Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 13-08-2008, 20:16   #31
 
Terrapodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Terrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłość
Tajemniczy jegomość uśmiechnął się lekko i ściągnął kapelusz charakterystyczny dla czasów wiktoriańskich, lecz na pewno nie dzisiejszych. Grainne Livingstone mogła w tym momencie przyjrzeć się twarzy mężczyzny. Na pewno był młodszy niż wyglądał, a wydawał się zbliżać do czterdziestki. Za każdym razem, gdy słuchał, wpatrywał się swoimi szarymi, inteligentnymi oczami w rozmówcę, co rozpraszało tą osobę. Był rudy, choć można było zobaczyć kilka siwych włosów. Nos miał lekko haczykowaty, a zarost ograniczał się do ładnie przygładzonych wąsów. Jeśli chodzi o posturę - był trochę wyższy od waszej dwójki, lecz również szczuplejszy. Płaszcz miał kaptur, był czerwony i zasłaniał mu ubranie, a także wszystko co ewentualnie tam nosił.

Na rękach znajdowały się czarne, skórzane rękawice.

Zatrzymał się, ukłonił się lekko w waszą stronę i powiedział;
- Ach, proszę mi wybaczyć! Gdzie podział się mój savoir-vivre? - wyprostował się i powiedział. - Jestem Valentine Coulard, po ojcu odziedziczyłem tutejszy majątek i tytuł hrabiego.
Zatoczył ręką koło wskazując las, a następnie rzekł;
- To wszystko... jest moje!

Początkowo zignorował pytania, zadane przez Billy'ego Preachera. Jednak teraz rzekł;
- Ta książka... ona nie ma z tą sprawą nic wspólnego - odrzekł. - Potrzebna jest mi do badań... Ale jeśli pan chce ją zobaczyć.
Wyciągnął książkę zza pazuchy, następnie podał szeryfowi. Nie odsłonił nawet kawałka płaszcza.
Książka była stara i oprawiona w skórę.





Kartki były całkowicie zapisane, lecz nie mogłeś przeczytać tego tekstu. Nie przypominał żadnego znanego ci języka. Liczne były ilustracje przedstawiające dziwne istoty, lub też symbole. Książka była podobna zupełnie do niczego.
- Czy teraz mogę odzyskać swoją książkę? - zapytał hrabia wciąż z lekkim uśmieszkiem. - I czy możemy już ruszyć dalej?

***

Dwayne O'Grady i Michał Stoczyński rozpoczęli wędrówkę w stronę kuchni. Musieli przejść przez salę... pamiątkową? Było tutaj sześć obrazów starszych ludzi porozwieszanych dość wysoko ponad drzwiami do jadalni i kuchni. Nad wyjściem wisiał stary sztucer, jednak bardzo zadbany. Na suficie namalowany był obraz przedstawiający góry w nocy. Po lewej znajdowały się kręcone schody prowadzące na pierwsze piętro i kończące się w pojedynczych, zamkniętych drzwiach.
Dopiero teraz dojrzeliście istnienie małych, niskich drzwiczek za schodami. Praktycznie nie różniły się niczym od wyłożonej panelami ściany. Nie posiadały klamki.
Wejście do kuchni znajdowało się na wprost. Drzwi były uchylone. Gdy tylko znaleźliście się w środku, ujrzeliście jak służący ucina głowy rybom dużym nożem kuchennym. Robił to z wielką pasją, nucąc pod nosem ponurą melodię, którą już słyszeliście w filmie, jednak nie potrafiliście sobie przypomnieć w jakim.
Nie dostrzegł waszej obecności, gdyż odwrócony był do was plecami. Kuchnia była przestronna i kompletnie wyposażona. Wyglądała zupełnie jak w innych domach. Jednocześnie widać było kontrast pomiędzy klasycznymi pomieszczeniami a nowoczesną kuchnią. Inną sprawą był brak innych drzwi. Jedynie dwa okna wychodziły na ogród przed budynkiem.

