Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 02-08-2008, 10:11   #61
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
-Hę? A to ty.-chwilę trwało nim mężczyzna rozpoznał gościa.- długo myślałeś nad szaradą.
-Myślałem krótko, nie chciałem rozmawiać przy motłochu. Tacy mogą stanowić tylko zasłonę dymną dla prawdziwego poszukiwacza.
-Mniejsza o nią. Konkrety? A czy ja dostanę kartę Jastrzębia? Czekaj... byłeś wtedy jeszcze? Bo widzisz, Jastrząb rycerz zakonny posiada jedną kartę... Wiem coś jeszcze ale to później, dużo później. Najpierw karta.
Felix skinął tylko głową na znak, że przyniesie kartę. Mężczyzna skończył czytać i przeczytał list.
-Najznamienitszy Dżin, okazujący się powyższą pieczęcią prosi o przygotowanie statku, płaci hojnie za podróż na zachód, ku słońcu zachodzącemu w Irze. Podróżnych w liczbie dziesięciu, i tyleż koni. Zleca się również poczynić przygotowanie ładowni i spiżarni... Jak uważasz, dobrze? Nigdy nie pisałem listów...
-Ja bym dodał jakiś tytuł Twego pana. Jeżeli będą czytać do szlachetnie urodzeni to lepiej na to spojrzą, lubią gdy ktoś ma długie imiona i masę tytułów. Jeśli chodzi o motłoch to nabiorą jeszcze większego respektu. Po za tym chyba dobrze.
"Lepiej być miłemu, on dużo wie. Już się wypaplał co do wyprawy. Albo pośle dziesięciu z poszukiwaczy co będzie idiotyzmem albo oprócz tego pośle oddział najmitów. Tak czy siak dobrze wiedzieć."
Mimo rad Felixa następny list wylądował na podłodze tak jak poprzednie.
-Idź już idź, nie przeszkadzaj mi.
-Wrócę tu z kartą i proszę pamiętać o tych tytułach.

Mężczyzna skierował swe kroki do siedziby zakonu. Szedł dumnym krokiem jakim zawsze przechadzają się szlachcice, lewa ręka przy mieszku, prawa na rękojeści miecza. Wzrok wyraźnie mówił co myśli o innych. Ci którzy się przyjrzeli dla jego miecza spostrzegli sygnet na palcu ręki obejmującej głownie. Sygnet był naprawdę pięknie wykonany. Przedstawiał miecz i łuk skrzyżowane na szachowej tarczy. Oznaczał on, że ród pieczętujący się tym herbem ma tradycje wojskowe i słynie z sprawności zarówno w strzelaniu jak i szermierce. Drugą zmianą w ekwipunku był bukłak przedniego czerwonego wina chlupoczący w plecaku.
Gdy dotarł do zakonu poszukał wzrokiem skryby zajmującego się gośćmi. Podszedł do niego.
-Witam, szukam...
Tu sekundę się zastanowił jakby probował sobie przypomnieć imię.
-Jastrzębia. Gdzie go znajdę, sprawa jest pilna.
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline  
Stary 04-08-2008, 19:57   #62
 
opax's Avatar
 
Reputacja: 1 opax nie jest za bardzo znanyopax nie jest za bardzo znanyopax nie jest za bardzo znanyopax nie jest za bardzo znanyopax nie jest za bardzo znanyopax nie jest za bardzo znany
Mag stał przy szafeczce i wymachiwał pergaminem, że aż furkotał. Nierk wlepił w niego oczy zastanawiając się, czy czarodziej swoim pokręconym sposobie myślenia przejrzał go na wylot, czy po prostu inni poszukiwacze narobili takiego zamieszania i burdelu, że teraz wie o tym całe miasto z jastrzębiem na czele. W każdym razie minęło już sporo czasu od chwili w której opuścił spotkanie i zaczął powoli się niecierpliwić.
- ...Szwanlat, co się stało?
Mag najwyraźniej zauważył spojrzenie Amarianina, bo spojrzał na pergamin i uśmiechnął się nieznacznie.
-Oddam Ci ją chcesz?
~~Zaczyna mnie już denerwować, najlepiej żeby się stąd szybko wyrwałem. Nie.. Skoro mam kartę w zasięgu ręki to lepiej zabiorę ją ze sobą.~~
-Nie jest ważne czy jest prawdziwy czy nie. Ktoś chce go dostać i to pewnie nie jedna osoba. Dlatego z chęcią go wezmę i zbadam.
~~Podarujesz mi zwój? Mam nadzieje, inaczej porozmawiamy w inny sposób~~
Właśnie oceniał swoją odległość do maga, gdy przypomniał sobie coś o co chciał wcześniej spytać.
-Znasz moje imię ale ja nie znam twojego co sprawia mi dyskomfort.
 
