Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-08-2008, 00:15   #18
Terrapodian
 
Reputacja: 1 Terrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłość
Sir Archibald Hammerhead
Ulryk rozglądnął się dookoła, czy aby nikt was nie podsłuchuje. Wszyscy byli zajęci rozmową, więc starzec zaczął mówić.
- Paczkę przyniesiesz później - powiedział. - Chodzi o to, że Krago w zamian chciał czegoś, czego nie powinien mieć.
Sięgnął po torbę, którą miał przywiązaną do boku. Wyciągnął owalny przedmiot wielkości kota. Przypominał oszlifowany, lazurowy kamień, choć nim nie był. Z opowieści jakie słyszałeś mogłeś przypuszczać, że to najprawdziwsze smocze jajo.

- Znaleźliśmy je przy zwłokach piętnastoletniego chłopaka - szepnął. - Kretyn próbował walczyć ze stadem wilków śnieżnych... Nieważne... To, jak przypuszczasz, to jajo smoka. Prawdopodobnie wykluje się z niego coś, o ile to coś nie jest martwe. Chyba nawet wykluje się smok...
Ulryk zastanowił się przez chwilę głaszcząc brodę;
- Raz z podobnego wykluł się tęczowy bazyliszek. Nigdy potem już nie odbudowano tej gildii magów - po chwili rzekł w twoją stronę. - Ty wyglądasz na takiego, który potrafi opiekować się smokami! Weź to jajo ze sobą, nie dawaj twemu pracodawcy! Dzięki niemu staniesz się kimś wielkim
Dodał cicho; - O ile nie będzie to tęczowy bazyliszek.
Jajo smoka wyglądało niewinnie. Trudno było uwierzyć, że wykluje się z niego bestia siejąca postrach wśród ludności i poszukiwaczy przygód.
W końcu podali wam puchary z winem. Początkowo nie zwracałeś uwagi na wchodzących, więc nie zauważyłeś obecności bogato ubranego i śniadego mężczyzny, który właśnie zaczął mówić...

Ghrazzan Ghraz
Zajęliście stół w rogu, przy którym siedział już jakiś elficki jegomość, który wydawał się drzemać - szeroki kapelusz zasłaniał mu twarz. Na sobie miał długi płaszcz podróżny, a u pasa zauważyłeś broń przypominającą rapier. Burmistrz podszedł do barmana i zaczął z nim rozmawiać. Siedziałeś z kapłanem, który podejrzliwie zerkał na ciebie mierząc uważnie. Na twoje słowa powiedział;
- Za chwilę będzie.
Wstał od stołu i podszedł do kelnerki. Wykorzystując jego nieobecność nachylił się do ciebie elf.
- Słuchaj, czy nie zechciałbyś zakupić trochę... TOWARU? - szepnął.
W tym samym momencie wrócił kapłan dzierżąc duży puchar z winem i coś przezroczystego dla siebie. Elf natychmiast przerwał, z nienawiścią spojrzał na kapłana. Wstał, a następnie wyszedł. Wcześniej wykorzystał to, że kapłan podziwiał walory kelnerek, dzięki czemu wsunął ci do ręki kawałek pergaminu.

Argor, Wanald i Abd Amd Amal Abdul
Barman wydawał się być bardzo zdenerwowany. "Zdenerwowany" to mało powiedziane. Piorunował was wzrokiem. Na prośby Argora rzekł:
- No przecież mówiłem, że zaraz burmistrz ogłosi nabór na pewne zadanie.

Gorzej z Abdulem. Pociągnął cię za kołnierz z taką siłą, że przechyliłeś się nad barem. Spojrzał ci w oczy swoimi ślepiami o szparkowatych źrenicach. Następnie syknął zirytowany;
- Czy ja tu, kurwa, wyglądam na handlarza z WoWa, który rozdaje gówniarzom z Korei "kłesty"? - jego oczy płonęły. - To świat w którym trzeba myśleć chłopcze, nie siekać moby? Zresztą ja nie wyobrażam sobie ciebie machającego toporem w imię jakiegoś wyimaginowanego bóstwa.
Skończywszy ten wywód odstawił cię z powrotem, otarł ręce, rozglądnął się, czy aby nikt nie słyszał waszej "rozmowy", po czym zagadnął go jakiś bogacz.

***

Wszyscy
Bogaty człowiek, niski, dobrze zbudowany, o śniadej skórze, rozejrzał się po karczmie. Zapadła głęboka cisza. Dzięki temu mężczyzna mógł zacząć;
- Witajcie awanturnicy, jestem Gathar, burmistrz tego miasta...
W tym momencie z kilku miejsc wstali zamaskowani przybysze.
- Mam rozkaz cię zabić! - krzyknął najwyższy.
- Ja też! - krzyknął drugi.
- I ja! - wrzasnął człowiek o nieudolnie wykonanym kostiumie.
Reszta się nie odezwała. W tym momencie bełt wbił się w szyję jednego. Ofiara osunęła się na podłogę. Burmistrz stał spokojnie póki nie wycelowało w niego pięć kusz. Zręcznie uchylił się przed pociskami, przetoczył się do najbliższego skrytobójcy. Z rękawa wysunął mu się sztylet, który wbił mordercy w oko. Kolejne bełty wystrzeliły kładąc trupem dwóch kolejnych skrytobójców. Dwójka pozostałych przy życiu stwierdziła, że lepiej będzie, gdy sami ocalą życie. Jednemu się udało. Drugi, ten niedbale ubrany, wbiegł w futrynę z głośnym łupnięciem padając bez zmysłów do tyłu. Barman ze złowieszczym uśmiechem schował kuszę.
Burmistrz również się uśmiechnął, strząsnął kurz i kontynuował;
- Jak już mówiłem nim ci zabójcy usiłowali mnie zabić, jestem burmistrzem tego miasta. Z rozkazu księcia Kreovalii mam za zadanie odszukać pięciu śmiałków, którzy podejmą się pewnego zadania.
Jeden z krasnoludów podniósł rękę;
- Dla ilu levelowych postaci jest to zadanie?
Burmistrz podrapał się po włosach;
- Eee... nie rozumie pytania... dla początkujących?
Część zebranych pokiwała głową i wyszła z tawerny. Gathar spojrzał na nich ze zdziwieniem. Kolejne pytanie zadała elfka w szacie kapłańskiej;
- Czy będzie chodziło o eksplorację podziemi?
- Nie, nie będzie to miało nic wspólnego z podziemiami i, uprzedzam pytanie, smokami - rzekł zrezygnowany burmistrz.
Kolejne kilka osób wyszło. Barman spojrzał na burmistrza z zaskoczeniem. Posypały się następne pytania;
- Będą dziewice do ratowania?
- Ile expa za to dostaniemy?
- Pomidor, pomidor!
- Czy zna pan barda Nora Asumsa?
Burmistrz chwycił się za głowę i krzyknął;
- Dość!!! Osoby niezainteresowane proszę wyjść!
Wyszła reszta karczmy. Została jedynie wasza piątka, kilka osób których nie obchodziły zadania, oraz kilku klientów zbyt pijanych aby się poruszać. Zrozpaczony burmistrz spojrzał na zebranych;
- No to może któryś z was...
 

Ostatnio edytowane przez Terrapodian : 04-08-2008 o 00:20.
Terrapodian jest offline