Piotruś Czarny Piotrek przysłuchiwał się rozmowie innych dzieci z
różą. Kwiat była pewny siebie i trochę zarozumiały. Śmiało rozmawiała z
Kubą i
Jasiem doprowadzając ich do irytacji i zawstydzenia.
Piotrek odwrócił wzrok od
Róży, która znalazła się w centrum uwagi wszystkich dzieci.
Nieopodal miejsca gdzie spotkali
Różę Piotrek zauważył drzewo, które znacznie różniło się od wszechobecnych dębów, olch i sosen. Była to jabłoń obsypana owocami tak gęsto, że gałęzie uginały się pod ciężarem owoców. Drzewo z trudnością trzymało się w pionie przypomina wycieńczoną staruszkę niosącą na garbatych plecach nadmiernie ciężki kosz. Ten kłopotliwy urodzaj i nieznośny nadmiar nie służył dobrze jabłoni. Kilka gałęzi poddało się i pękło. Teraz wisiały złamane i uschnięte jak żałosny kikut z szarzejącymi liśćmi.
„Drzewo cierpi to pewne. Jest w tym drzewie dziwny smutek.” – pomyślał Piotrek i podszedł bliżej drzewa. Pień drzewa był bardzo dziwny, czerń i biel splatały się jak noc i dzień lub jak mrok i światło.
Chłopiec postanowił zdjęć ciężar z jabłoni i zaczął wspinać się na drzewo. Po czym zaczął potrząsać gałęziami drzewa. Owoce sypały się gęsto jak krople deszczu w czasie ulewy, a może jeszcze bardziej przypominały łzy smutnego drzewa. Kiedy spora część owoców leżała na ziemi gałęzie odzyskały naturalną sprężystość. Między gałęziami zrobiło się luźniej dzięki czemu
Piotrek dostrzegł w czubku drzewa trzy dziwne jabłka, które wyglądały na szczególnie apetyczne sztuki. Postanowił wspiąć się wyżej i sięgnąć po smakowite owoce. Napiął małe mięśnie i wreszcie czubkami palców dotknął dorodnych jabłek. Mając w ręku zdobycz zeskoczył na ziemię. Z zadowoleniem i dumą zerknął na trzy jabłka.
„ Tylko jak podzielić te trzy jabłka na całą grupę. Jedno dla Misi, jedno dla mnie, a trzecie może dla
Owieczki. Ale nie wiem nawet czy owieczki jadają jabłka. Muszę zapytać.” – myślał Piotruś w drodze powrotnej do miejsca gdzie rosła róża.
- Proszę to dla Ciebie – wyciągnął rękę z jednym jabłkiem w stronę
Moniki – a to dla Twojej
Owieczki. Ale nie wiem nawet czy
Owieczka lubi jabłka? – zapytał dziewczynkę.
Czekając co odpowie mu dziewczynka postanowił spróbować swoje trzecie jabłko. I gdy tylko przełknął pierwszy kęs jabłka jego usta otwarły się i chłopiec mimowolnie wypowiedział dziwne słowa:
Rosa que prado, encarnada,
te ostentas presuntuosa
de grana y carmin benada
campa lozana y gustosa;
pero no, que siendo hermosa
tambien seras desdichada.*
* Różo wezwana do życia
Na łące wznosisz swą szyję
Szkarłatem, pąsem rozkwitasz,
Powabu dumnie nie kryjesz
Lecz chociaż blask twój w oczy bije
Zły los na ciebie też czyha.
CDN...