Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-08-2008, 20:16   #31
Terrapodian
 
Reputacja: 1 Terrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłość
Tajemniczy jegomość uśmiechnął się lekko i ściągnął kapelusz charakterystyczny dla czasów wiktoriańskich, lecz na pewno nie dzisiejszych. Grainne Livingstone mogła w tym momencie przyjrzeć się twarzy mężczyzny. Na pewno był młodszy niż wyglądał, a wydawał się zbliżać do czterdziestki. Za każdym razem, gdy słuchał, wpatrywał się swoimi szarymi, inteligentnymi oczami w rozmówcę, co rozpraszało tą osobę. Był rudy, choć można było zobaczyć kilka siwych włosów. Nos miał lekko haczykowaty, a zarost ograniczał się do ładnie przygładzonych wąsów. Jeśli chodzi o posturę - był trochę wyższy od waszej dwójki, lecz również szczuplejszy. Płaszcz miał kaptur, był czerwony i zasłaniał mu ubranie, a także wszystko co ewentualnie tam nosił.

Na rękach znajdowały się czarne, skórzane rękawice.

Zatrzymał się, ukłonił się lekko w waszą stronę i powiedział;
- Ach, proszę mi wybaczyć! Gdzie podział się mój savoir-vivre? - wyprostował się i powiedział. - Jestem Valentine Coulard, po ojcu odziedziczyłem tutejszy majątek i tytuł hrabiego.
Zatoczył ręką koło wskazując las, a następnie rzekł;
- To wszystko... jest moje!

Początkowo zignorował pytania, zadane przez Billy'ego Preachera. Jednak teraz rzekł;
- Ta książka... ona nie ma z tą sprawą nic wspólnego - odrzekł. - Potrzebna jest mi do badań... Ale jeśli pan chce ją zobaczyć.
Wyciągnął książkę zza pazuchy, następnie podał szeryfowi. Nie odsłonił nawet kawałka płaszcza.
Książka była stara i oprawiona w skórę.





Kartki były całkowicie zapisane, lecz nie mogłeś przeczytać tego tekstu. Nie przypominał żadnego znanego ci języka. Liczne były ilustracje przedstawiające dziwne istoty, lub też symbole. Książka była podobna zupełnie do niczego.
- Czy teraz mogę odzyskać swoją książkę? - zapytał hrabia wciąż z lekkim uśmieszkiem. - I czy możemy już ruszyć dalej?

***

Dwayne O'Grady i Michał Stoczyński rozpoczęli wędrówkę w stronę kuchni. Musieli przejść przez salę... pamiątkową? Było tutaj sześć obrazów starszych ludzi porozwieszanych dość wysoko ponad drzwiami do jadalni i kuchni. Nad wyjściem wisiał stary sztucer, jednak bardzo zadbany. Na suficie namalowany był obraz przedstawiający góry w nocy. Po lewej znajdowały się kręcone schody prowadzące na pierwsze piętro i kończące się w pojedynczych, zamkniętych drzwiach.
Dopiero teraz dojrzeliście istnienie małych, niskich drzwiczek za schodami. Praktycznie nie różniły się niczym od wyłożonej panelami ściany. Nie posiadały klamki.
Wejście do kuchni znajdowało się na wprost. Drzwi były uchylone. Gdy tylko znaleźliście się w środku, ujrzeliście jak służący ucina głowy rybom dużym nożem kuchennym. Robił to z wielką pasją, nucąc pod nosem ponurą melodię, którą już słyszeliście w filmie, jednak nie potrafiliście sobie przypomnieć w jakim.
Nie dostrzegł waszej obecności, gdyż odwrócony był do was plecami. Kuchnia była przestronna i kompletnie wyposażona. Wyglądała zupełnie jak w innych domach. Jednocześnie widać było kontrast pomiędzy klasycznymi pomieszczeniami a nowoczesną kuchnią. Inną sprawą był brak innych drzwi. Jedynie dwa okna wychodziły na ogród przed budynkiem.

***

Freddie O'Connell rozpoczął badania enigmatycznej postaci na stole. Ewidentnie był to mnich. Widać było zarówno fragment twarzy zasłanianej przez kaptur, oraz krzyżyk wystający z kieszeni mniszego stroju. Badając twarz zauważyłeś, że w miejscu oczu widnieją dwa wgłębienia o pięciokątnym kształcie. Zapewne można było uzyskać jakiś efekt po włożeniu odpowiednich przedmiotów w te otwory. W tym momencie kątem oka uchwyciłeś poruszenie za oknem. Coś ewidentnie tamtędy przebiegało, a może nawet obserwowało cię przez jakąś chwilę. Krzak róży przy oknie wciąż się poruszał.
 

Ostatnio edytowane przez Terrapodian : 13-08-2008 o 23:09. Powód: literówka
Terrapodian jest offline