Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-08-2008, 08:48   #52
wojto16
 
wojto16's Avatar
 
Reputacja: 1 wojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumny
Wygrana gra w kości ze Schlaufenem podniosła go na duchu. Wiedział, że Hans jak zwykle przesadzał chwaląc się na prawo i lewo, jakim to jest mistrzem kościanego pokera. Mimo to czuł coś na wzór radości wygrywając po raz kolejny w grze hazardowej, choć ogólnie za hazardem nie przepadał. Tak samo nie przepadał za narkotykami, alkoholem i papierosami. Z czworga złego wolał hazard, który przynajmniej nie był szkodliwy dla zdrowia, ale dla portfela bardziej niż pozostałe. Nie sądził żeby był od niego uzależniony. Uznał jednak, że tak sądzi każdy uzależniony od hazardu.

Nim powrócił, Saint Frank przyglądał się uważnie Yseult Stein, która wyglądała po prostu okropnie. Sprawiała wrażenie jakby w każdej chwili była gotowa się rozpłakać. Ponadto straciła zainteresowanie tym, co się wokół niej działo. Sam zachowywał się podobnie po opuszczeniu Mauer. Był obojętny na wszystko, nie interesowało go życie i był całkowicie pozbawiony uczuć wyższych. Ten stan przeminął tak nagle jak się pojawił, co spowodował zapewne dłuższy odpoczynek poza wnętrzem Mauer. Tamto miejsce źle na niego wpływało, ale nachodziły go dziwne myśli, że jeszcze tam wróci. Yseult nie mogła przeżywać tego samego, ponieważ prawdopodobnie nigdy nie była w Mauer. W takim razie jej stan miał podłoże czysto psychologiczne. Frank liznął nieco psychologii, co było pomocne przy określaniu portretu psychologicznego zbrodniarza na podstawie zbrodni i poszlak. W tym przypadku nie było zbrodni ani poszlak, więc nie było portretu psychologicznego. Mógł polegać na obserwacji i własnych domysłach. Wciąż pamiętał stan, w jakim znajdował się w tamtym czasie. Mógł przysiąc, że przez głowę przeleciały mu delikatne myśli o samobójstwie jako antidotum na te wszystkie wariactwa spotykające go w ostatnich dniach. Jednym z powodów owych samobójczych myśli mogła być inna myśl. Tą myślą było, że czarnowłosa kobieta nie odesłała go z powrotem do jego świata. Mogła go wysłać do innego, w którym nie ma już tutejszego, Malaka aby nietutejszy Malak posprzątał cały bałagan narobione przez Kombinat bądź Korporację albo oboje. Niemożliwe było żeby te wszystkie budynki zostały tak szybko zniszczone, a te potwory tak szybko opanowały ulice. Te myśli przepełniały jego głowę aż w końcu wyrzucił je z głowy czując przy tym ulgę.

Patrząc na Yseult myśli samobójcze w jej przypadku były dosyć prawdopodobne. Zachowanie obojętności w takim przypadku byłoby współudziałem w samobójstwie. „Współudział w samobójstwie? Śmiesznie to brzmi” – odezwał się drugi wewnętrzny głos w głowie franka – „ Toć nawet żadnej pewności nie masz czy jej naprawdę takie myśli chodzą po głowie? Nawet, jeśli to nie będzie twoja wina jak powiesi się albo strzeli sobie w łeb. W końcu ty nie będziesz jej wieszał ani do niej strzelał”.
Ku swojemu zdziwieniu ten głos brzmiał jak głos Schlaufena. W tym samym momencie odezwał się drugi głos należący do Johna Sainta.
„ To będzie na równi ze współudziałem za morderstwo. Łatwo sobie pomyśleć, że to nie ja strzelam, więc to nie ja zabijam. Prawda jest taka, że nawet zachowując obojętność jesteś odpowiedzialny, bo dopuściłeś do tego, choć mogłeś to powstrzymać. Neutralność czasem bywa podła.”
Podejrzewał, że gdyby był bohaterem kreskówki w tym momencie na jego obu ramionach pojawiłby się aniołek i diabełek. Prawie się uśmiechnął na myśl o karykaturalnie przerysowanej twarzy Johna dla anioła z obowiązkową harfą i diabła z widłami o twarzy Hansa. Przestał wreszcie myśleć o głupotach i podjął decyzję w sprawie Yseult. John zwykle miał rację.

Podszedł do niej i powiedział:
- Zauważyłem, że wyglądasz okropnie. Znaczy się nie chodzi mi o to, że jesteś brzydka. Po prostu wyglądasz jakbyś była chora albo dopiero, co miała zły sen. Podejrzewam, że masz jakieś problemy psychiczne. Nie martwiłbym się gdybyś nie zaczęła zachowywać się dziwnie zaraz po dotarciu do tego szpitala. Jeśli jesteś chora powiedz komuś, kto zna się, choć trochę na leczeniu. Jak masz problemy natury psychicznej powinnaś się komuś zwierzyć. A snami nie przejmować się wcale. Raz miałem sen, że idąc pod górkę poślizgnąłem się i zjechałem na tyłku w kierunku drzewa z szeroko rozwartymi nogami. Dobrze, że obudziłem się tuż przed uderzeniem, bo inaczej nie mógłbym mieć dzieci. Ten sen akurat miałem, kiedy byłem jeszcze mały. Teraz już prawie nic mi się nie śni.
Wtedy właśnie wrócił Saint, który przyniósł ze sobą coś zgoła nieoczekiwanego. Tym czymś był strasznie wychudzony czarny kot. Frank spojrzał prosto w zielone oczy kota. Urwał kawałek wędliny i położył na ziemi. Kot popatrzył na jedzenie, na Franka i zamiauczał.
- Nie ufa mi. Najwyraźniej musi to być dziki kot żyjący samotnie z dala od ludzi. Woli zdechnąć z głodu niż zaufać innym.
Podniósł kawałek wędliny i podrzucił go nieco dalej. Dopiero wtedy kot łaskawie podszedł i skonsumował kawałek. Następnie ponownie popatrzył na Franka i podszedł bliżej ocierając się o jego nogi. Frank położył mu jeszcze trochę jedzenia na podłodze.
- Lubię koty, choć wolę psy. Co najważniejsze te zwierzaki też mnie lubią – powiedział do Yseult.
Umilkł na razie słuchając tego, co ma do powiedzenia John. W końcu powiedział o pobliskim magazynie, w którym działał agent Irrlicht. Pytał się o ochotników, którzy pójdą razem z nim sprawdzić ten magazyn. Frank wstał. Oddał kota w ręce, Selene.
- Chciałbym go zatrzymać, ale w twoich rękach będzie raczej bardziej bezpieczny.
Następnie zwrócił się do Sainta.
- Zapewne domyślasz się, że idę razem z tobą. Nienawidzę nudy, a może przy okazji coś ciekawego tam znajdziemy.
 
wojto16 jest offline