Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 27-06-2008, 09:42   #11
 
Tom Walker's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Walker nie jest za bardzo znany
Karczma była taka jakiej się spodziewał. Nic szczególnego. Chociaż nie. Nikt się nie bił ani nie rozpoczynał burd. To było dziwne. Przecież to standard w karczmach. Jeśli się jeszcze nie zaczęło to się dopiero zacznie, tylko gdy kilka osób przeholuje z alkoholem. To była kwestia czasu. Wzrok Wanalda przyciągnął szczególnie ten kościotrup zwisający z sufitu. Widać było że został zabity przez potwora, nie przez człowieka, na co rycerz pozwolić by nie mógł, chociaż tego potwora też z chęcią by zabił. Tak dla zasady, żeby uwolnić tą świętą ziemię od pomiotu zła.
- Dziękuję Pani, lecz mam osobistą sprawę do karczmarza - powiedział tak jak przystało mówić do damy. Udał się w stronę karczmarza. - Niech Cię błogosławi Dzień Ostateczny! - rzekł z powagą do karczmarza. - Ja w sprawie ogłoszenia. Trzeba kogoś znaleźć. Mógłbyś opowiedzieć mi szczegóły tej misji wielmożny gospodarzu? - zapytał uprzejmie.
 
__________________
I widzisz, Geralt, niekiedy bywa tak, że Bardzo Wielkie Zło chwyci cię za gardło i powie: "Wybieraj, bratku, albo ja, albo tamto, trochę mniejsze".
Tom Walker jest offline  
Stary 27-06-2008, 16:22   #12
 
Bartolini's Avatar
 
Reputacja: 1 Bartolini ma wyłączoną reputację
-Nieźle panie magu
-Nie kpij sobie ze mnie, nawet się nie rozkręciłem, jak ci zaraz przyleje... - mag poderwał się, ale nagle przystanął
-Cholera, chyba wypiłem nie ten eliksir. Nie wolno mi się denerwować, wdech, wydech, wdech, wydech... - powtarzał w myślach mag z ADHD(ci co to mają nie obrażać się, to nie jedyna choroba psychiczna maga, która powoduje takie zachowanie).
-Pomyliłem eliksiry i mi coś odbiło, jak dopadnę aptekarza, który zrobił ten napój to go<cenzura> <cenzura> <cenzura>... - nadpobudliwy mag zaczął znowu mówić, po czym skierował się do tawerny.
 
Bartolini jest offline  
Stary 27-06-2008, 22:28   #13
 
Terrapodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Terrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłość
Ghrazzan
Strażnicy przystanęli w miejscu, wpatrując się w ciebie z otwartymi ustami. Przypominali trzy utuczone świnie w ubraniach. Dowódca patrolu zająknął się i zaczął;
- Przyłbica to jest taka zasłona w heł... - dopiero po chwili się zreflektował. - Zaraz... myślisz, żeś sprytny? Ty <cenzura>, zaraz zginiesz! A z pierdla nie wyjdziesz do końca swoich dni.
Panowie strażnicy ponownie cię otoczyli, tym razem wyjęli drewniane pałki zza pasa, a sposób w jaki je trzymali wskazywało na ich doświadczenie w posługiwaniu się tą bronią. Jakaś kobieta krzyknęła piskliwie;
- Tutaj zaraz poleje się krew!
Wokół ciebie zaczęli zbierać się mieszkańcy, spragnieni obejrzenia zbliżającego się widowiska. W tym zafascynowani zamieszaniem skośnoocy turyści z Krumgaru.
- Na swiętego braciska Kaspena, burmistsu! - z tłumu wynurzyły się dwie postacie - w szarym habicie ze srebrnymi ozdobami i druga w szatach jakie nosili rządcy miast - głos należał do owego kapłana. - Za chwile dojdzie tu do aktu lincu!
Strażnicy zatrzymali się przed zadaniem ciosu. Surowy głos burmistrza nakazał rozejście się tłumu, następnie zwrócił się do siepaczy.
- Co to ma znaczyć?! Chcecie zatłuc człowieka na środku miasta... STOLICY prowincji?!! - krzyknął.
- Panie burmistsu, prose spojzeć na posturę tego cłeka - szepnął do ucha burmistrzowi kapłan. - Takich sukamy...
Kapłan był elfem o jasnej skórze, długich, spiczastych uszach i szarych włosach. Przez usta przechodziła mu paskudna szrama, co mogło powodować jego seplenienie. Burmistrz był człowiekiem dobrze zbudowanym, niewysokim, o ciemnej skórze. Spoglądał na scenę swoimi zimnymi oczyma.
Dowódca zrozumiał, że na szali waży się przyszłość jego dobrze płatnego stanowiska, więc uspokoił się i schował za pas swoją broń.
- Panie burmistrzu, ten człowiek zabił tego poborcę... - zaczął niewinnym głosem.
- Wiem o jego śmierci! I tak miał dzisiaj trafić na szafot, więc ten człowiek nas jedynie wyręczył - przerwał surowo burmistrz. - Wracać na posterunek... później się policzymy...
Potem podszedł do ciebie i powiedział;
- Drogi przybyszu, czy byłbyś chętny na szklaneczkę przedniego wina w pobliskiej tawernie, do której właśnie z kapłanem Kaspena zmierzaliśmy?
Położył rękę na plecach i wskazał w dół uliczki.
- Proszę, mam dla ciebie ważne... i dobrze płatne zadanie.
- I tam się umyjes... - dodał elficki kapłan lekko się kłaniając.

