Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-08-2008, 08:37   #26
Tom Atos
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Upokorzenia były od dwudziestu prawie lat chlebem powszednim każdego Niemca, toteż Halder bez zmrużenia oka wysłuchał inwektyw oficera o świńskiej aparycji. Cóż znaczyła urażona duma wobec katuszy milionów niemieckich mężczyzn i kobiet cierpiących po sowiecką okupacją i pozostałych pod nie mniej niszczącą moralnie władzą jankesów.
Ale to nie był koniec zniewag. Chwilę później dowiedział się, że ma służyć pod komendą Polaków. Cóż. Biada zwyciężonym. Osobiście nie znał żadnego Polaka do tej pory, ale miał już wyrobiony pogląd o ich porządkach i spodziewał się najgorszego. Tym bardziej, że Belg unikał przejęcia odpowiedzialności. Kazał nawet mówić sobie po imieniu. Markus uznał, że ta prośba była skierowana do „zwycięzców”. On wolał zwracać się do oficera tak jak należy. To była kwesta zasad. Nie zdziwił się, że Polacy tak chętnie się zakolesiowali. Dyscyplina nie była ich mocną stroną. W sumie byli to zeslawizowani Germanie. Jednak szlachetna krew Gotów i Silingów została przez stulecia zbrukana przez niższe rasy. Choć czasami trafiały się jednostki o silnych aryjskich cechach.
Choćby ta poznana na lotnisku dziewczyna, ba nawet ten Ruski który miał sporo cech nordyckich. Odziedziczonych zapewne po skandynawskich przodkach.

W magazynie Halder spędził chyba najwięcej czasu ze wszystkich nieustannie szperając i szukając przeróżnych rzeczy, które jak sądził mogły być przydatne w dżungli. Zakładał że będą musieli przetrwać z dala od jakiejkolwiek cywilizacji. Tylko głupiec nie przygotowywałby się na najgorsze.
Z osobistych rzeczy jakie im pozostawiono wybrał metalową puszkę po cukierkach, w której miał owinięte w wacie kilka przydatnych drobiazgów, książkę w jednolicie czarnej okładce, przybory toaletowe i bieliznę.
Uzbroił się w FN FALA z solidną okutą kolbą, celownikiem optycznym i bagnetem. Nie był wprawdzie strzelcem wyborowym, ale skoro można było mieć broń ciutkę lepszą, to czemu nie skorzystać. Nie zapomniał także o pojemniku z oliwą i drugim ze smarem. Wszystko sprawdził. Łącznie ze stanem parcianego paska.
Długo dobierał buty by w końcu wybrać parę, do które przełożył dla wygody wkładki ortopedyczne ze swoich cywilnych trzewików.
Szperał w ubraniach niczym w ciuchbudzie wyszukując w miarę nowy mundur, zieloną podkoszulkę, pelerynę, oraz fular i beret w bardziej dyskretnym kolorze, choć to ostatnie było najtrudniejsza. Belgijscy spadochroniarze bowiem standardowo używali czerwieni, co według Markusa nie było zbyt mądre.
Jednak po dokładniejsze penetracji okazało się, że w magazynie można znaleźć umundurowanie i innych formacji. Halder wybrał sobie czarny komplet przy okazji pozbywając się naszywek.
Cały dobytek spakował do solidnego plecaka dodatkowo dla wygody zaopatrując się w uprząż. Całość trochę ważyła, a nic tak go nie denerwowało jak obciągnięty pas.
Zarówno na lotnisku, jak i do kantyny szedł ostatni w pewnym oddaleniu od reszty. Mimo woli demonstrując swoją odmienność. W rozmowie prawie w ogóle nie brał udziału. Poczęstował się jednak zaproponowanym przez de Werve papierosem.
Zamówił piwo, uzupełnił manierkę wodą, po czym najzwyczajniej w świecie odmeldował się słowami :
- Panno Bielańska ... Panowie ... Za pozwoleniem pana porucznika przypilnuję samolotu. – strzelił obcasami i wyszedł.
Usiadł w cieniu samolotu racząc się piwem i czytając nieśpiesznie książkę. Potem jeszcze raz zajrzał do plecaka, by upewnić się, że zabrał co trzeba.

Podczas lotu zajął siedzenie najbliżej drzwi, zapiął szelki i drzemał. Od czasu do czasu spoglądając zza przymkniętych powiek na Ankę. Zbudziło go nagłe szarpnięcie. Rzut oka za okienko wystarczył, by ocenić sytuację. Spadali.
- Proszę lepiej zapiąć pasy Panno Bielańska. Czeka nas awaryjne lądowanie. Po przyziemieniu jak najszybciej proszę opuścić samolot i trzymać się grupy.
W oczach Haldera nie było strachu, raczej ulga. Wreszcie coś się działo.
 

Ostatnio edytowane przez Tom Atos : 13-08-2008 o 09:04.
Tom Atos jest offline