Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-07-2008, 20:39   #58
qaz
 
qaz's Avatar
 
Reputacja: 1 qaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie coś
[Piwnica]


Jak można by nazwać wątpliwej reputacji maga, który jakże zupełnie omyłkowo porwał Nierka jako obiekt badań i szybko go porzucił? Filantropem? Fanatycznym uczonym? A może ot tak, zwyczajnie żądnym wiedzy lekarzem. Jakby go nie nazwać, zdawał się być całkiem pożyteczną osobą. Przetarł zmęczone od ciemności oczy, pokręcił karkiem, aż coś zatrzeszczało.

- Szukam jastrzębia, który należy do zakonu rycerskiego a z tego co mi wiadomo to goblinów tam nie przyjmują. A po co go szukam? Powiedzmy, że jest w posiadaniu rzeczy, która jest mi potrzebna. A jakiej? To mości...czarodzieju nie jest ważne.

-Dziwne z was istoty Ci Amarianie, szukają goblinów które posiadają nie ważne rzeczy.. doprawdy dziwne. A już myślałem, że i ty jesteś zaangażowany w tę "bzdurę". Wszyscy biegają naokoło i szukają jakiś kart... I to z jakiego powodu? Bo ktoś opowiedział im legendę o północnych rubieżach i królu- bogu. A ja Ci się pytam, spotkałeś kogokolwiek z tychże rubieży... nie, nie odpowiadaj. Na pewno nie spotkałeś.

Mag podszedł do niskiej szafeczki, wysunął górną szufladę. Sięgnął po coś w głębi, chwilę później wymachiwał zrulowanym pergaminem.

-O takich jak ta. Durnie.- Ogi stał spokojnie z otwartą gębą. Ślina ściekała obficie na szary kaftan, nieco za mały jak na niego. Podrapał się po łysej głowie i rzekł:

-Mistrzu sam kazałeś Ogiemu szukać kart...

-Debil!! To są falsyfikaty! Nie ma takiej księgi, nie istniała... Szwanlat, co się stało?

Mag spojrzał na pergamin w swojej dłoni, uśmiechnął się sucho, dość nieznacznie.

-Oddam Ci ją chcesz?

***

Ile to już czasu minęło odkąd opuściliście dom zleceniodawcy? Sporo, znacznie więcej niż można by przypuszczać. Półtorej godziny*, biegania, śledzenia zbierania informacji i... no właśnie i co? Żadnych rewelacji. Nikt nawet nie widział samego Jastrzębia. Poszukiwacze zdołali jednak się już i pokłócić i pozabijać. Tacy choćby krasnoludzi, dwóch martwych i tylu też w celach siedzi. Nie lepsi byli nasi bohaterowie, tu przynajmniej obyło się bez rozlewu krwi... chwilowo.

***
[Karczma]


Rumor, hałas i chaos. Tak najkrócej można opisać to miejsce. Karczmarz za szynkwasem patrzył milcząco na bieg wydarzeń. Nie odważył się już odezwać. Nie bał się straży, bardziej swych klientów. ~~coraz to gorsi, coraz to bardziej zadufani...~~ pomyślał smutno. Odwrócił się do towarzystwa na chwilę, by sięgnąć kolejny kufel do wytarcia. Gdy znów patrzył na zgromadzonych jego uwagę przykuło zachowanie Jackie, która jakby kichać chciała w biust... Pokręcił z dezaprobatom głową. Strażnicy, wyraźnie upoceni dosłownie uciekali. Porzucili swego martwego towarzysza i całkiem pominęli osobę trolla. Klienci spokojnie siedli na chwilę do stołu, wymienili uściski. Rozpoczęła się rozmowa, szybka i burzliwa. Hogges zdawał się być zrozpaczony faktem, że całkowicie nie dopuszczono go do głosu. Już chciał rozładować sytuację dobrą historyjką gdy najpierw nieznajomy opuścił stolik, a za nim ruszyła Jackie, D.Flint z którą miał zamiar jeszcze poflirtować chwilkę. Otwarł usta by zagadnąć do Laury, która również odeszła od stolika.

-by to morskie czorty z gównarzerią!- rzęchnął się, zarzucił ponownie buty na stół i kiwnął na służkę.

-Coś do picia na koszt tego pana, który wyszedł zarzekając się, że stawia piwo. Jeśli łaska prosiłabym jednak o jakiś mocniejszy trunek...najlepiej całą butelkę, możesz mi dać nawet denaturat bylebym mogła się spić jak świnia...

-Denaturat? a cóż to za fikuśny napitek? Hey.. Panienko! Hey!! No co jest do czorta...