Abd Amd Amal Abdul
Barman oparł się o ladę. Odstawił kufel i spojrzał swoimi wąskimi oczyma w twoją twarz.
- Słuchaj, młody - rzekł sykliwie po hebrajsku. - Czy ja wyglądam na informację turystyczną? Co ty oczów nie masz? Wszystko jest tutaj w centrum, na przedmieściach są jedynie domy mieszkalne... i specjalne usługi dla zainteresowanych oraz wtajemniczonych. Teraz zjeżdżaj, bo nie jesteś sam w tawernie.

Kradzież rzeczy od handlarza i zielarza uszła ci na sucho. Większość przedmiotów, które złodziej ukradł, była bezużyteczna. Ten jednak nie mógł o tym wiedzieć.

Powracając do tawerny napotkałeś zmierzające w to samo miejsce grupę dziwacznie ubranych osobników różnej rasy. W karczmie zrobiło się tłoczniej, tak że przy stołach brakowało miejsca.
- Kiedy wreszcie powiedzą o co chodzi... - denerwował się jeden z jegomościów.

Sir Archibald Hammerhead
Ulryk zaśmiał się głośno;
- To prawda, byłem kiedyś potężnym wojownikiem jak ty - rzekł. - Jednak czas pokonuje nawet największe rzeczy, również ciebie pokona.
Na wiadomość o pozostawieniu przesyłki przy tawernie, Ulryk nieco się zasępił.
- Nie powinieneś był... wprawdzie mieszkańcy Gros Ventre należą do tych zdyscyplinowanych, to jednak ostatnimi czasy zbiera się tutaj coraz więcej zagranicznych szumowin.
Starzec odwrócił się i dodał;
- Chodźmy, a po drodze opowiesz mi co tam u starego Krago - powiedział, a po chwili dodał ciszej. - Ma kłopoty, prawda? Musi mieć skoro zamówił... Nie, to już nie mój problem co z tym zrobi.
Wbrew temu co powiedział, przystanął i oparł się o ścianę. Wciąż szeptał do siebie;
- Nie... Krago nie może być tak głupi i lekkomyślny... Lecz ludzie się zmieniają
Zwrócił się w twoją stronę. W jego oczach pojawił się niepokój;
- Chodźmy natychmiast do tawerny, mam ci coś ważnego do powiedzenia... I niech mnie cholera, jeśli nie zmienisz swojego nastawienia do pracodawcy...