opax jest offline  
Stary 06-08-2008, 09:04   #63
qaz
 
qaz's Avatar
 
Reputacja: 1 qaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie coś
[Stara Karczma]

Szarej masy przybywało coraz to więcej, stoliki zapełniały się jeden po drugim a to strudzonymi wędrowcami, a to lokalnymi oprychami. Nikogo nie dziwiła obecność śmietanki świata przestępczego, fakt faktem niewielu było takich co potrafili rozpoznać kto jest kto. Laura z wolna wpadała w pijacki rausz, gadała wszystko co jej ślina na język przyniesie nie zważając na subtelność i pozory tajności zadania. Pochyliła się zalotnie nad szynkwasem i wymamrotała:

-No! - wrzasnęła zadowolona - Teraz spytam szanownego pana gospodarza, jeśli pan pozowli - uniosła dłoń i złapała gospodarza za szyję przysuwając do siebie tak, by nachylał się akurat nad odsłoniętym dekoltem. Uniosła wysoko na krześle smukłą nogę i podjęła:
-Wiadomo coś może drogiemu panu na temat członków zakonów, jakichś bogatych i sławentych rycerzy...gdzie można ich znaleźć, no i którzy są najsławniejsi, może zna ich pan imiennie bądź po przydomkach?


-Ehhh... Sławetni i bogaci? To co ja mam teraz cały zakon wymienić drogiej pannience, ehh... dajmy na to Żółw, Orlik, Ponury Jeż, Szalony Łoś. Większość i tak dziś tutaj zawita, ewentualnie da się takiego spotkać tu w porcie w zbrojowni.-kiwnął głową do grubego klienta nieopodal drzwi, zamawiał właśnie dziczyznę- Ci to dbają o rynsztunek, najlepsze krasnoludzikie zbroje i miecze z Betu mają. Cholernie drogie gówno, a mi tam nic do tego...

Karczmarz ruszył w sale, służki same nie dawały rady z obsługą. Piwo lało się gęsto i całkiem często. Gospodarz wrócił nieco spocony, sam też wziął sobie coś do picia spod lady. Wtem po dłuższej chwili oczekiwania w milczeniu odezwał się Caenvox

-Powiedz mi jedną rzecz. Nie jest tajemnicą, że parę pokoi opłacił zamożny pan z tego miasta. Znasz lepiej tego gościa? Możesz powiedzieć coś o nim więcej?

-Słucham?- zapytał zamyślony- A już wiem... z tym opłaceniem to nie tak do końca jak myślisz, ta karczma to też jego własność... niestety... rozumiesz stare Weriańskie długi*. Cóż niewiele mogę powiedzieć, chyba że jeszcze coś podać- uśmiechnął się smutnie- Bogaty ekscentryk, podobno lubi kolekcjonować różne dziwactwa... słyszałem, że ma całą menażerię... no ale ode mnie tego nie usłyszałeś. To jak podać coś?

Mag był świadomy co na celu ma ta propozycja. Karczmarz chciał wyciągnąć od niego pieniądze, i najlepiej w większej sumie. Widać było, że umie się targować o swoje w niecodzienny sposób. W tym samym czasie Jackie d. Flint ponownie przysiadła się do Hoggesa. Ten zdołał wreszcie opatrzeć jej ranę, oczywiście z wcześniejszą dezynfekcją (ustną?).Kapitan śmiał się w duchu z niezdarności młodej piratkie. Po kilku do minutach do karczmy zawitał barczysty ork.

