-Mądry ma szczęście- przemknęło mi przez myśl na widok zawartości bagażnika. Naboje wpakowałem do kieszeni dresu a łom i strzelbę przerzuciłem przez ramię. Zlustrowałem okolicę i powiedziałem. - Na ulicy nie ma co włazić do kanałów bo jak te ch..e jeszcze raz przejdą to wszystko się zawali.- I wtedy zobaczyłem ruch w pobliskim sklepie. –Nasi, no pewnie trzeba się zaopatrzyć.- Wpadłem do środka i ujrzałem dwóch lamusów, metala i jakiegoś dziadka przywłaszczających artykuły sklepowe bez niczyjej zgody. –Mam nadzieję, że Polacy?- Nie czekając na odpowiedź ruszyłem w kierunku lady, położyłem na niej strzelbę i naboje po czym powiedziałem- Jak ktoś umie się tym posługiwać to niech bierze, może się przydać.- Zza lady wyciągnąłem dwie papierowe torby i zacząłem się zaopatrywać. Do pierwszej wrzuciłem dziewięć puszek najlepszego piwa, a do drugiej wszelakie sandwicze w folii oraz batony. Wszystko odłożyłem na ladę i wyciągnąłem kolejne dwa piwa z lodówki. Szybko je wypiłem i z łomem w ręku ruszyłem na zaplecze. Zajebiście piwnica, tam nie przyjdą. Otwarłem je ( normalnie lub za pomocą łomu) i wszedłem do środka, zapaliłem światło ( jeśli takowe jest) i dokładnie obejrzałem pomieszczenie. |