***

Freddie O'Connell rozpoczął badania enigmatycznej postaci na stole. Ewidentnie był to mnich. Widać było zarówno fragment twarzy zasłanianej przez kaptur, oraz krzyżyk wystający z kieszeni mniszego stroju. Badając twarz zauważyłeś, że w miejscu oczu widnieją dwa wgłębienia o pięciokątnym kształcie. Zapewne można było uzyskać jakiś efekt po włożeniu odpowiednich przedmiotów w te otwory. W tym momencie kątem oka uchwyciłeś poruszenie za oknem. Coś ewidentnie tamtędy przebiegało, a może nawet obserwowało cię przez jakąś chwilę. Krzak róży przy oknie wciąż się poruszał.
 

Ostatnio edytowane przez Terrapodian : 13-08-2008 o 23:09. Powód: literówka
Terrapodian jest offline  
Stary 13-08-2008, 23:19   #32
 
Medivh's Avatar
 
Reputacja: 1 Medivh jest na bardzo dobrej drodzeMedivh jest na bardzo dobrej drodzeMedivh jest na bardzo dobrej drodzeMedivh jest na bardzo dobrej drodzeMedivh jest na bardzo dobrej drodzeMedivh jest na bardzo dobrej drodzeMedivh jest na bardzo dobrej drodzeMedivh jest na bardzo dobrej drodze
"Nic z tego nie rozumiem...Kurde wygłupiłem się. Trudno wyjść z tego z twarzą. No w sumie może ostatecznie mógłbym to zatrzymać bo może to należy do rodziny właściciela..."

-Przepraszam może się trochę wygłupiłem. Ale musi mi Pan opowiedzieć na kilka pytań. Po pierwsze. skoro to wypadło z tego "Jeleniołaka" to należy do niego. czyli wychodziło by to na kradzież. Wypadało by to zwrócić. Zna Pan tamtego człowieka? Jeśli tak to proszę mnie zaprowadzić albo wskazać miejsce jego zamieszkania. Po drugie może pan powiedzieć coś więcej o tym jeleniołaku ?- (Po jego odpowiedzi pytam się) - Tak swoją drogą. Pan rozumie co tu jest napisane ? W sumie to z kąt Pan wiedział że on to ma ? Tak swoją drogą Jeleniołak czy nie wygląda to na kłusownictwo - w końcu to zwierze, w połowie ale jest - połączone z rabunkiem, a raczej chęcią rabunku.-
 
__________________
..::// "Release Your ANGER ! Come to THE DARK SIDE !" \\::...
Medivh jest offline  
Stary 14-08-2008, 15:29   #33
 
Piguła's Avatar
 
Reputacja: 0 Piguła nie jest zbyt sławny w tych okolicachPiguła nie jest zbyt sławny w tych okolicach
Ci chrześcijanie są po***ani - pomyślał Frieddie spoglądając na zakapturzoną postać mnicha.
Chciał dokładniej przyjrzeć się otworom w oczach, ale wtedy zauważył, że coś poruszyło się za oknem. Postanowił, że podejdzie bliżej szyby, aby zobaczyć co wzbudziło jego niepokój. Poruszał się wolno i spokojnie, nie chciał spłoszyć tego, co mogło znajdować się w krzakach.
 

Ostatnio edytowane przez Piguła : 14-08-2008 o 21:49.
Piguła jest offline  
Stary 16-08-2008, 23:24   #34
 
