Lathandis westhnął. Twarze i słowa jego towarzyszy mówiły wszystko. Sam na pewno nie da sobie rady z tym problemem, jedyne co mógł zrobic to dostosowa się do większości. - No dobrze niech wam będzię, ale wiedzcie, że nie jest to po mojej myśli. Co więcej twierdzę, że bezczynne czekanie nie wyjdzie nam na dobre -
Tu popatrzył jeszcze raz wymownie po obydwu towarzyszach poczym wyciągnął się na łóżku i zaczął rozmyśłac o tym co czekało go w dziczy poza mórami miejskimi |