Mag stał przy szafeczce i wymachiwał pergaminem, że aż furkotał. Nierk wlepił w niego oczy zastanawiając się, czy czarodziej swoim pokręconym sposobie myślenia przejrzał go na wylot, czy po prostu inni poszukiwacze narobili takiego zamieszania i burdelu, że teraz wie o tym całe miasto z jastrzębiem na czele. W każdym razie minęło już sporo czasu od chwili w której opuścił spotkanie i zaczął powoli się niecierpliwić.
- ...Szwanlat, co się stało?
Mag najwyraźniej zauważył spojrzenie Amarianina, bo spojrzał na pergamin i uśmiechnął się nieznacznie.
-Oddam Ci ją chcesz?
~~Zaczyna mnie już denerwować, najlepiej żeby się stąd szybko wyrwałem. Nie.. Skoro mam kartę w zasięgu ręki to lepiej zabiorę ją ze sobą.~~
-Nie jest ważne czy jest prawdziwy czy nie. Ktoś chce go dostać i to pewnie nie jedna osoba. Dlatego z chęcią go wezmę i zbadam.
~~Podarujesz mi zwój? Mam nadzieje, inaczej porozmawiamy w inny sposób~~
Właśnie oceniał swoją odległość do maga, gdy przypomniał sobie coś o co chciał wcześniej spytać.
-Znasz moje imię ale ja nie znam twojego co sprawia mi dyskomfort. |