Kroni.PJ's Avatar
 
Reputacja: 1 Kroni.PJ nie jest za bardzo znanyKroni.PJ nie jest za bardzo znany
Dwayne szedł i podziwiał za pleców Michała obrazy sześciu jegomości. Jako, że malowidła znajdowały się wysoko jego wzrok w końcu spoczął na suficie. Na początku pomyślał, iż w starym domu, w którym się znajdował, brakuje sklepienia, ale potem zorientował się, że wcale go nie brakuję,a nawet jest niezwykle piękne, ponieważ widnieje na nim podobizna pięknego nocnego nieba; nota bene namalowana doskonale.
Z powrotem jego wzrok spoczął na jegomościach w ramach, później spojrzał na starą strzelbę, aż chciało by się pociągnąć za spust... Piękna...
Jego oczy powędrowały za stopniami schodów i już chciał się udać do góry, ale... przypomniało mu się, że idzie do kuchni (tak naprawdę po prostu się bał).
Gdy Dwayne podziwiał pamiątkową salę naglę usłyszał ponurą melodię, obrócił się i zauważył zza pleców Michała lokaja, który w dość przerażający sposób odcinał głowy rybom. O'Grady pomyślał o tym by zauważyć, iż jest wegetarianinem, już nawet uniósł rękę jakby chciał się zgłosić do odpowiedzi, ale szybko położył ja na głowie i potem przeniósł z powrotem w dół. Lokaj był zbyt przerażający żeby zgłaszać mu, że jego praca poszła na marne.
- A co tam... Raz sobie zjem rybkę... Taaaa.... Nawet mam ochotę... Tak zjem ją bo mam ochotę... Wcale nie dlatego że się go boję... Nie... Ja się go wcale nie... boję... - tu Dwayne'ego przeszył dreszcz.
Spojrzał na Stoczyńskiego jakby chciał wymusić na nim by to on zwrócił na nich uwagę lokaja..
 
__________________
...I'm still alive...Once upon the time...Footsteps in the hall...
Kroni.PJ jest offline  
Stary 17-08-2008, 10:27   #35
 
michau's Avatar
 
Reputacja: 1 michau ma wspaniałą przyszłośćmichau ma wspaniałą przyszłośćmichau ma wspaniałą przyszłośćmichau ma wspaniałą przyszłośćmichau ma wspaniałą przyszłośćmichau ma wspaniałą przyszłośćmichau ma wspaniałą przyszłośćmichau ma wspaniałą przyszłośćmichau ma wspaniałą przyszłośćmichau ma wspaniałą przyszłośćmichau ma wspaniałą przyszłość
-Ładnie tu- powiedział Michał gdy przechodzili przez dość spore pomieszczenie, które Michał nazwałby salonem- Ta chata przypomina mi dom z pewnego filmu. Facet, który jest właścicielem musi być nieźle nadziany.
Pomimo uwagi Michał nie zachwycał się zbytnio wyglądem domu. Oczywiście, takiego wystroju nie widział jeszcze na oczy, ale był zdania, że mógłby żyć i mieszkać znacznie skromniej w dowolnym miejscu na świecie.
Ten O'grady się za mną wlecze- pomyślał Michał- całkiem spoko gość, byleby nie wyciągał znowu tej spluwy, a może to pistolet na wodę?- starał się uspokoić Michał, chociaż było to z goła bez sensu, gdyż znał się całkiem dobrze na broni.
Przeszli kawałek dalej, obok schodów, ku białym połyskującym drzwiom. Były lekko uchylone i wyraźnie było przez nie widać postać lokaja przygotowującego kolację. Nucił jakąś melodię rytmicznie wbijając nóż w rybie brzuchy. Pełen profesjonalizm, pomyślał Michał.
- A co tam... Raz sobie zjem rybkę... Taaaa...- Dwayne zdawał się burczeć coś pod nosem.
- Coś mówiłeś?- spytał Michał, a lokaj chyba go usłyszał, bo odwrócił się w ich stronę z nożem w prawej ręce uniesionej na wysokości czoła. Zmieszało to trochę Michała.
- Nie chcielibyśmy przeszkadzać w pracy, ale pomyśleliśmy, że przejdziemy się troszkę no i... trafiliśmy tutaj. Poza tym, jesteśmy trochę głodni, więc chcielibyśmy się dowiedzieć, kiedy dokładnie wróci właściciel, no i co z tą kolacją i w ogóle- spytał Michał, nie mając pomysłu o co właściwie spytać faceta, który z taką pasją ćwiartuje ryby.
 
