Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-08-2008, 12:33   #37
Musiek
 
Musiek's Avatar
 
Reputacja: 1 Musiek jest na bardzo dobrej drodzeMusiek jest na bardzo dobrej drodzeMusiek jest na bardzo dobrej drodzeMusiek jest na bardzo dobrej drodzeMusiek jest na bardzo dobrej drodzeMusiek jest na bardzo dobrej drodzeMusiek jest na bardzo dobrej drodzeMusiek jest na bardzo dobrej drodzeMusiek jest na bardzo dobrej drodzeMusiek jest na bardzo dobrej drodzeMusiek jest na bardzo dobrej drodze
Powiedzieć? Nie powiedzieć? Jak myślisz Vin?

Czuje co ci chodzi po głowie. Pozwól, że ja już im to zaproponuje, ale nie wychylaj się.

Vincent
klasnął w dłonie i spojrzał się z wyzwaniem na obecnych. Kiedy zyskał ich uwagę, odchrząknął i spytał:
"Może zamiast spokrewnionego jeżdzącego po okolicy i tajnie, że aż fajnie, obserwującego kitajców, to może rozważymy inną opcję. Powiedzmy, że mam predyspozycje, żeby wkręcić się do sabatników. W końcu mój klan uważany jest za...hmm...niezrównoważony...co dałoby mi zamiast natychmiastowego porwania, chwilkę rozmowy z ich przywódcą. Oczywiście jest to bardzo ryzykowne, ale parę dni i będe miał ich wszystkie sekrety."

Rozważają to, widać to po ich twarzach. Kimi skrzywił się tak jakby nie chciał przyjąć do wiadomości, że może być jakiś inny plan niż jego, ale mimo wszystko rozważa. Wilhelm, cholera wie co myśli, nie ma co wysiliać się jednak na te jego knowania. W końcu sam wszystko wyśpiewa.
Nestor, jeżeli będziemy musieli to zrobić, będziesz miał całkowitą kontrolę. Ja u kitajców czy sabatników zdradzę się odrazu.


Nestor stał przy oknie. Spoglądał na przejeżdzające samochody. Uśmiechał się wyczekując co też nowy plan może wywołać...

Spox Vin, damy radę. Warto spróbować choćby tylko po to, żeby zdiabolizować Kone...

Zamilcz. Nawet nie myśl w ten sposób. Nie możemy diabolizować. Jeszcze mogliby to wykryć.

Jesteśmy niezrównoważeni. Komu jak komu ale nam mogłoby się upiec...

Nie Nes. Nie bierzemy tego pod uwagę...


Nestor dalej stał przy oknie uśmiechając się od ucha do ucha. Vincentowi nie podobał się ten wyraz twarzy...te szalone oczy...w umyśle wręcz słyszał jak ten mówi:

"To ja będe miał kontrole Vin...nic nie będziesz mógł zrobić..."

W pokoju nastała chwila ciszy. Każda zebrana tu istota miała własne plany, pragnienia, dążenia. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że całe zadanie, może zakończyć ich nieśmiertelny żywot. Sam ten fakt dawał do myślenia, zwłąszcza że wróg już zaczął działać i nie wyglądało to na przypadek.

Za oknem włączył się alarm samochodu...
 
__________________
Odważni żyją krótko...
...tchórze nie żyją wcale.

gg: 7712249

Ostatnio edytowane przez Musiek : 03-08-2008 o 12:35.
Musiek jest offline