Wanald
Istotnie, jakoś nikt nie palił się do burdy. Nawet okna nie były wybite, a sprzęty nie wyglądały na wielokrotnie naprawiane. Ta karczma musiała być inna niż wszystkie.
Karczmarz, po obsłużeniu kilku klientów, spojrzał na ciebie z pobłażaniem;
- A myślisz, że daszszszsz radę? - syknął w odpowiedzi. - Bo wyglądasz jakby cię mogła zdmuchnąć pierwsza lepsza mantykora. Zresztą, ten co ogłaszał pewnie szuka podobnych straceńców.
Tutaj wskazał na wiszącego rycerza.
- Ten myślał, że da sobie radę z bobołakiem terroryzującym okolicę. Jak widzisz, nie dał.
Zaśmiał się groźnie, szczerząc szpilkowate zęby. Ponownie powiedział;
- Zaraz przybędzie burmistrz i poda szczegóły zadania, a ty usiądź i zamów coś... oczywiście nic nie sugeruję, ale mamy świetną żytnią wódkę z północy.

Argor
Starzec rozpoczął rozmowę z rycerzem, nie dbając o twoje słowa sprzeciwu. Na wpół przytomnie kierowałeś się w stronę tawerny. Natrafiłeś bardzo łatwo, gdyż szyldy reklamujące karczmę wisiały na każdym rogu.
W środku panował przyjemny chłód, mimo dość dużej liczby przeróżnych osób. Wolnych stolików już nie było, a liczba wolnych krzeseł zaczęła się zmniejszać.
Ogólnie (jak pisałem wcześniej) karczma była schludna, nie wyglądała na często niszczoną. Z sufitu na sznurach zwisał opancerzony szkielet, ze śladami uderzeń potwora.
Karczmarz był tęgim jaszuroczłekiem o złośliwym wyrazie twarzy (o ile to w przypadku tej rasy możliwe).
W tym momencie wpadł do środka błękitnowłosa kobieta. Po aurze jaką emanowała, stwierdziłeś, że to silna mocą czarodziejka wody. Ubrana była w szaty przyznawane wyższym magom.
- Słuchajcie! Nikt nie widział księgi "Scriptura Magiciana"? - powiedziała szybko z wyraźnym niepokojem w głosie. - Ktoś ukradł ją rano z książęcego pałacu! Jeśli ktoś widział taką, proszę o zgłoszenie się do sekretarza w pałacu. To bardzo ważne!
Spojrzała z nadzieją po zebranych, lecz pokręciła głową i pobiegła dalej.
 