-Zwą mnie Wilczy Jęzor, rycerz zakonny! Kto jest na tyle odważny by się ze mną zmierzyć? HĘ?- potrząsnął ciążką kiesą- Znajdzie się ochotnik, czy sam mam kogoś sobie wybrać.

[Piwnica]


Mag krzątał się po swym labolatorium. Okrążał Nierka to z lewej, to znów z prawej strony. Przy którymś takim przejściu wcisnął Amarianinowi bezceremonialnie pergamin. Ogi stał niewzruszony. Mag warknął na niego kilkakrotnie by ten zabrał się za sprzątanie.

-Znasz moje imię ale ja nie znam twojego co sprawia mi dyskomfort.

-Ah, wybacz mi moje foux pas**. Jestem Arystoteles, to takie piękne imię... Brzmi tak jakoś mądrze. Chciałbyś czegoś jeszcze ode mnie Amarianinie... tffu to znaczy Demonie? A wracając do Jastrzębia, powinieneś wypatrywać go w Starej Karczmie, tak myślę. Widzisz dawno nie opuszczałem osobiście domu, ot wodą ukształtuje postać... Ogi Cię wyprowadzi.

Mag sięgnął do szafki z notatkami, najwyraźniej zamierzał je niebawem przejrzeć. Nierk ukradkiem próbował zajrzeć na pierwszą kartkę, niestety mag zdążył się okręcić. Co takiego teraz planuje Demon? To chyba wie wyłącznie on sam.

[Siedziba zakonu]


Szlachcic dumnie kroczył uliczkami miasta, mijał bogatych i żebraków jęczących o jałmużnę. Cóż po drodze nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego, ot jedno morderstwo, sześć kradzieży. Słowem-Normalka. Przed wejściem do zakonu stał Żółw. Spojrzał tylko z ukosa na Felixa, lecz nie odezwał się ani słowem. Szlachcic minął próg, gdzie z miejsca uderzyło go bogactwo tego miejsca. Drogie Gobeliny z rajskimi motywami, przeplatały się z tymi obrazującymi "czyjeś odrodzenie". Piękne barwy przyciągały wzrok. Rzeczywiście potrafiły zniewalić niejednego, jednak na Felixie nie robił tak ogromnego wrażenia, przynajmniej nie powinny. Zapewne nie takie cuda widywał. Skryba siedział na niskiej ławie z księgą w ręku. Obok leżało suche pióro bez kałamarza. Skryba zerknął na pierścień, oczy rozszerzyły mu się z podniecenia.

-Witam, szukam...Jastrzębia. Gdzie go znajdę, sprawa jest pilna.

-Bardzo mi przykro wielmożny Panie, Jastrzębia nie ma.- Spojrzał na pierścień i dodał- Mówił Pan, że z jakiego rodu pochodzi? Pewnie obcokrajowiec, mam rację? Bet, a może Ir? Może zechciałbyś, zostać honorowym członkiem zakonu?-Tu zamilkł na chwilę, dając Felixowi możliwość odpowiedzi- Upraszam o wybaczenie, cóż to za pilna sprawa, śmiało proszę mówić zapewniam że przekażę wiadomość gdy tylko powróci. Proszę tylko powiedzieć gdzie ma Pana odnaleźć.

Mężczyzna sporo gadał jak na skrybę, a już na pewno za dużo zadawał pytań zamiast na takowe odpowiadać. Jednakże zachowanie skryby nie powinno dziwić, stara się pozyskać wpływowych ludzi przy każdej okazji, a to nie grzech prawda?

*Weriańskie długi- taki odpowiednik bajońskich sum
**Faux pas z fr, "fałszywy krok" gafa również nietakt. Myślę że możemy to zaadaptować.
 
