Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-08-2008, 20:45   #23
g_o_l_d
 
g_o_l_d's Avatar
 
Reputacja: 1 g_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znany
- Aacheeoonttttkkkuu...- powiedział cicho, ledwie słyszalny gwiżdżący głos. Mimo to mała kulka światła, zwieszona w bezgranicznej pustce, zaczęła się wiercić.

- Aacheeoonttt – po chwili dodał nieco zirytowany, ale wciąż nader świszczący głos

- Daj mi jeszcze chwilkę mamusiu... –
odparł zaspanym głosem Świetlisty.

- Halooo, obudziszzz sięę wreszzzcieee?

- Mamusiu włóż protezę, nie lubię jak gwiżdżesz mi nad uchem tym swoim przeciągłym „sz”.

- Wszzztawaj i to jużżżż!

- Zawsze lubiłaś mi robić na złość! Pamiętasz jak to się skończyło ostatnio, gdy wyłączyłaś mi Tibie?! W moim pokoju stoi jeszcze jeden taboret!


Mała kulka światła leniwie wzniosła się w powietrze, donośnie przy tym ziewając. Po niekrótkiej chwili odkryła, że nie może to być to samo miejsce gdzie zasnęła. Tam było ciepło, przytulnie i bezpiecznie, a tu...Tu było dziwnie ciemno, a do tego powietrze pachniało tak, jakby ktoś niedawno je ugotował z dodatkiem przypraw. Kto, jak kto, ale Acheont doskonale wiedział jak pachnie przyprawa do kurczaka. Tego typu dodatki były bardzo charakterystyczne, gdyż zawsze najlepiej smakowały ze wszystkim... tylko nie z kurczakiem.
Nie minęła chwila, a mała lewitująca kulka światła wzięła głęboki oddech. Achoent tylko spokojnie, nie potykają się tylko ci, co pełzają, Ty latasz więc masz przewagę. Pamiętaj: „Jestem w ciemności i próbuję widzieć jasno.”, „Jestem w ciemności i próbuję widzieć jasno.", „Jestem w nicości i próbuję piec ciasto...” Nie dałbym rady bez autosugestii, mojemu psychologowi należy się premia.

Wnet nawet do małego rozumku Acheonta wdarła się wszędobylska cisza. Gdyby tylko „twarz” Świetlistego mogłaby teraz oddać jego odczucia, musiała by wyglądać, jak mina pieska, który tarzał się wesoło w krowich plackach, po czym wrócił do domu i odkrył, że rodzina przeprowadziła się na inny kontynent.

- No nie! Ludzie stanowczo powinni zostawać tam, gdzie się ich postawiło! Ach... Czerwony Kapturku, Panie Żołnierzyku! Gdzie jesteście?! Nie to przecież musi być jakiś sen. Życie jest jak sen. Nigdy nie wiadomo kiedy się zacznie, a kiedy skończy. Ciekawe na którą nastawiłem budzik?

***

- Dobrze, że tu nie jest ciemno. Bo jakby było tu ciemno to mógłbym nieumyślnie wpaść w panikę... Po prostu mam tu do czynienia z ewidentnym brakiem światła, to jest jedyne wytłumaczenie dlaczego jeszcze nie panikuje. Może po prostu wciąż nie otwarłem oczu? Zaraz, przecież ja nie mam oczu! Aaa!

Na nic zdały się trzystuletni starz w uciekaniu. Paniczne próby latania, teleportacji i innych jemu znajomych sposobów poruszania się zawodziły i wciąż nie pozwalały wydostać się ze szponów mroku. Acheont nawet nie mógł stwierdzić czy zmienił miejsce położenia skoro każde kolejne wyglądało dokładnie tak samo jak poprzednie. Wtem Świetlisty dostrzegł rozwiązanie tej patowej sytuacji.. Zadziwiając co ludzie potrafią w danej chwili uznać za dobry pomysł, nie mówiąc już o małych, lewitujących kulkach światła.

- Autosugestia! –
wykrzyknął donośnie Acheont. Musze znaleźć w pamięci miejsce za który tęsknie najbardziej. Ten mały skrawek ziemi w wielościecie w którym czułem się jak w domu. Wystarczy, że się na nim bardzo mocno skupię, i nie ma mowy, żebym się tam nie znalazł. To musi zadziałać! Wtem niezmiernej pustce czerni zabrzmiał ponownie znajomy głos:

- Nigdy wcześniej nie spotkałem tak bojaźliwej jak ty istoty, u której moje moce nie są w stanie wywołać równie strasznych koszmarów co ty sam. Nie wiem czym jesteś i nie chce wiedzieć.-
Poirytowany mocno głos szybko zamilkł.

Niestety mały rozumek Acheonta bezgranicznie zaprzątnięty przeszukiwaniem wszystkich wspomnień w poszukiwaniu miejsca do, którego najbardziej tęskni, zupełnie nie zarejestrował słów tajemniczego głosu. Wnet bezmiar ciszy przerwał podekscytowany głos Acheonta:

- Mam! Spośród wszystkich miejsc jakich przyszło mi odwiedzić najbardziej cenię sobie postnuklearny Manhattan. Tam nawet wielkie mamuśki mutanty mówiły swoim maleńkim mutantką „Nie jedz nigdy niczego, co świeci.”. Tak właśnie tam czułem się najbezpieczniej!

Dopiero po chwili Święcąca Kulka zorientowała się, że unosi się na powierzchni małej sadzawki. Wtem miedzy grubymi konarami wiekowych drzew rozbrzmiał melodyjny głos, który przez wiele mil odbijał się jeszcze echem:

Fuck! Starałem się jak nigdy, a wyszło jak zawsze!
 
__________________
Nie wierzę w cuda, ja na nie liczę...

Dreamfall by Markus & g_o_l_d
g_o_l_d jest offline