Terrapodian jest offline  
Stary 29-06-2008, 12:17   #14
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Ulryk odwrócił się i dodał;
- Chodźmy, a po drodze opowiesz mi co tam u starego Krago - powiedział, a po chwili dodał ciszej. - Ma kłopoty, prawda? Musi mieć, skoro zamówił... Nie, to już nie mój problem co z tym zrobi.
Sir Archie zastanowił się...co było u niego rzadkim zjawiskiem. Hammerheadowie działają, nie myślą. Wreszcie rzekł.- Owszem wspominał o jakichś kłopotach, ale szczegółów nie podał. To dziwne, bo jesteśmy przecież przyjaciółmi. A rycerskim obowiązkiem jest bronić słabszych...
Wbrew temu co powiedział, przystanął i oparł się o ścianę. Wciąż szeptał do siebie;
- Nie... Krago nie może być tak głupi i lekkomyślny... Lecz ludzie się zmieniają
Zwrócił się w twoją stronę. W jego oczach pojawił się niepokój;
- Chodźmy natychmiast do tawerny, mam ci coś ważnego do powiedzenia... I niech mnie cholera, jeśli nie zmienisz swojego nastawienia do pracodawcy...
- Hę?- sir Archie był bardzo zdziwiony zachowaniem mistrza Urlyka. A także jego wypowiedziami. Ale był pewien, że wszystko zostanie wyjaśnione.
Wkrótce obaj dotarli do karczmy bez większych problemów...Także i w karczmie, mimo dużego tłoku szybko wokół sir Archiego zrobiła się pustka. Może to zrobiła charyzmatyczna osobowość Archiego? A może pokryta obficie krwią, czarna zbroja ze złowieszczymi ornamentami jaką błędny rycerz nosił? A może ów odór tej krwi pomieszany z odorem potu rycerza i jego nieco charczącym oddechem (bieganie w zbroi, męczy ), przez co przypominał słynnego straszliwego lorda V...W dawnych wiekach, postrachu tej ziemi, póki młody giermek Luke Niebochód go....Ale to inna bajka, prawda?
Gdy już usiedli przy stoliku, i kelnerka wyjąkała.- Co ...co..podddać?
- Dobra kobieto, najprzedniejsze wino dla mnie i mojego przyjaciela.- rzekł sir Archie.- Na mój rachunek, sir Archibalda Hammerheada...-
Kelnerka jedna ulotniła się zaraz po usłyszeniu nazwiska, nie pozwalając sir Archiemu dokonać właściwej prezentacji swej skromnej osoby.
- Ah ten plebs.- westchnął sir Archie, po czym spytał mistrza Urlyka.- To mam iść po ten pakunek, czy najpierw powiesz mi te ważna wieści ?
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 29-06-2008, 15:23   #15
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
- Umyjeż? A to w takimże raże, oczywiżcie. - odpowiedział Ghrazzan.
W sumie nie do końca zrozumiał o co chodzi tym dziwnym osobom, ale skoro będzie się mógł tam umyć, to może warto z nimi pójść. No i jeszcze wino. I jeszcze coś... A no tak. To zadanie. "Potrują trochę, ale co tam."
Gdy tak szli do tawerny zmienił jednak zdanie:
"Być może dzięki temu zadaniu stanę się wreszcie sławny? Kto wie, może ci goście mają coś ciekawego do powiedzenia? Byleby tylko mówili nieco wolniej."

Po krótkiej chwili całe to zgromadzenie dotarło do karczmy. Gdy w drzwiach wejściowych pojawił się Ghrazzan w karczmie nastała kompletna cisza. Można to porównać do sytuacji, gdy w meczach tzw. piłki stopowej, zawodnik jest bliski zdobycia punktu. Swoją drogą Ghrazzan nie przepadał za tą dyscypliną ponieważ nikt w niej nie ginął, a przede wszystkim nie miała w nazwie ż, czy rz. Sam twierdził, że o wiele lepiej brzmiałaby nazwa piłka nożna, ale zawsze gdy głosił tą teorię, był wyśmiewany, co kończyło się ucięciem paru głów. Ale o czym to ja? A tak o ciszy. W każdym razie parę sekund później rozbrzmiał na nowo tawerniany gwar.
- Wiec, cóż ż tymże winem?
 
Col Frost jest offline  
Stary 22-07-2008, 12:11   #16
 
Bartolini's Avatar
 
Reputacja: 1 Bartolini ma wyłączoną reputację
Mag podszedł do lady i zamówił piwo. Popijając zimny napój zapytał
-Jest gdzieś jakaś robota dla poszukiwacza przygód?
Jeśli:
a)Jest zadanie kontynuuje rozmowę
b)Powiedział, że nie, patrzy na ludzi w karczmie i szuka kogoś, kto mógłby dać mu zadanie.
c)Jeśli i to nie daje mu skutku zamawia kolejne piwo siada do stolika i po chwili odpływa z nudów w podróż w głąb swojej podświadomości(śpi).
 
Bartolini jest offline  
Stary 31-07-2008, 22:51   #17
 
Vincent's Avatar
 
Reputacja: 1 Vincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodze
Abd Amd Amal Abdul uznał barmana, z którym rozmawiał za gburowatego. Co za frajer, nie umie rozmawiać z klientami. Ta tawerna stoi jeszcze tylko dlatego, że w tej wsi nie ma żadnej innej.