__________________
Dobry Polak , to mądry i światły człowiek , otwarty na innych ludzi i inne kultury , ale też człowiek ostrożny , człowiek czujny , mający regał książek , komputer z internetem i Ak 47 na strychu <joke>
qaz jest offline  
Stary 13-08-2008, 12:28   #64
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Felix chwilę milczał, jakby się zastanawiał.
-Można powiedzieć, że ja w sprawie wstąpienia, co prawda nie mego a mego bratanka. Mówisz, że nie ma Jastrzębia? Hmm. A gdzie go znajdę, nie ukrywam, że mi się śpieszy a i on będzie rad, że się ze mną spotka. Zapewniam, że zakon na tym nie ucierpi. Zyska nowego członka no i oczywiście moja rodzina zdaje sobie sprawę z potrzeby pokrycia kosztów.
Pieniądze to coś na co jest łasy każdy kto nie może ich mieć ile chce. Felix wątpił aby znalazł się druga taka persona w mieście.
Nie przeszkadzała mu gadatliwość skryby, szczerze to nie liczył na starego zasuszonego dziadka w okularach, który by tylko odpowiadał na pytania.
"Oby tylko piratka chciała współpracować, wtedy nie stracę czterech dni. No ale cóż. Oby tylko konkurencja nie była zbyt bystra, tak jak Laura. Eh oby było tak lekko. Sprawę trzeba rozwiązać szybko nim się rozniesie, że wróciłem do miasta. Dżin będzie ciężkim przeciwnikiem, nikt to tyle przeżył nie jest głupi."
Myśli mężczyzny biegły chaotycznie i przeskakiwały z tematu na temat.
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline  
Stary 13-08-2008, 14:05   #65
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Jackie z niezadowoleniem i stanowczym niesmakiem wróciła do karczmy. Gdy tylko przekroczyła jej próg dostrzegła stojącą przy ladzie Laurę, która najwidoczniej miała zamiar się uchlać, co zdecydowanie nie było najmądrzejszym pomysłem w tej chwili.
Pani Pirat w myślach widziała jak podchodzi do niej i wyzywając od durnych dziwek ciągnie za kudły do stolika a potem rozbija jej butelkę tuż przed nogami i drze sie na nią w wniebogłosy.
Wizja ta była dla niej piękna, doskonała i wprost idealna! Nie mogła wymarzyć sobie lepszej do tej sytuacji. Podeszła pewnym krokiem do Laury i postukała ją palcem w ramię, czekając aż ta się odwróci. Jej mina mówiła sama za siebie; Jackie była najwyraźniej nieźle wkurzona na młodą piratkę, jej wyraz twarzy swiadczył o chęci mordu, był niezwykle psychopatyczny i przesycony chorym pożądaniem. Już zamachnęła się ręką w kierunku jej łba gdy nagle przy samym końcu gdy dziewczyna miała już oberwać, okazało się, że Jackie po prostu pogłaskała ją po głowie.

- Co jest kochanie, że w takim podłym jesteś nastroju, hm? Chodź słoneczko, chodź, nie powinnaś pić takich trunków, masz za słabą głowę. - powiedziała gładząc ją po włosach po czym złapała za rękę. Szepnęła tylko do barmana by podał jakiś słaby alkohol, najlepiej rum do którego każdy pirat był przyzwyczajony, po czym zaciągnęła Laurę do stolika. Jackie jak metalowy ciężar usiadła twardo na krześle i zarzuciła ranną nogę na stół.

- No prosze, proszę, siądź tu obok mnie! - zagaiła do Laury pokazując jej wolne krzesło. Mimo miłych słów jej wzrok był zdecydowanie rozkazujący i mówił o tym, że jeśli dziewczyna zacznie strzelać fochy to Jackie dłużej nie utrzyma swych nerwów na wodzy i zrobi jej krzywdę.

