Ale jestem zmęczony, najwyżej prześpię się w samolocie, a teraz napije się czegoś i zobaczymy co dalej. Znając moje szczęście, pewnie jeszcze dziś zostanę zastrzelony, lub wzięty do jakiejś niewoli. – Pomyślał Mariusz, po czym poszedł za resztą oddziału. Mariusz, razem z innymi wszedł do baru i usiadł trochę dalej od reszty. - Poproszę piwo, obojętnie jakie - Powiedział w stronę barmana, po czym dodał - Rozmyśliłem się. Po proszę wodę, nie chce zaczynać od alkoholu. - Wziął szklankę wody i jak zwykle zamyślił się patrząc w ścianę - Ta woda to pierwsza przyjemna rzecz od czasu tego całego bajzlu. A! No i jeszcze ta broń. Mam nadzieje że będę miał nie jedną okazję, żeby kogoś "odpalić", ciekawe czy to takie ekscytujące jak mówią, he he. – Popił kolejny łyk wody.
Gdy się ockną, zobaczył że jedne z nich przemawia. (Eh, to chyba Starszy Sierżant Dzik, pomyślał w międzyczasie.) - Nie wiedział o czym mówi, ale usłyszał ostatnie zdanie więc wiedział o co chodzi. - Mamy się przedstawić i opowiedzieć o naszym doświadczeniu? Rozumiem. - Pomyślał i poczekał aż wszyscy skończą i w tedy on przemówił. Nazywam się Mariusz podkarpacki, służyłem w kopalni węgla, potrafię robić na drutach. - Zaśmiał się lekko, po czym powiedział. - Tak naprawdę, to nigdy nie służyłem w żadnej armii czy czymś podobnym, nigdy nie byłem w wojsku a jedyna broń jaką trzymałem w ręce, to strzelba i pistolecik, jaki dostałem na strzelnicy, nawet nie pamiętam jak wyglądały. A jeśli chodzi o doświadczenie, szanowny panie sier... Przepraszam - Starszy sierżancie, to górnictwo, o którym wspomniałem wcześniej. Co więcej, nie znam nawet wszystkich stopni w wojsku. No, może jedyne co mogło by się przydać wojsku, to znam się na materiałach wybuchowych. – Mariusz trochę spoważniał, wziął łyk wody i dokończył. – Starszy Sierżant, się nie gniewa za moją ironię. – Powiedział z lekkim uśmiechem do Dzika, po czym wrócił do spożywania swojej wody.
Gdy nadchodził czas odlotu, Mariusz, razem z innymi wszedł do samolotu i zajął sobie miejsce. – Hm… ciekawe ile będzie trwać ten lot, mam nadzieje że dość długo, bo jestem zmęczony i zamierzam się przespać. – Pomyślał Mariusz, marząc żeby już być na miejscu. Gdy wystartowali, Mariusz w najświętszym spokoju zamkną oczy, opierając się o swoje ramię i nie wystarczyło mu długo żeby zasnąć.
Gdy coś nagle przechyliło maszynę, Mariusz obudził się w oka mgnieniu i przerzuciło go na podłogę. – Co jest? – Krzykną Mariusz, ale nie trzeba było mu na to pytanie odpowiadać, gdyż wyjrzał przez okno i zobaczył masę pocisków. – Osz kurwa! – Mariusza z powrotem zarzuciło na podłogę. – Nawalają do nas, co teraz? |