Strzał. O cholera. Co ten bałwan zrobił?
- Poczekaj tu chwilę. Będę improwizował. A ty opatrz pana kapitana.-Wyszeptał w stronę Andreasa. Na jego twarzy pojawił się złowrogi uśmiech. Wstał i podszedł do żołnierza, który strzelił. Poruszał się tak by nie mógł dobrze wycelować. - Wiesz co zrobiłeś. Nie? To był zamach stanu. Wiesz jak się karze taką zbrodnie. Nie? Tym lepiej dla ciebie. - Podszedł bliżej do strażnika. Wyszeptał mu na ucho. - Śmiercią. - Wbił sztylet w serce wojaka. Złapał sztucer i naładował go. Musiał to zrobić szybko, bardzo szybko, zanim reszta połapie się o co chodzi. Zasłonił się ciałem i wycelował w najbliższego strzelca.
__________________ Skoro jest dobrze, to później musi być źle. A jak jest wspaniale, to będą wieszać.
(Z dzieła Sarturusa z Szopinberga „O rozkoszy bycia obywatelem Imperium”) |