- Hoggles, błagam zrób coś z tym, bo ten ból jest nie do wytrzymania! - wymamrotała dziewczyna udając niezmierne cierpienia zasłaniając lekko twarz dłonią i uśmiechając się podstępnie spojrzała na Laurę. Czasem zastanawiała się co ta o niej myśli. Czy ma ją za naprawdę świetną piratkę, której można jedynie pozazdrościć sławy, czy może za zwykłą wywłoką i psychopatkę. Hoggles odkaził ranę podanym przez gospodarza rumem, na co Jackie zareagowała cichutkim jęknięciem, jednak ciągle się uśmiechała. Zawiązał jej ładnie opatrunek, i gdy było już wszystko w porządku do karczmy wpadł jakiś debil.

-Zwą mnie Wilczy Jęzor, rycerz zakonny! Kto jest na tyle odważny by się ze mną zmierzyć? HĘ?- potrząsnął ciężką kiesą- Znajdzie się ochotnik, czy sam mam kogoś sobie wybrać.

Jackie spojrzała na niego krótko, ale z ogromną pogardą, po czym kompletnie zignorowała. Wzięła kufel rumu i podsunęła pod nos Laurze a następnie dorwała swój by móc się w końcu napić czegoś porządnego.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline  
Stary 15-08-2008, 17:43   #66
 
opax's Avatar
 
Reputacja: 1 opax nie jest za bardzo znanyopax nie jest za bardzo znanyopax nie jest za bardzo znanyopax nie jest za bardzo znanyopax nie jest za bardzo znanyopax nie jest za bardzo znany
Starzec bezceremonialnie wsunął Nierkowi do ręki kartkę jakby była bezwartościowym śmieciem. Amarianin rozłożył pergamin i się mu dokładnie przyjrzał ale jedyne co mógł zrobić to sprawdzić czy ma w rogu znaczek. Potrzebował jakiegoś maga ale ten co był pod ręką uważał kartkę za bzdury. Nierk nie znał innych, chociaż elf z laską, którą mu zaraz ukradli wyglądał na odpowiednią osobę. Wyłowił też z paplaniny czarodzieja, że ten ma jednak imię i coś o tym że w Starej Karczmie powinien poszukać jastrzębia, chociaż teraz nie jest już mu potrzebny. Dwie godzinny już prawie minęły więc postanowił wracać przed dom spotkań. Schował pergamin do sakiewki, odwrócił się do maga i zrobił coś co mogło być parodią ukłonu.
-Więc to czas abyśmy się pożegnali mości Arystotylesie mam nadzieję, że będziesz miał szczęście w swoich... badaniach.
Ruszył za trollem, który pokazał mu drogę do wyjścia. Było już późno* i słońce przygotowało się aby ustąpić miejsce księżycowi. To idealna pora aby zdobyć trochę gotówki, którą tutaj w zewnętrznym świecie tak uwielbiano. Ruszył w stronę domu spotkań po drodze szukając jakieś samotnej postaci z której można byłoby wycisnąć nieco monet. Następnie skierował się do celu ale nikogo tam nie zastał.
~~Gdzie podziewają się ci idioci.~~
Raz za razem omiatał ulicę spojrzeniem, aż nagle wpadła mu do głowy myśl.
~~Czyż ten staruch nie wspominał o tym że wynajął nam pokoje w Starej Karczmie? Może tam udały się te obiboki?~~
Niestety czy chciał czy nie musiał skierować swoje kroki do tawerny.

*- Nie mam zielonego pojęcia która godzina ale odniosłem wrażenie, że to koniec dnia.
 
