"Słusznie prawisz, jeśli ci nie przeszkadzają te trupy na zewnątrz. Widziałem gdzieś szczotkę na zapleczu, możesz od razu zacząć sprzątać krew i zamieszkać tutaj. To jednak nie w moim stylu. Ja idę zapolować. Ktoś ruszy dupę i pójdzie ze mną?" - powiedział Adam i odwrócił się już w stronę drzwi wyjściowych. Widok za oknem przyprawiał go o dreszcze.
"Ja idę. Od 1943 roku tak się nie bałem, ale ktoś musi działać, żeby spokojnie żyć mógł ktoś." - zakrzyknął dziadek. Adam odwrócił się raz jeszcze w stronę sklepu z niedowierzaniem, bo przecież tamten starszy człowiek i tak swoje już przeżył. Dziadek zrozumiał to spojrzenie w oczach Adama. "Racja, mam już swoje lata, ale skoro tylko jeden z was chce opuścić to miejsce, to ja idę z tym jednym i nikt mnie przecież siłą nie zatrzyma." - powiedział uśmiechając się na koniec szyderczo. Zadarł do góry swoją starą koszulkę bez rękawów i wszystkim opadły szczęki. Adam dosłownie chwycił się futryny na ów widok. Otóż dziadek był uzbrojony w dwa niemieckie pistolety pamiętające jeszcze czasy II wojny światowej. Trzymał je w spodniach schowane pod szarą koszulką. Podszedł do butelki wina stojącej za ladą i pociągnął ostro z gwinta. "Ale sikacz" - parsknął cicho.
"Idzie ktoś jeszcze z nami?" - wydukał w końcu Adam zerkając na Igora.
Ostatnio edytowane przez PonuryByk : 03-08-2008 o 18:58.
|