Nex był w szoku. Nie dał tego po sobie poznać, ale był. Huk przywrócił go do normalnego funkcjonowania. Oskarżyciel na chwilę odwrócił się od niego w poszukiwaniu źródła hałasu. –Czy to możliwe, sondował moje myśli czy po prostu mnie znał? - nie mógł pozwolić na zdemaskowanie więc zaczął improwizować. Rozłożył szeroko ręce, uniósł głowę w kierunku nieba i z całej siły zaczął myśleć o burzeniu miasta. Przywołał na twarz największy, na jaki było go stać grymas bólu i wycharczał niskim głosem.- Nikt, nikt nie wierzy, że ja wierzę, że ja wiem. Lecz nadejdzie czas gdy zostanę wywyższony, a Ci, którzy nie dostrzegli mojej wiary będą tego żałować. Już czas, o tak niewierni, już dzień sądu.- Gdy skończył powrócił do swojej normalnej postury, ponownie popatrzył na oskarżyciela i z dezaprobatą pokręcił głową. Odwrócił się i zaczął się oddalać od tego człowieka. Cały czas starał się myśleć o mieście, które zamienia się w gruzy. Chciał iść do zakonu, dowiedzieć się o co chodzi, lecz musiał nadłożyć nieco drogi ponieważ obawiał się, że ktoś go śledzi… |