Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-08-2008, 22:17   #128
ŚLePoX
 
ŚLePoX's Avatar
 
Reputacja: 1 ŚLePoX nie jest za bardzo znanyŚLePoX nie jest za bardzo znanyŚLePoX nie jest za bardzo znanyŚLePoX nie jest za bardzo znanyŚLePoX nie jest za bardzo znany
Słuchając rozkazów Rosy, Blajndo czuł, że jeszcze chwila i nie wytrzyma i rzuci jakimś epitetem, uzasadniając przy tym, gdzie może sobie takie rozkazy wsadzić. Nie cierpiał straży, szlachty i wszelkich rozkazów czy to od nich czy od jakichkolwiek fanatyków religijnych. Na szczęście w nieszczęściu dziewczyna tak się rozgadała, że aż przestał jej słuchać, całkowicie wyłączając się z rozmowy, a w sumie jej monologu.

Minęło trochę czasu nim w końcu wyruszyli w stronę zamku. Poczuł się znacznie lepiej kiedy oddalili się od zatłoczonego miasta i całego tego hałasu. Fakt faktem nie miał ogromnych problemów z przebywaniem w takim miejscu, w końcu trochę czasu sam spędził w jednym z podobnych miast, ale choć chwilowe oddalenie się i uspokojenie nerwów, poza murami, było tym czego właśnie potrzebował. Droga nie była długa, a zamek hrabiego widać było z daleka. Kiedy dotarli w pobliże zzieleniałej fosy, ogromny smród uderzył jego nozdrza:

- A niech mnie... - zacisnął nos palcami - Co tu tak wali?! - powiedział przez nos, co zabrzmiało conajmniej zabawnie. Jeden ze strażników na murach zaczął coś wrzeszczeć, lecz chłopaka to nie obchodziło, chciał się tylko dostać do środka lub oddalić jak najszybciej od okropnego smrodu. Kiedy okazało się, że jednak nie zostaną wpuszczeni, Blajndo ucieszył się w myślach, bo, jak by nie było, ten okrutny smród zapewne można było poczuć za murami tak samo mocno, jeśli nawet nie mocniej.

Przez całą powrotną drogę chciał się nacieszyć choć trochę widokami pobliskich pól i lasu. Niestety nie trwało to długo, gdyż jeden z wilczych domowników tegoż lasu zaczął wyć, na co Wherkens odpowiedział automatycznie tym samym.

- Co jest Wherkens?! - chłopak spojrzał na swego przyjaciela robiąc coraz większe oczy. Wilk nawet nie zdążył mu przekazać informacji gdy ziemia zaczęła się trzęść.

- No cholera! Czyż nie można tu mieć choć chwili spokoju!? - pomyślał mając wyraźnie oburzoną minę, przy czym machał głową na boki próbując zrozumieć co się dzieje, co również nie trwało długo. Gdy z ziemi wyrosły monstra, pół-elf nie wiedział co zrobić, gdyż nigdy dotąd nie spotkał się z tego typu bestiami. Jedno czego był pewien to to, że nie znalazły się one tu przypadkiem, w dodatku nie było czasu na myślenie, a jedynie na działanie. Koń chłopaka zaczął się wierzgać, lecz udało się go opanować momentalnie, natomiast zwierzęcy towarzysz Tropiciela, ze zjeżoną sierścią wzdłuż całego ciała, był gotów przystąpić do ataku - co też na znak chłopaka uczynił, skacząc do pobliskiego żywiołaka.

Widząc spadającego z konia Kobolda, Blajndo sam postanowił zeskoczyć ze swego wierzchowca. Gdy Elhan otrzymał pierwszy cios, Tropiciel szykował się akurat do zeskoczenia na ziemię. W ułamku sekundy znalazł się na twardym gruncie, po czym klepnął konia w zad i ten popędził gdzieś za pobliskie krzaki.

Chłopak miał szczęście, że nie jechał w pierwszej kolumnie, a mniej więcej w środku między towarzyszami. Szybkim susem znalazł się po prawej stronie drogi, po czym, jak to zwykł robić na początku walki, rzucił swym powracającym sztyletem w kierunku monstra, które było najbliżej.
 
__________________
<PEACE>

Ostatnio edytowane przez ŚLePoX : 05-08-2008 o 22:21.
ŚLePoX jest offline