A co powiesz na lekarza, który pomaga naszemu przeciwnikowi?
Czy lekarz nie będzie pierwszym celem? Czy nie porwiemy go, czy nie przystawimy mu lufy do głowy pod groźbą pomocy jednemu z nas?
W świecie postnuklearnym nie ma ludzi bez wrogów. Więc na każdego lekarza, który pomaga rannemu przypada przynajmniej jeden, który ma ochotę mu za to odstrzelić łepetynę.
Każdy kij ma dwa końce i sama etykietka "pana doktora", przynosi tyle korzyści co i powodów do bólu głowy.
Do przeżycia potrzebni są specjaliści, specjaliści od mechaniki, od medycyny od chemii i co równie ważne, od broni. Więc nie wiem na kiego dziada ten temat. Jeśli nie masz znajomego, który potrafi strzelić z każdej broni, to prędzej czy później zmienisz się w krowę, którą co sprytniejsi będą zwyczajnie doić. |