opax jest offline  
Stary 18-08-2008, 11:20   #67
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
Niepisane prawo mówi, że kto jak kto, ale portowy karczmarz zawsze zna wszelkie ploteczki i poufne informacje. Mag zamówił ryby, dając do zrozumienia, żeby kontynuował, jeśli wie coś jeszcze istotnego.
Na misję zgodził się, ze względu na swoje własne pobudki, ale teraz dopiero zaczął zastanawiać się po co dżinowi te stronnice. Czy chodzi o zwykłe kolekcjonerstwo czy bogaczowi zachciało się boskich mocy? Tymczasem zerknął na kolejną wchodzącą do środka osobę. Był to ork-typowy w jego oczach, bo wielki i śmierdzący. Od wejścia zaczął coś wykrzykiwać i szukać zaczepki. Caenvox tylko uśmiechnął się z zażenowaniem. Na takich szkoda czasu i uwagi. Karczma wypełniała się, wśród tej "towarzyskiej śmietanki" przybył również znajomy demon. Caenvox miał nadzieję, że wywęszył jakieś informacje, ewentualnie wydobył je z kogoś siłą. Dyskretnie wskazał mu ręką, aby podszedł do lady. Dopiero uświadomił sobie o spotkaniu. Nie lubił typa, ale trzymał się zasady, że jeśli zawini to jest winny przeprosin. To było jakby echo osoby którą niegdyś był. Jeśli demon podszedł do niego, mag zaczął:
-Wybacz, chyba zamarudziłem, straciłem poczucie czasu. Do rzeczy: Jastrzębia nie znalazłem w centrum miasta. Zbrojni przychodzą tutaj się zabawić wieczorami. Zapewne i on zjawi się tutaj. Ewentualnie można zerknąć do zbrojowni, nieopodal. A jak u ciebie?
 
Caleb jest offline  
Stary 18-08-2008, 15:54   #68
qaz
 
qaz's Avatar
 
Reputacja: 1 qaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie coś
[Siedziba zakonu]

-Można powiedzieć, że ja w sprawie wstąpienia, co prawda nie mego a mego bratanka. Mówisz, że nie ma Jastrzębia? Hmm. A gdzie go znajdę, nie ukrywam, że mi się śpieszy a i on będzie rad, że się ze mną spotka. Zapewniam, że zakon na tym nie ucierpi. Zyska nowego członka no i oczywiście moja rodzina zdaje sobie sprawę z potrzeby pokrycia kosztów.

-Jastrząb obecnie wykonuje "zadania operacyjne" poza miastem, jednakże jestem szczerze pewien, że zawita do Starej karczmy. Wybaczy pan ale nie mogę ujawnić nic więcej, zobowiązuje mnie zakonny kodeks. A co do tego wstąpienia, moglibyśmy się tym zająć z miejsca. Imię i nazwisko rodowe młodzieńca, wiek, fach a i oczywiście pieczęć rodową jako potwierdzenie. Widzę, że ma pan pierścień więc nie będzie problemu, jeden odcisk i po sprawie.

Skryba wyciągnął z szuflady kilka arkuszy papieru. Obrócił je w stronę szlachcica. Po chwili na blacie pojawiły się pozostałe, niezbędne przedmioty. kałamarz z piórem, lak.

-Aha, jeszcze jedno pokój 4.

rzekł nagle, przetarł oczy ze zmęczenia. Skryba wychylił się na bok. Podniósł radośnie rękę witając kogoś od progu. W pierwszej chwili zdawało się, że wita jakąś niewidzialną personę, wystarczyło jednak opuścić wzrok nieco w dół by dostrzec gnoma.

-To Sówka, nasza złota rączka a to- spojrzał na Felixa- Eeee, przepraszam jakie Pana miano?

[Miasto]


Arystoteles pożegnał swój niedoszły obiekt badań z istnie szczerym uśmiechem na twarzy. Mruczał coś jeszcze pod nosem, ale raczej nic istotnego. Ogi niemrawo ruszył przodem, ociężale wspinał się na kolejne stopnie schodów. Nierk mógłby się niezwykle zirytować taką opieszałością. Wyższy poziom wcale nie był jaśniejszy od poprzedniego. Tu przynajmniej nie znajdowały się narzędzia pracy maga. Stary wypalony w rogu dywan prezentował się bajecznie, w porównaniu do właściwej piwnicy oczywiście. Ogi okręcił głowę jakoś nienaturalnie, spojrzał na demona.

