Widząc że Padwen zaatakował strażnika i poradził z nim sobie, po chwili powalając drugiego, Andre doszedł do wniosku że czas wybrać którąś ze stron. Poza tym coś, czego nie umiał pojąć mówiło mu ze lepiej wyjdzie na tym jeśli stanie po stronie Padwen’a. Jednemu ze strażników sypnął w oczy sproszkowany korzeń pewnej rośliny. Sama w sobie doskonale odkaża, ale w kontakcie ze śluzówką, powoduje katar, a z oczami straszne wręcz szczypanie. Strażnik który dostał proszkiem w oczy nie był już raczej zdolny do walki. Andre kopnął miecz strażnika w kierunku Padwen’a. A sam cofnął się nieco aby mieć lepsze pole widzenia, cały czas jednak mając przy sobie swoją „broń” w pogotowiu. Był mocno zaskoczony faktem że udało mu się obezwładnić strażnika, zbrojnego strażnika, jemu zwykłemu alchemikowi, oraz tym że wraz ze swoim niedoszłym napastnikiem walczyli ramie w ramie. |