- Cześć, co tam? Można od was wziąć jakiegoś kuesta? Jesteście NPCami czy graczami? Chyba powinienem dołączyć do jakiejś drużyny BNów, to wy? Wiecie może który NPC daje kuesty? W sumie mam jednego, ale lubię brać po kilka, bo potem expiąc na potworach albo gadając z napotkanymi NPC czasami się przypadkowo jakiegoś wykonuje.
– zagadał do nich młody, złotowłosy talib. Zastanawiał się, czy uda mu się nabić trochę expa na nowe skille przed nocnym wypadem na zamek, lub czy zarobi na białe prześcieradło. Ewentualnie, jeśli oni nie są sterowani przez żywych ludzi, to może wyciągnie im coś ciekawego z kieszeni.
 
Vincent jest offline  
Stary 04-08-2008, 00:15   #18
 
Terrapodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Terrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłość
Sir Archibald Hammerhead
Ulryk rozglądnął się dookoła, czy aby nikt was nie podsłuchuje. Wszyscy byli zajęci rozmową, więc starzec zaczął mówić.
- Paczkę przyniesiesz później - powiedział. - Chodzi o to, że Krago w zamian chciał czegoś, czego nie powinien mieć.
Sięgnął po torbę, którą miał przywiązaną do boku. Wyciągnął owalny przedmiot wielkości kota. Przypominał oszlifowany, lazurowy kamień, choć nim nie był. Z opowieści jakie słyszałeś mogłeś przypuszczać, że to najprawdziwsze smocze jajo.

- Znaleźliśmy je przy zwłokach piętnastoletniego chłopaka - szepnął. - Kretyn próbował walczyć ze stadem wilków śnieżnych... Nieważne... To, jak przypuszczasz, to jajo smoka. Prawdopodobnie wykluje się z niego coś, o ile to coś nie jest martwe. Chyba nawet wykluje się smok...
Ulryk zastanowił się przez chwilę głaszcząc brodę;
- Raz z podobnego wykluł się tęczowy bazyliszek. Nigdy potem już nie odbudowano tej gildii magów - po chwili rzekł w twoją stronę. - Ty wyglądasz na takiego, który potrafi opiekować się smokami! Weź to jajo ze sobą, nie dawaj twemu pracodawcy! Dzięki niemu staniesz się kimś wielkim
Dodał cicho; - O ile nie będzie to tęczowy bazyliszek.
Jajo smoka wyglądało niewinnie. Trudno było uwierzyć, że wykluje się z niego bestia siejąca postrach wśród ludności i poszukiwaczy przygód.
W końcu podali wam puchary z winem. Początkowo nie zwracałeś uwagi na wchodzących, więc nie zauważyłeś obecności bogato ubranego i śniadego mężczyzny, który właśnie zaczął mówić...

Ghrazzan Ghraz
Zajęliście stół w rogu, przy którym siedział już jakiś elficki jegomość, który wydawał się drzemać - szeroki kapelusz zasłaniał mu twarz. Na sobie miał długi płaszcz podróżny, a u pasa zauważyłeś broń przypominającą rapier. Burmistrz podszedł do barmana i zaczął z nim rozmawiać. Siedziałeś z kapłanem, który podejrzliwie zerkał na ciebie mierząc uważnie. Na twoje słowa powiedział;
- Za chwilę będzie.
Wstał od stołu i podszedł do kelnerki. Wykorzystując jego nieobecność nachylił się do ciebie elf.
- Słuchaj, czy nie zechciałbyś zakupić trochę... TOWARU? - szepnął.
W tym samym momencie wrócił kapłan dzierżąc duży puchar z winem i coś przezroczystego dla siebie. Elf natychmiast przerwał, z nienawiścią spojrzał na kapłana. Wstał, a następnie wyszedł. Wcześniej wykorzystał to, że kapłan podziwiał walory kelnerek, dzięki czemu wsunął ci do ręki kawałek pergaminu.

Argor, Wanald i Abd Amd Amal Abdul
Barman wydawał się być bardzo zdenerwowany. "Zdenerwowany" to mało powiedziane. Piorunował was wzrokiem. Na prośby Argora rzekł:
- No przecież mówiłem, że zaraz burmistrz ogłosi nabór na pewne zadanie.

