Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-07-2008, 18:40   #93
Hellian
 
Hellian's Avatar
 
Reputacja: 1 Hellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwu
Pappo
Być może ostrożność się opłaciła. Trudno to rozstrzygnąć na pewno, bo w porównaniu do losów tych biedaków, którzy leżeli na podłodze Rosette, jęcząc, krwawiąc, albo i nie wydając odgłosu, chyba, że złorzecząc pod bramami królestwa Morra, miałeś szczęście, ale wolałbyś być wśród tych, co uciekli.
W każdym bądź razie nikogo nie zabiłeś i nie byłeś ranny, gdy wyszedłeś w końcu z Rossette to prosto w ręce tej garstki gwardzistów, którzy stawiali skuteczny opór. I z nimi trafiłeś do miejskiego więzienia.
Trzeba przyznać, ze najgorszą stroną spędzonej tam doby, był fakt, że nie mogłeś się umyć. Śmierdziałeś szczynami wylanymi na Ciebie przez wykidajłę Flotta Muchołapki i obiecywałeś sobie, że wsadzisz cholerny łeb tego cholernego pasera do wychodka, każąc jeszcze psom obsikać mu nogawki. Szczęśliwie o Pewne i Gorliwe nie musiałeś się martwic, jeden ze strażników, chłopak o płaskiej twarzy i dobrym sercu, powiedział Ci, że warują pod budynkiem i obiecał podać im wodę i coś do żarcia.
A bladym świtem, po nocy przespanej na sianie w smrodzie, do którego przyzwyczaiły Ci się już nozdrza wuj Harteron odnalazł bratanka.
Nie jechaliście od razu do domu. Bo tak naprawdę, nie po Ciebie przyjechał tu starszy Pian. Dopiero widok psów uświadomił mu, ze może odebrać z więzienia i kogoś żywego.
Potem niestety miałeś okazję zobaczyć w końcu Nanę. Razem z wujem przenieśliście zwłoki rudowłosej dziewczyny do powozu.

Catherine
Nie miałaś spokojnego życia, ale mordercy nachodzący Cię nocą we własnym domu byli koszmarem, jakiego się nie spodziewałaś. I nie opuszczała Cię świadomość jak dużo miałaś szczęścia, że żyjesz. Tak naprawdę najłatwiej byłoby zwrócić się o pomoc do Iwana, bo nawet gdyby Cię wypytywał, był tez zauroczonym głupcem, którym mogłaś manipulować jak chciałaś, ale cóż poradzić, że serce nadal ciągnęło Cię do Otta. Im bardziej oddalałaś się od domu i serca dzielnicy kupieckiej tym niebezpieczniej się robiło. Aż musiałaś się zatrzymać, do dzielnicy nędzy wkroczyło wojsko. Rozpoczęły się aresztowania zagubionych przechodniów, zbyt zmęczonych, głupich lub pijanych, by zorientować się, że tej nocy trzeba siedzieć w domu. I dlatego wylądowałaś u Flotta. Nie powinnaś z nim się spotykać, było to niebezpieczne i zabronione, ale tylko on ze znanych Ci, wzbudzających zaufanie osób mieszkał w pobliżu.

Nie spał. Podobnie jak i Ty nie miał bezpośredniego kontaktu do Otta. Opowiedział Ci o zamieszkach, Ty mu o człowieku Jana de Veille i pobiciu młodego Bossa, o napaści na Twój dom. Opowiadałaś i zdałaś sobie sprawę, co musisz zrobić by stanąć na nogi, uniezależnić się od mężczyzny, który ingerował w całe Twoje życie. Dowiesz się, o co chodzi, sama. Z sojusznikami, których zdobędziesz samodzielnie, bo przecież już masz takich na oku, rodzinę Bossów.
Rano postanowiłaś wrócić do domu. Nadal wystraszona, wchodziłaś do budynku kamienicy najciszej jak umiałaś. Kiedy usłyszałaś wrzask.
- Złodzieje, ratunku!
Głos należał, do mieszkającej w suterenie gospodyni, plotkarki o małych chciwych oczkach, zajmującej się sprzątaniem i ogrodem. Wbiegłaś na górę zaniechawszy ostrożności.

Danst
Smutne przyjęcie zgotowało Ci to miasto. Zamiast przywitań pożegnanie. Zamiast radości zemsta.
Nie groziła Cie jedynie bezczynność, chwila w pokoju Lizy, chwila z innego świata, dobra i spokojna, skończyła się szybko.
Bez trudu znalazłeś kamienicę, w której mieszkała szlachcianka. Ładne, ciche miejsce, blisko Rynku Małego. Nie zatrzymał Cię żaden dozorca. Drzwi do mieszkania panny Chauprade były uchylone. Ze środka dochodziły hałasy. Nie, nie bójki, plądrowania. Ostrożnie powiększyłeś szparę. Złodziei była trójka, dość przyzwoicie ubrany brzuchaty mężczyzna koło czterdziestki, niewiasta w podobnym wieku i młody chłopak, pewnie koło szesnastej wiosny. Nie wyglądali na zawodowców. Nie wiele myśląc wpadłeś do środka. Kobieta z piskiem upuściła na Twój widok suknie.
- Złodzieje ratunku! – wrzasnęła.
Mężczyźni, którzy właśnie krótkimi nożami cięli w strzępy dobry, drogi materac rzucili się w kierunku drzwi, gotowi Cię stratować w trakcie ucieczki.
 
Hellian jest offline