Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-08-2008, 13:37   #15
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
- Co do Thetry, wybacz monesieur, ale niespecjalnie. Znaczy, wpadło mi kiedyś coś w uszy, ale nic konkretnego. Rozumie pan, zadania niedawnymi czasy trzymały mnie głównie na obszarze kontynentu, a nie wysp – nie dodał przez skromność, że od jakiegoś czasu był na niechcianym urlopie i nie miał dostępu do informacji zakonnych. Ponadto bystremu oku mogło się wydać, iż był nieco roztargniony. Obserwował Caspiana, ale coraz częściej zerkał na Maike przesuwając wzrokiem po jej twarzy, oczach, innych krągłościach, na których zatrzymywał się jednak tylko na momencik. Dziewczyna wydawała się nieco zdeprymowana i nie chciał jej jeszcze bardziej peszyć. Ale chyba nie udało mu się ukryć swoich myśli, bo Maike nagle uniosła twarz podążając za jego wzrokiem i rozpoznała, jaką to część jej ciała właśnie analizuje. Z nagłym, gwałtownie pąsowiejącym różem na policzkach było jej szalenie do twarzy. Odwróciła się nieco, jakby chciała utrudnić mu obserwacje.

- Natomiast jeżeli chodzi o wojsko – odwrócił się do Caspiana oraz także ściszył nieco głos, choć wątpił, by znajdująca się przecież obok dziewczyna nie słyszała - Nie lub tak, monesieur, można spojrzeć na to z dwóch stron - odpowiedział filozoficznie. - Właściwie ukończyłem akademię wojskową i dostałem nominację na stopień oficerski, ale nigdy nie zostałem wcielony do armii. Zaszły pewne okoliczności, które spowodowały, że musiałem się usunąć na jakiś czas, ale walczyłem w wojsku w oddziałach najemników. Także wspólnie z wojskami Montaigne, choć więcej jednak czasu spędziłem w Eisen i tamtejszy sposób prowadzenia wojny oraz sprawy organizacyjne znam lepiej. Niemniej, z wojskiem monteinskim oraz sprawami jego dotyczącymi także sobie poradzę.

Słysząc to dziewczyna podniosła głowę patrząc prosto na Caspiana.
- Jeśli chodzi o wojsko, to ja się orientuję tylko w Eiseńskim - uśmiechnęła się wciąż lekko zakłopotana. Widać było, że nie jest jej dobrze z tą wiedzą. Wróciła do głównego tematu, - jeśli jednak chodzi o Thetrę ... - tu westchnęła, jakby kapitulowała - ... sądzę, że to bardzo niesympatyczna sprawa. Wyspa pojawiła się około miesiąca temu, a już jest w centrum zainteresowania. Każdy kraj chciałby zdobyć ją dla siebie, nie wspominając już o prawdopodobnie sporej ilości syrneckich artefaktów, które się tam znajdują. Chociaż co do tego, nie ma pewności.

Cóż, informacje dziewczyny o Thetrze wskazywały, że znała temat. Jego jednak zainteresowało co innego:
- Eisen, zna pani Eisen? Spędziłem tam sporo miłych chwil, jeżeli miłymi można nazwać zdobywanie zamków albo ich bronienie, zależnie po której stronie wynajmowano oddział, do którego należałem.
Trochę chyba bała się podnieść wzrok na niego, bo jakby przez chwilę czuć było wahanie w jej zachowaniu, ale jednak się przemogła .
- Ciężko byłoby mi nie znać własnego kraju - uśmiechnęła się sympatycznie.
- Cóż, ja spędziłem większość czasu na wybrzeżu. Wie pani. Morska piechota. Mieszkaliśmy na okręcie, a potem od bitwy do bitwy, choć czasem udawaliśmy się w głąb lądu, ale niezbyt daleko. Pani raczej pochodzi z południa, czy z północy kraju?
- Właściwe to mieszkam w centrum lądu. A konkretnie w jednym z niewielu "żywych" miast Eisen - Freiburgu
- uśmiechała się z lekko przymkniętymi oczami. Czy dlatego że raziło ją słońce, czy po prostu nie wiedziała, gdzie podziać wzrok? Zdawała się skromną, dziewiczą panienką, taką z jakimi Ernest miał wyjątkowo rzadko do czynienia.
- A od dawna to w Montaigne? Przepraszam, jeżeli to niedyskretne pytanie. Jeżeli pani nie chce, proszę nie odpowiadać, ale zawsze uważałem, że miłe znajomości najszybciej kształtują się podczas wspólnych wypraw. My już jedną praktycznie zaczęliśmy, więc, juz teraz możemy zachowywać się, jak z dawna znajome sobie osoby - ucałował nagle jej dłoń.
Dziewczyna znowu się zarumieniła i delikatnie wysunęła dłoń z uścisku.
- Jakieś dwa dni - dodała wciąż się uśmiechając, jednak widać było, że jest lekko zażenowana. Nie przywykła chyba do takich sytuacji. Odwróciła się znowu do Caspiana.
- Może wrócimy do głównego tematu?
- Rzeczywiście, ma pani rację, madmoiselle
– wtrącił Ernest. - My przecież zawsze możemy porozmawiać na interesujące nas tematy jeszcze na kolacji, o którą pozwoliłem sobie panią zaprosić.

Odpowiedziało mu milczenie i, chyba, ledwo dostrzegalne skinięcie.
 

Ostatnio edytowane przez Kelly : 09-08-2008 o 20:54.
Kelly jest offline