-to pamiątka po wielkim bumm- wskazał upalony dywan- ja potem mieć sporą zabawe, sprzątać, sprzątać kawałki mięsa. Najlepsze było zlizywanie ze ścian. Chcesz? jeszcze trochę zostało o tam

pokazał zakrwawiony fragment ściany nieopodal lustra. Brzydkie drzwi mieściły się tuż obok. Troll zaczekał na reakcję Nierka, po czym wyszedł na zewnątrz. ku zaskoczeniu Amarianina budynek nie był wieżą, a zwykłym budynkiem mieszkalnym, zupełnie niczym się nie wyróżniającym. Tak jak przykazał Ogiemu mistrz, przeprowadził gościa przez labirynt uliczek, gdzie mijali najróżniejsze indywidua i biedotę. Nikt jednak nie odważył się zaatakować dwie tak postawne istoty. Niebo rzeczywiście wróżyło rychłe nadejście nocy. Ulice jakoś dziwnie opustoszały, teraz gwar dawał się słyszeć z najróżniejszych lokalów, gdzie oczywiście serwowano alkohole. Żaden z nich, nie był jednak celem Nierka. Droga mijała szybko, bo to też wielkie kroki robił demon. Nawet nie zorientował się, kiedy milczący troll go opuścił. Pozostało jeszcze tylko kilka kroków do "starej karczmy"...

[Stara karczma]


Jackie d. Flint zajęła się swoją, można by rzec ostatnio słabą psychicznie znajomą. Laura nie opierała się wiele, zdołowana i przybita posłusznie szła za Jackie. Obie siadły przy stoliku Hoggesa. Kapitan wreszcie mógł zająć się opatrunkiem, co było dość dziwne, że taka osoba robi za felczera.

-I co teraz zamierzacie począć? Bo ja spije się na umur, potem przetrzeźwieje i znów się zachleje, tyle ze już na mej krypie. Może wolałabyś mi towarzyszyć, prycze są wolne- rzucił w powietrze, nie bardzo precyzując do kogo wypowiada te słowa.

Większość osób zignorowała Wilczy Jęzor, dokładnie tak samo jak wczoraj i przedwczoraj. Tylko karczmarz załamał ręce, już teraz wiedział jakie będą tu rozróby. Odchrząknął i powiedział:

-Wyjdźcie na dwór urządzać te swoje bitki, mało co ostatnio nie rozwaliliście całej karczmy.

-Wrrahh i co z tego? Nic mnie to nie obchodzi, same tchórze i dziewice bez jaj tu przyłażą.

Orka złapał za poły pierwszą z brzegu osobę, szarpnął ją do tyłu. Upadła na podłogę, po czym dostała kilkanaście kopniaków w żebra. Wilczy Jęzor zabrał swego przeciwnika na zewnątrz gdzie zamierzał dalej się nad nim pastwić. Kilkoro osób przypatrywało się przez okiennice. Z dala nadchodził właśnie NIerk. W orka wstąpił jakby nowy duch na ten widok.

-Ej ty tam! Tak ty pacanie, stawaj i walcz zemną. Wyglądasz na mocnego, chcę się przekonać na co stać takiego robaka jak ty.

Ork dobył topór, zdawało się, że to będzie walka na śmierć i życie. Caenvox Deptroot, nie widział nic z tego zajścia, zajęty był rozmową z karczmarzem. Po zamówieniu ryb gospodarz ciągnął dalej swoją opowiastkę

-Widzisz, on ma sporo siedzib w różnych miastach. Wielkie zarzuca sieci, i wcale bym się nie zdziwił gdyby tam również organizował coś podobnego. Jedno jest pewne, w swej kolekcji ma najdziwniejsze artefakty... większość związanych z boskością. Ma chopla na tym punkcie. To wszystko, chyba ze masz konkretniejsze pytanie, za brzdęk odpowiem jeśli będę wiedział, o ile będzie to wartne gadania.

Orka szarżował na Nierka drąc się na cały głos. Laura wraz z Jackie miały akurat dobrą miejscówkę, mogły podziwiać przedstawienie przez otwarte drzwi. Najwyraźniej nikt nie chciał ryzykować wciągnięcia do bitki.