Laura wybiegła z karczmy i podążyła za Jackie i Felixem. Co tam się wydarzyło karczmarz już nie widział, na pewno nie wiele dobrego skoro Laura wróciła w trymiga. Mężczyzna za szynkwasem spojrzał zaskoczony na kobietę, rozdziawił usta i stał tak przez chwilę. Takie zachowanie to dla niego nie pierwszyzna, tyle tylko, ze tak zachowują się po a nie przed piciem.

- To jak będzie? Dostanę ten trunek na koszt strażnika? Tylko mówię ci, coś mocnego...coś mocnego jeśli łaska bo mam zamiar utopić kilka wspomnień z przeszłości, o ! Powiem tak, chcę zażegnać demony przeszłości, masz coś na zażegnanie takich demonów?

-Nie wiem jaki trunek wcześniej miałaś na myśli, przykro mi ale nie mam czegoś tak "wyszukanego" butelka solidnego rumu jest dobra na wszystko. świeża dostawa.- sięgnął pod ladę- trzymaj. A teraz opowiadaj czemuś taka strapiona, chętnie posłucham.

[Rezydencja Dżina]


-Owszem obaj posiadali złoto o takiej samej wadze ale jeden był bogatszy. Dajmy na to obaj mieli 1000 monet o tej samej wadze, ale w handlu pierwsze 1000 monet ma mniejszą wartość od drugiego. Dlatego ten drugi był bogatszy.
Podszedł do biurka.
-Jak widzisz nie jestem taki niecierpliwy. Dostanę konkrety?


-Hę? A to ty.-zawiesił głos, zdawało się ,że starawy mężczyzna nie rozpoznał gościa.- długo myślałeś nad szaradą. Mniejsza o nią. Konkrety? A czy ja dostanę kartę Jastrzębia? Czekaj... byłeś wtedy jeszcze? Bo widzisz, Jastrząb rycerz zakonny posiada jedną kartę... Wiem coś jeszcze ale to później, dużo później. Najpier karta.- zamaszyście machnął piórem po karcie, kropla atramentu spadła na pergamin zostawiając obfitego kleksa. Podniósł ją na wysokość swych oczu i przeczytał

-Najznamienitszy Dżin, okazujący się powyższą pieczęcią prosi o przygotowanie statku, płaci hojnie za podróż na zachód, ku słońcu zachodzącemu w Irze. Podróżnych w liczbie dziesięciu, i tyleż koni. Zleca się również poczynić przygotowanie ładowni i spiżarni... Jak uważasz, dobrze? Nigdy nie pisałem listów...

Mężczyzna zamyślił się, umoczył końcówkę pióra w kałamarzu. Skreślił kilka wyrazów, kilka dopisał. Ostatecznie jednak zgniótł list i cisnął nim w kąt, tak samo jak kilka poprzednich kart.

-Idź już idź, nie przeszkadzaj mi.-rzekł na sam koniec.

[Karczma- ponownie]


Caenvox miał spory kawał drogi, plac centralny od portu dzieliło nielicho kroków. Tak jak i wcześniej, tak i teraz sporo ludzi kręciło się po ulicach. Deszcz z wolna ustawał, to i miasto ożywało na nowo. Mag klął pod nosem, nie spodziewał się tak sporej drogi. Budynki mieszkalne ustąpiły miejsca magazynom i składowanym na zewnątrz towarom, niestrzeżonym z resztą. Mag nie napotkał nikogo znajomego. Musieli się wyminąć niezauważeni. Dopiero w karczmie napotkał Laurę, która z wolna popijała alkohol. Gdzieś po sali kręciła się Jacki, pewnie drażniła służki. Troll zdołał po sobie posprzątać, choć ręka strażnika nadal wystawała z beczki. Dla nie przyzwyczajonych osób taki widok mógłby być szokujący. Mag podszedł porozmawiać z karczmarzem. Zamówił piwo.

-Jak tam dziś interes idzie? Widzę, że nieco tu rozrabiali.

-Tak samo jak wczoraj, i tak samo jak będzie szedł jutro- rzekł machinalnie mężczyzna- Rozrabiali, panie to są zwyczajnie dziecinne igraszki, zaczekaj Pan do wieczora tedy zaczną się burdy. Największe zamieszanie robi się gdy wracają zakonni z zbrojowni, lepiej ich nie prowokować. Nie to, żeby się o kogoś bał, zawsze ktoś dostaje w zęby... tylko kurwa potem ja to muszę sprzątać.- karczmarz rozejrzał się po swoim miejscu pracy- może jesteście panie głodni? Mam fasolę, ser, ryby, ba nawet zupę z bawolich rogów. To jak?
 
__________________
Dobry Polak , to mądry i światły człowiek , otwarty na innych ludzi i inne kultury , ale też człowiek ostrożny , człowiek czujny , mający regał książek , komputer z internetem i Ak 47 na strychu <joke>
qaz jest offline