Gorzej z Abdulem. Pociągnął cię za kołnierz z taką siłą, że przechyliłeś się nad barem. Spojrzał ci w oczy swoimi ślepiami o szparkowatych źrenicach. Następnie syknął zirytowany;
- Czy ja tu, kurwa, wyglądam na handlarza z WoWa, który rozdaje gówniarzom z Korei "kłesty"? - jego oczy płonęły. - To świat w którym trzeba myśleć chłopcze, nie siekać moby? Zresztą ja nie wyobrażam sobie ciebie machającego toporem w imię jakiegoś wyimaginowanego bóstwa.
Skończywszy ten wywód odstawił cię z powrotem, otarł ręce, rozglądnął się, czy aby nikt nie słyszał waszej "rozmowy", po czym zagadnął go jakiś bogacz.

***

Wszyscy
Bogaty człowiek, niski, dobrze zbudowany, o śniadej skórze, rozejrzał się po karczmie. Zapadła głęboka cisza. Dzięki temu mężczyzna mógł zacząć;
- Witajcie awanturnicy, jestem Gathar, burmistrz tego miasta...
W tym momencie z kilku miejsc wstali zamaskowani przybysze.
- Mam rozkaz cię zabić! - krzyknął najwyższy.
- Ja też! - krzyknął drugi.
- I ja! - wrzasnął człowiek o nieudolnie wykonanym kostiumie.
Reszta się nie odezwała. W tym momencie bełt wbił się w szyję jednego. Ofiara osunęła się na podłogę. Burmistrz stał spokojnie póki nie wycelowało w niego pięć kusz. Zręcznie uchylił się przed pociskami, przetoczył się do najbliższego skrytobójcy. Z rękawa wysunął mu się sztylet, który wbił mordercy w oko. Kolejne bełty wystrzeliły kładąc trupem dwóch kolejnych skrytobójców. Dwójka pozostałych przy życiu stwierdziła, że lepiej będzie, gdy sami ocalą życie. Jednemu się udało. Drugi, ten niedbale ubrany, wbiegł w futrynę z głośnym łupnięciem padając bez zmysłów do tyłu. Barman ze złowieszczym uśmiechem schował kuszę.
Burmistrz również się uśmiechnął, strząsnął kurz i kontynuował;
- Jak już mówiłem nim ci zabójcy usiłowali mnie zabić, jestem burmistrzem tego miasta. Z rozkazu księcia Kreovalii mam za zadanie odszukać pięciu śmiałków, którzy podejmą się pewnego zadania.
Jeden z krasnoludów podniósł rękę;
- Dla ilu levelowych postaci jest to zadanie?
Burmistrz podrapał się po włosach;
- Eee... nie rozumie pytania... dla początkujących?
Część zebranych pokiwała głową i wyszła z tawerny. Gathar spojrzał na nich ze zdziwieniem. Kolejne pytanie zadała elfka w szacie kapłańskiej;
- Czy będzie chodziło o eksplorację podziemi?
- Nie, nie będzie to miało nic wspólnego z podziemiami i, uprzedzam pytanie, smokami - rzekł zrezygnowany burmistrz.
Kolejne kilka osób wyszło. Barman spojrzał na burmistrza z zaskoczeniem. Posypały się następne pytania;
- Będą dziewice do ratowania?
- Ile expa za to dostaniemy?
- Pomidor, pomidor!
- Czy zna pan barda Nora Asumsa?
Burmistrz chwycił się za głowę i krzyknął;
- Dość!!! Osoby niezainteresowane proszę wyjść!
Wyszła reszta karczmy. Została jedynie wasza piątka, kilka osób których nie obchodziły zadania, oraz kilku klientów zbyt pijanych aby się poruszać. Zrozpaczony burmistrz spojrzał na zebranych;
- No to może któryś z was...
 

