Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-08-2008, 17:54   #195
Milly
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Misia podeszła do kwestii Róży dużo bardziej naukowo, niż reszta dzieci. Podczas gdy inni rozmawiali z damą, jąkali się i czerwienili, dziewczynka kucnęła przy niej i przyglądała się uważnie. Po chwili pojawiła się Owieczka (która bardzo upodobała sobie towarzystwo Alusiowego Kotecka i bardziej niż na rączkach właścicielki wolała hasać i bawić się z niewidzialnym zwierzaczkiem) i zaczęła obwąchiwać Różę. Gdy wyciągnęła swój mały, pluszowy języczek w stronę apetycznie wyglądających listków, Misia ledwo zdołała ją odciągnąć! Na szczęście Róża była wtedy zajęta rozmową z chłopcami i stała odwrócona „plecami”, więc nic nie zauważyła. Dziewczynka pogroziła paluszkiem Owieczce i szepnęła jej do uszka, że ta roślinka nie jest do jedzenia, że to prawdziwa dama i trzeba się do niej odnosić z szacunkiem. Owieczka odeszła urażona.


W chwili przerwy w rozmowie Monika postanowiła, że musi się wykazać i opowiedzieć innym co wie na temat tych pięknych kwiatów.


- Kiedyś, jak chodziłam do szkoły, robiliśmy wystawę z okazji pierwszego dnia wiosny i ja przygotowałam cały referat na temat róż. Wiecie, że nauka o różach nazywa się rodologia? A ogrody wypełnione samymi różami, to rosaria, bo po łacinie jej nazwa to rosa. A wiecie, że róże pojawiły się na ziemi czterdzieści milionów lat temu! To strasznie dawno. Pochodzą głównie z Azji, a ludzie hodowali je już w Sumerze, a to też bardzo dawno temu. I na pewno nie wiecie, że jest ich aż dwieście gatunków i niektóre nawet nie wyglądają jak róże! Widziałam zdjęcia w atlasie. Róże mają bardzo wiele zastosowań, czasami leczą, a czasami można je nawet jeść. Mówi się, że róże to królowe ogrodów. Szkoda, że nie masz tu swojego ogrodu. – powiedziała już bezpośrednio do Róży. - Mogłabyś mieć poddanych i być dla nich prawdziwą królową. Na pewno byłabyś szczęśliwsza i podobałoby ci się to. Wiesz co? Jeśli znajdziemy po drodze jakieś kwiaty i będziemy mieć trochę czasu, może uda nam się je tu przesadzić. Byłby to początek twojego królestwa.


Na zakończenie wizyty u Róży, gdy dzieci już zaczęły się oddalać, Misia nie mogła zapomnieć smutnej miny kwiatowej damy i tego, co mówiła o Małym Księciu. Zawróciła jeszcze na chwilę i przyklęknęła przed Różą:


- Nie bądź smutna. Zdradzę ci sekret. Mały Książę nie kocha żadnej innej Róży prócz ciebie. Bardzo za tobą tęskni. Kiedy był w ogrodzie i spotkał inne róże, zrozumiał, że tylko ty jesteś tą jedyną, najwspanialszą, najpiękniejszą i w ogóle naj! Naprawdę. Wiem o tym, chyba każde dziecko o tym wie. Ty i Mały Książę jesteście bardzo sławni w naszym świecie. Jest o was książka nawet! I film! Wszyscy was kochają. Więc nie smuć się już. Mały Książę jest ci wierny.


- Pa pa! - krzyknęła jeszcze w biegu, odwracając się i machając do Róży. Po chwili dogoniła przyjaciół.


***




Podczas drogi Misia zauważyła, że Owieczka chętniej przebywa w towarzystwie Koteczka, niż z nią. Gdy dziewczynka ją wołała, ta wesoło skakała, chyba razem z niewidzialnym przyjacielem. Jednak nie chciała przyjść. Gdy Misia próbowała ją złapać, uciekała i meczała, a raz pokazała jej język. Od kiedy to Owieczka zrobiła się taka niegrzeczna i tak bardzo zaczęła hasać? Chyba wtedy, gdy poszła poszukać Kotecka, zrobiła się bardziej ruchliwa i odważna. Może to wpływ Alusiowego zwierzątka?


