Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-11-2005, 15:57   #18
Rębajło
 
Rębajło's Avatar
 
Reputacja: 1 Rębajło jest po prostu świetnyRębajło jest po prostu świetnyRębajło jest po prostu świetnyRębajło jest po prostu świetnyRębajło jest po prostu świetnyRębajło jest po prostu świetnyRębajło jest po prostu świetnyRębajło jest po prostu świetnyRębajło jest po prostu świetnyRębajło jest po prostu świetnyRębajło jest po prostu świetny
Starosta Gry

Starosta Gry
I tem sposobem Panowie Bracia po krótkich poszukiwaniach, przeciskania sie przez Korsuński tłum weszli do jednego z lepiej się prezentujących szynków w Korsuniu, wcześniej oczywiście swe wierzchowce opiece pachołków stajennych polecając.
W ich oczy uderzył widok nad wyraz ciekawy, mimo że karczma była tu jedna z lepszy to jakże się różniła od tych jakie można było zobaczyć w Warszawie lub Krakowie!
Owóż nie było tu drewnianej podłogi jeno klepisko gęsto słoma zasnute, nie było zasię szynkwasu jeno wysoka ława, za którą stał jakiś kozak chyba starszy bo i was siwy miał i łeb całkiem łysy a poszczerbiony, istny regestr jego burzliwego życia. Gospodarz tego przybytku podchodził a raczej kuśtykał lekko do zebranych a to trunku nalewając a to jakowego jedzenia dając. Panowie Bracia, jednak nie przyglądali mu się długo i dokładnie wiec tez nie rozeznali ile lat ma a ni inszych rzeczy. Oczyma swemi patrzeli dalej. Tedy spostrzegli, ze po swej lewicy za jedna z ław leży kilku pijanych zaporożców, zmorzeni byli snem, siostra śmierci a chrapali ciężko. Czarne długie wąsy poruszały się w rytmie chrapania, a z głów zwisały im osełedece, długie i cienkie pasemka włosów znajdujące się pośrodku wygolonej głowy. Zdać się mogło, ze zaiste spali snem doprawdy kamiennym bo nie budzili się mimo, ze gwar był wielki. Z prawej bowiem jacyś chłopi przy piwie cienkim siedząc krzyczeli cos na siebie, łyżkami w brudnych łapach sobie grożąc. Daleko w tyle karczmy, jakby w osobnej części siedziała szlachta. Z owej strony niosła się pieśń szeroko znana w Rzeczypospolitej:

Jestem sobie panem, gdy siedzę nad dzbanem!
Nie dbam ja o złoto przepije z ochotą!
Oto ja pan, pan. Oto ja pan, pan i o nic nie dbam!
Wszystkie moje zbiory, chłopy wioski dwory,
Całe moje żniwo poszło już na piwo!
Oto ja pan, pan. Oto ja pan, pan i o nic nie dbam!


Czasem tez jeden z nich, z lekka przepitym głosem intonował: „Oj miła ma...” ale tez został zagłuszany przez śmiejących się kompanionów krzyczących: „Jaka tam zaś miła, do wszetecznej dziewki Lwowskiej śpiewasz, ja cię znam!”. Co chwila jeden krzyczał z nich: „Miodu gospodarzu, miodu dwójniaka! Jak nie ma? Mię defensorowi ojczyzny poskąpisz?” na co dolegały się głosy: „Tyś w życiu miodu nie pił, szarak jesteś, szerepetka!” I znów tamta część sali gromkim śmiechem wybuchała, ale tez nikt się nie obrażał na te przytyki wiedząc, że to jeno krotochwile. Uderzali owi Panowie Bracia po stołach, klepali się po kolanach a śmiali takoż głośno. Ot od nich czuć jeszcze było Sarmacką fantazje, która w Korsuniu ustępowała Kozackiej wolności.
Karczmach spostrzegł wreszcie naszych Panów Braci i zaczął powoli się do nich przybliżać aby się dowiedzieć, czego tez pragną.
 
Rębajło jest offline