Ostatnio edytowane przez Terrapodian : 04-08-2008 o 00:20.
Terrapodian jest offline  
Stary 04-08-2008, 10:45   #19
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Gdy Ghrazzan zobaczył rapier przy pasie elfa zaśmiał się w duchu. Nigdy nie rozumiał jak taka maleńka rzecz może być nazywana bronią. Już nawet sztylet jest groźniejszy, bo przynajmniej można nim rzucić, a to łamie się jak gałązka od byle uderzenia. Kapłan jednak poprowadził go do stołu, więc nie było czasu na rozmyślanie nad lepszymi i gorszymi rodzajami oręża.
Gdy jego "przewodnik" zapewnił go, że wino za chwilę będzie podane. Ghrazzan tylko zatarł ręce i rzekł:
- Byleż dużo go było, rożumiemy się?
Nie wyszło mu to zdanie. "Za mało ż i rz" pomyślał. Jednak w rozmyślaniach nad składnią kolejnego zdania przeszkodził mu ten elf ze śmiesznym rapierem.
- Słuchaj, czy nie zechciałbyś zakupić trochę... TOWARU? - szepnął.
Ghrazzan nie miał pojęcia co to jest towar. Już miał o to zapytać, gdy wrócił kapłan z winem, na co elf niemal zniknął. Zostawił tylko jakiś pergamin w kieszeni wojownika.
Ghraz już wyciągał instynktownie zwitek papieru z kieszeni, gdy stała się rzecz niezwykle rzadka. W jego głowie zaiskrzyła myśl. Była to krótka myśl "Nie wyciągaj pergaminu przygłupie.", ale jakże błyskotliwa. Ghrazzan postanowił posłuchać i zostawił zwitek na swoim miejscu.

Po chwili zaczął przemawiać burmistrz. Gdy wstali niedoszli zabójcy Ghrazzan nawet nie drgnął. Później opowiadał, każdemu kto go o to spytał, że nie chciało mu się wstać. Prawda jednak była taka, że był zajęty swoim pucharem wina, a nie potrafił koncentrować się na dwóch rzeczach naraz i w ten sposób nie zauważył nawet zamachowców.
Zaraz potem było po sprawie a burmistrz kontynuował swoje przemówienie. Najciekawszym elementem jego mowy było jednak opuszczanie gospody przez kolejne osoby. Ghrazzan stwierdził nawet, że gdyby skonstruować jakieś urządzenie, które potrafiłoby powtarzać przemówienia, można by w ten sposób wypędzić smoki z okolic zamieszkanych przez ludzi. Jednak co wtedy robiłby on, Ghrazzan? Szybko więc porzucił tę myśl. Jednak rozmyślał nad tym wystarczająco długo, by nawet nie zauważyć, jak burmistrz skończył przemowę.
 
Col Frost jest offline  
Stary 04-08-2008, 13:59   #20
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
- Znaleźliśmy je przy zwłokach piętnastoletniego chłopaka - szepnął. - Kretyn próbował walczyć ze stadem wilków śnieżnych... Nieważne... To, jak przypuszczasz, to jajo smoka. Prawdopodobnie wykluje się z niego coś, o ile to coś nie jest martwe. Chyba nawet wykluje się smok...
Jajo smoka! Przez głowę sir Archiego zaczęły przelatywać pomysły i możliwości. Tyle można zrobić mając jajo smoka (np. jajecznicę albo omlet ze szczypiorkiem), mógłby go trochę podchować (shish kebab z pisklęcia smoka) aż będzie większy (polędwica z młodego smoka z rusztu)...i zacznie porywać dziewice (Po kie licho gadowi dziewice? Zresztą, jak je rozpoznaje? Czym dziewica różni się od niedziewicy?). A wtedy sir Archie zabije bestię przeszywając jej niegodziwe serce swoją kopią... I zdobędzie sławę jako sir Archibald, pogromca złego smoka. Zamyślony błędny rycerz zapomniał skorygować błędy w wypowiedzi Ulryka. Bowiem Krago nie był jego pracodawcą, a pracownikiem. Był burmistrzem w mieście, które leżało na ziemiach św. pamięci matki sir Archiego. I zgodnie z prawem należało do sir Archiego.
Nie zwrócił też uwagi na temat tęczowego bazyliszka...Bo wiem trapiła go inna sprawa. Jak wysiedzieć smocze jajo? Kury to robią siadając na nim, ale sir Archiemu, pomysł posadzenia swego zadka na jajku na kilka tygodni, nie wydawał się...mądry. Odciski w tym miejscu, nie należały do przyjemnych doznań. (To może jednak powrócić do konceptu z jajecznicą?) Burczenie w brzuchu przypomniało sir Archiemu, że jest głodny...I że kelnerka jeszcze nie wróciła z zamówionymi daniami.
Bogaty człowiek, niski, dobrze zbudowany, o śniadej skórze, rozejrzał się po karczmie. Zapadła głęboka cisza. Dzięki temu mężczyzna mógł zacząć;
- Witajcie awanturnicy, jestem Gathar, burmistrz tego miasta...
W tym momencie z kilku miejsc wstali zamaskowani przybysze.
- Mam rozkaz cię zabić! - krzyknął najwyższy.
- Ja też! - krzyknął drugi.
- I ja! - wrzasnął człowiek o nieudolnie wykonanym kostiumie.

