz zemdlała:

- Blajndo, pomóż mi. Połóżmy ją na jakimś stole. - powiedział Mag, a co Tropiciel wykonał bez namysłu. Gdy dziewczyna leżała już wygodnie, Iluzjonista dodał szeptem coś co lekko chłopaka zdziwiło:

- Dzięki przyjacielu. - krótkie zdanie, a jakże przyjemne do usłyszenia w takich okolicznościach.

- Nie ma sprawy.. - odpowiedział szybko. Chwilowo stłumiona złość pozwoliła mu na mały rekonesans wśród martwych bestii. Przyglądał się najuważniej jak tylko mógł. Niestety jego umiejętność tropienia nie należała do najlepszych, w końcu tym zazwyczaj zajmował się jego ojciec, ale spróbować nie zaszkodzi i zaczął szukać nawet najmniejszych podejrzanych śladów. Wiedział od początku, że siedzący tu Yon był niewinny. Głowa brodatego karczmarza była wyrwana, a nie odcięta. Co dawało prosty wniosek - ktoś lub coś co to zrobiło było naprawdę potężne i musiało mieć niewiarygodną siłę. Przez to też rozpoczął przeszukiwanie pomieszczenia w tym samym momencie co Iluzjonista, chodząc tak ostrożnie jak tylko był w stanie. Nie chciał by jego uwadze coś umknęło. Zajęty szukaniem nie zwracał uwagi na to co działo się obok, po prostu nie obchodziła go świątobliwość próbująca wyciągnąć coś od niewinnego mężczyzny.

~

Podczas zaplanowanego pogrzebu towarzysza broni, dołączono także ceremonię pogrzebową Mivala. Nie cierpiał chodzić na tego typu zebrania, w sumie mało kto takie coś lubił, widok nagrobków przypominał mu zawsze o dniach polowań. Zbyt wiele krypt i jaskiń zwiedził przed kilkoma laty. Do tego dochodził widok wszystkich smutnych twarzy. Po prostu nie umiał długo tam ustać, przez co też poszedł usiąść w pobliżu kobolda. Nie mówiąc nic do niego zatopił się w swych myślach. Kolejne pytania pojawiały się w głowie. Kto mógłby być na tyle cichy i zarazem silny by wejść do zakneblowanej karczmy, zabić bezdźwięcznie sporych rozmiarów mężczyznę i oczyścić praktycznie całe miasto z kotów? Faktem było dla niego to, iż obecność wampirów została już tu potwierdzona i to, że te bestie mogłyby być właśnie w stanie czegoś takiego dokonać. Z całą też pewnością było to ostrzeżenie, być może i nawet swego rodzaju zemsta za ubitego wcześniej nieumarłego? Nie potrafił jednak znaleźć dobrej odpowiedzi ani na te pytania, ani na wcześniejsze. Zbyt dużo niejasności w tym wszystkim. Wampiry, obrzydliwie wyglądająca bestia mogąca magicznie oślepiać, no i mag czy demon czy cholera wie co, mogące używać potężnej magii. Zbyt dużo. Zbyt dużo jak na tak krótki okres pobytu. Że też nikt w tym mieście nic konkretnego nie wiedział?

- Trzeba chyba będzie jednak wpaść z wizytą do tego cholernego barona... - pomyślał wzdychając przy tym mocno.

~

Po powrocie do karczmy chłopak zasiadł do stołu z wszystkimi chętnymi do rozmowy. Czuł się źle z tym, że poprzedniego dnia chciał tu zostać, by pilnować porządku i nie mógł zrobić niczego, co by uratowało Mivala i całe "stado" kotów, a przy tym zaginiętego chłopca. Z drugiej strony pocieszała go myśl, że gdyby poszli na kolację to mogłoby tu być jeszcze gorzej, na przykład zastaliby całą rodzinę wyrżniętą. Takie mieszane uczucia wprowadzały niezły chaos w już i tak nieźle potrzepanej i zdezorientowanej głowie.
Z uwagą słuchał kolejnych wniosków i opini towarzyszy, każdy kto coś chciał dodać, robił to, dorzucając do tego dość ciekawe spostrzeżenia. Zwłaszcza spodobało mu się wyznanie Siabo oraz "zero tajemnic":

- Dobrze wiedzieć, że mamy po naszej stronie kogoś takiego jak Ty. - uśmiechnął się przy tym nieznacznie. W normalnych warunkach bardziej by się cieszył z takiej informacji, jednak jego poczucie humoru gdzieś zaginęło w trakcie ostatnich wydarzeń.

- Zgadzam się z Waszymi opiniami, nic dodać i nic ująć... - rzucił cicho, pomimo gotującej się w jego wnętrzu złości i energi, nie powiedział nic więcej. Nie było już ku temu potrzeby, bo co miało być powiedziane to zostało, dlatego tylko podniosłym tonem rzucił:

- Chodźmy odwiedzić w końcu tego całego Cherninga, czy jak mu tam było!... - rzekł to szybko wstając od stołu, tym samym potwierdzając swą ogromną chęć i gotowość dorwania grasującego w mieście zła.
 
__________________
<PEACE>

Ostatnio edytowane przez ŚLePoX : 28-07-2008 o 14:36.
ŚLePoX jest offline