Jednak Owieczka wyglądała nie na niegrzeczną, ale na obrażoną. Nie dała się ułagodzić. Patrzyła z wyrzutem w stronę Misi. Dopiero po chwili dziewczynka zorientowała się o co chodzi. Zaniedbała swoją najlepszą przyjaciółkę! Owieczce wydawało się, że Monika znalazła sobie innego przyjaciela i już jej nie kocha. Misia przeprosiła Piotrusia, z którym cały czas szła i pobiegła za Owieczką. Zaczęła z nią rozmawiać i choć pluszak tylko na nią patrzał, czasem wydając z siebie cichutkie „meee”, to wydawało się, że dziewczynka doskonale ją rozumie.


- Przepraszam, nie wiedziałam, że jest ci smutno. – powiedziała. - Dlaczego nic nie powiedziałaś? Przecież wiesz, że nigdy bym cię nie zostawiła.


- Och, Piotruś jest też moim przyjacielem, ale innym niż ty. Ty jesteś wyjątkowa. Jak ta Róża. Możemy być przecież przyjaciółmi w trójkę, prawda? Chociaż Piotrek jest chłopcem, potrafi opowiadać wspaniałe bajki i dobrze mnie rozumie. Polubisz go na pewno.


- Przestań się już gniewać, Owieczko! - Misia skorzystała z okazji drobnej nieuwagi Owieczki i porwała ją na rączki, mocno tuląc – Ja i tak nie przestanę cię kochać. I bardzo jestem dumna, że już się nie boisz i tak pięknie sobie brykasz. Zawsze wiedziałam, że kiedyś się przekonasz, że potrafisz biegać jak prawdziwe owieczki!


Monisia i Owieczka pogodziły się wreszcie i przez resztę drogi pluszowa maskotka biegała pomiędzy Alusią, Koteckiem i Misią. Oczywiście dopóki się nie zmęczyła. Wtedy chętnie wskoczyła w ramiona swojej pani i przytuliła się mocno. Było tak, jak powinno być.


Gdy to Misia się zmęczyła, a przed nimi wciąż piętrzyła się trudna droga, dziewczynka chętnie korzystała z pomocy Piotrusia. Szli ramię w ramię. Dopiero wtedy Monika zdała sobie sprawę z tego, że nie może się już doczekać wieczora, kiedy wszyscy położą się już spać. Nie mogła się doczekać wieczora z Piotrkiem.


- Czy dzisiaj też opowiesz mi bajkę? - zapytała chłopca. - Wczorajsza bardzo mi się podobała i miałam dzięki niej piękne sny. Ale dzisiaj musiałabym cię poprosić, żebyś opowiedział tak, żeby i Owieczka słyszała. Dobrze? - dziewczynka wpatrywała się w Piotrusia z nadzieją i niemal uwielbieniem.


***


- Przed nami znajduje się miasto zwane Grodem Kraka. Mieszkańcy są zazwyczaj mili, ale teraz mają jakiś problem. Tylko mnie nie pytajcie, jaki... - powiedział Kuba.


- Myślę, że wiem, jaki to problem dręczy mieszkańców grodu... - powiedział Jaś. - W zwykłej bajce gród króla Kraka miał problem ze smokiem, nie inaczej. Smoka nazywano wawelskim. Nie chcę być pesymistą, ale przy smoku wielki zły wilk to betka... Co gorsza smok wawelski zjadał dziewice, jeżeli - tam Jaś machnął ręką w stronę zamku - jest smok, to być może zjada dzieci! Róża mówiła, że wiele ich szło w tą stronę, żadne nie wracało....


- Ale chyba nie mamy wyjścia, musimy iść. - wtrąciła się Monika. - Być może okaże się coś zupełnie innego. Nie dowiemy się dopóki tam nie pójdziemy.


Tak czy inaczej, dzieci ruszyły dalej, gdy nagle na ich drodze pojawił się jakiś rozmarzony, starszy chłopak. Misia trochę się na początku wystraszyła i schowała za plecami Piotrka, ale gdy okazało się, że nie wygląda groźnie, a na dodatek jest do kogoś podobny (ale Misia nie wiedziała jeszcze do kogo), wyszła zza pleców przyjaciela.


- Może warto zagadać go o miasto? Albo i o szklaną górę czy Babilon? - zwrócił się Jaś do Kuby.


- I od razu o jedzenie... - wtrąciła się znowu dziewczynka, chwytając się za bardzo głośno burczący brzuszek – Ciastka już dawno się skończyły, a ta miła pani chyba naprawdę się obraziła. Może ten chłopak ją zna?
 

Ostatnio edytowane przez Milly : 02-08-2008 o 20:15.
Milly jest offline