Yes!Yes!Yes!...Na taką okazję sir Archie czekał! Sięgnął po swój niezawodny oręż, miecz dwuręczny i wyciągnął go z pochwy zamaszystym ruchem. Przy okazji, wzbudzając panikę wśród tych, którzy się znaleźli w pobliżu sir Archiego. I panikę z fontannami krwi, wśród tych, którzy znaleźli się w pobliżu sir Archiego i nie wykazali dość refleksu, by zejść z drogi jego zamaszystego ruchu..
- Ja, sir Hammerhead herbu Krwawy Młot -Whitmore-Tuluise, pan na Glowchester, diuk Whitmore, hrabia Tu....- zaczął się przedstawiać sir Archie. Niestety walka zakończyła się, zanim zdążył wkroczyć do akcji. Zaczął więc narzekać.- Ej! Jak w takich warunkach mam zdobyć nieśmiertelną chwałę?
Burmistrz również się uśmiechnął, strząsnął kurz i kontynuował;
- Jak już mówiłem nim ci zabójcy usiłowali mnie zabić, jestem burmistrzem tego miasta. Z rozkazu księcia Kreovalii mam za zadanie odszukać pięciu śmiałków, którzy podejmą się pewnego zadania.
Potem posypały się pytania...Z których jedynie te o smokach i dziewicach zainteresowało sir Archiego. Niestety odpowiedź na nie była rozczarowująca. Wygląda że zaliczenie standardowego testu dla błędnych rycerzy ( czyli zabicie smoka i uratowanie dziewicy) sir Archie znowu będzie musiał odłożyć na później.
Burmistrz szybko zakończył tą dysputę:
- Dość!!! Osoby niezainteresowane proszę wyjść!
Wyszła reszta karczmy. Została jedynie wasza piątka, kilka osób których nie obchodziły zadania, oraz kilku klientów zbyt pijanych aby się poruszać. Zrozpaczony burmistrz spojrzał na zebranych;
- No to może któryś z was...
Choć znowu to nie było zadanie jego marzeń, to błędny rycerz nigdy nie odmawia pomocy potrzebującym. Zatem sir Archie krzyknął gromkim głosem:- Ja! Sir Archibald Hammerhead herbu Krwawy Młot -Whitmore-Tuluise, pan na Glowchester, diuk Whitmore, hrabia Tuluise kawaler orderu stanika , bohater spod Goatmoree, Bladwick i Galwain. Członek honorowej straży królewskiej księstwa Valentis wesprę cię w potrzebie i pomogę w wykonaniu zadania jak prawego rycerza przystało! I nie musisz mi nic płacić...Nie godzi się błędnemu rycerzowi przyjmować pieniędzy. Niemniej będę potrzebował sprawnego barda na pomocnika, który me wielkie czyny, swymi strofami opisze. Co by ludzie poznali mój heroizm.-Ostatnie zdania sir Archie rzekł znacznie głośniej niż resztę. Gdyż, zdawało mu się iż burmistrz zaczął przysypiać....
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 19-08-2008 o 11:43.
abishai jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:10.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172