-POĆWIARTOWAC DEMONA!!
 
__________________
Dobry Polak , to mądry i światły człowiek , otwarty na innych ludzi i inne kultury , ale też człowiek ostrożny , człowiek czujny , mający regał książek , komputer z internetem i Ak 47 na strychu <joke>
qaz jest offline  
Stary 19-08-2008, 19:36   #69
 
opax's Avatar
 
Reputacja: 1 opax nie jest za bardzo znanyopax nie jest za bardzo znanyopax nie jest za bardzo znanyopax nie jest za bardzo znanyopax nie jest za bardzo znanyopax nie jest za bardzo znany
Ogi wyprowadził Nierka z piwnicy i przeprowadził przez pokój z przypalonym dywanem. Oglądnął się na Amarianina.
-to pamiątka po wielkim bumm- wskazał upalony dywan- ja potem mieć sporą zabawę, sprzątać, sprzątać kawałki mięsa. Najlepsze było zlizywanie ze ścian. Chcesz? jeszcze trochę zostało o tam.
Jeżeli miał nadzieję, że zobaczy wyraz obrzydzenia na twarzy pół-demona na widok zakrwawionej ściany to się zawiódł. Właściwie to Nierk nie miał nic przeciwko zlizywania krwi ze ściany gdyby był głodny. Bez zbędnych komplikacji dotarli w pobliże starej karczmy gdy Nierk zauważył że trolla już mu nie towarzyszy. Nawet to lepiej bo zrobił się głodny, więc skierował swoje kroki do tawerny.

Gdy niemal dotarł na miejsce zastał go widok zielonego ludka kopiącego leżącą na ziemi szmatę. Podszedł bliżej, na jego widok ork podskoczył.
-Ej ty tam! Tak ty pacanie, stawaj i walcz zemną. Wyglądasz na mocnego, chcę się przekonać na co stać takiego robaka jak ty.
Wyjął topór i zaczął opętańczo biec w jego stronę.
~~Ork, nie lubię orków, są niesmaczne~~
Dalsze rozmyślania przerwał okrzyk orka.
-POĆWIARTOWAC DEMONA!!
W czasie gdy ten marnował siły na pokonanie dzielącego ich dystansu Nierk miał chwilę na przyglądnięcie się mu. Ork ubrany w kaftan nie robił dużego wrażenia. Kilka sekund zanim jego krew zawrzała a pazury zaczęły domagać się się krwi. Wszystkie mięśnie drżały w oczekiwaniu starcia. Nagle Amarianin przygarbił się, pazurami zaszurał o kamienie i wyskoczył do przodu szybko biegnąc, gdy był już blisko zarzucił ogonem z prawej strony celując w nogi jednak po chwili odbił ogon z powrotem i wykorzystując jego bezwładność obrócił się aby znaleźć się przy odsłoniętej pachwinie wroga i uderzył w nią wysuwając długi pazur z prawej ręki, obrócił się dalej aby ustawić się za orkiem i szponem u drugiej dłoni starał się trafić w kark, następnie próbował dać susa w tył aby powiększyć dynstans.
 
opax jest offline  
Stary 21-08-2008, 15:45   #70
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
Caenvox zrezygnował z dalszego wywiadu. Zbytnia ciekawość mogłaby się okazać podejrzliwa. Tymczasem hałaśliwy ork zaczepił jakiegoś nieboraka i wyciągnął go na zewnątrz. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nagle nie usłyszał, że ten krzyczy coś przed drzwiami o demonie. Bywalcy zaczęli patrzeć przed karczmę co się dzieje. Sam też wstał i zobaczył bójkę orka ze znajomym stworem. Trudno było określić kto trzyma palmę pierwszeństwa w tym starciu. Nikt nie kwapił się też aby interweniować. On również postanowił zobaczyć co się dalej wydarzy. Na wszelki jednak wypadek szykował w zanadrzu słabszą klątwę.
 
Caleb jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:00.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172