__________________
Fortune is fickle.
"Do not follow the Dark Side"
michau jest offline  
Stary 17-08-2008, 12:22   #36
 
Kroni.PJ's Avatar
 
Reputacja: 1 Kroni.PJ nie jest za bardzo znanyKroni.PJ nie jest za bardzo znany
Mimo próby Michała wybrnięcia z sytuacji, O'Grady'ego już nie było widać. Gdy tylko lokaj się odwrócił z zakrwawionym nożem i fartuchem (no i miną "tak lubię kroić żywe rzeczy"), Dwayne natychmiastowo odwrócił się na pięcie. Chwilkę rozważył czy odejść po cichu i nie zauważenie czy polecieć na złamanie karku. Wybrał opcję numer 2.
Pognał z krzykiem do sali, w której Frieddie oglądał stół, po czym przypomniał sobie, że nie ma już żadnego alkoholu, ale przede wszystkim przypomniał sobie, że przecież nie może wyjść na tchórza. Szybko (jeszcze szybciej niż uciekał) powrócił do kuchni...
Zarówno lokaj jak i Stoczyński stali w tej samej pozycji (albo ich zamurowało, albo Dwayne biegał szybciej niż się spodziewał). Stanął i przyjął swoją najtwardszą minę. Wyciągnął pistolet, przeładował i krzyknął (zdecydowanie za głośno jak na to, że kuchnia była raczej niewielka):
- Hej! - lokaj dziwnie zmrużył oczy. - Tak ty... patałachu!! Odkładaj nóż i gadaj co tu porabiasz?!! - ostatnie pytanie było głupie nawet jak na Dwayne'ego więc szybko się zarumienił, uśmiechnął jak najprawdziwszy debil jednocześnie chowając broń i wyszedł... Po chwili zorientował się, że nie wie gdzie jest.
- Jak mogłem się zgubić... Teraz nie wyjdę na tchórza tylko na debila... - O'Grady uderzył się w otwartą ręką w czoło i zaczął szukać jakiegoś znajomego elementu.
 
__________________
...I'm still alive...Once upon the time...Footsteps in the hall...
Kroni.PJ jest offline  
Stary 17-08-2008, 13:21   #37
 
michau's Avatar
 
Reputacja: 1 michau ma wspaniałą przyszłośćmichau ma wspaniałą przyszłośćmichau ma wspaniałą przyszłośćmichau ma wspaniałą przyszłośćmichau ma wspaniałą przyszłośćmichau ma wspaniałą przyszłośćmichau ma wspaniałą przyszłośćmichau ma wspaniałą przyszłośćmichau ma wspaniałą przyszłośćmichau ma wspaniałą przyszłośćmichau ma wspaniałą przyszłość
Pognał z krzykiem do sali, w której Frieddie oglądał stół.


Michał nawet nie drgnął. Rzucił okiem na lokaja, potem obejrzał się za ramię , znów obdarzył "kucharza" spojrzeniem, i z uśmiechem na ustach mruknął po Polsku:
- Ja pierdolę...
W tej samej chwili do kuchni znowu wszedł O' Grady, wyjął pistolet, teraz Michał nie miał najmniejszych wątpliwości, że nie trzyma on w rękach zabawki, wymierzył w lokaja i spytał:
Hej! Ty... patałachu!! Odkładaj nóż i gadaj co tu porabiasz?!!
Michał spojrzał na Dwayne'a i otwarł usta ze zdziwienia. Już chciał powiedzieć, żeby odłożył tego cholernego gnata, ale gdy miał już otworzyć usta, tym razem jeszcze szerzej, O' Grady niespodziewanie wyszedł zostawiając go w towarzystwie lokaja i kilku poćwiartowanych ryb, które mimo woli również miały otwarte usta, bynajmniej nie ze zdziwienia. Michał przeniósł wzrok na lokaja, znów się uśmiechnął i powiedział.
- Kolega ćwiczy do nowego filmu. Tak bardzo wczuł się w rolę, że musi wciąż sprawdzać, czy nie zapomniał tekstu. Ma chłopak talent, ale czasami wręcz przesadza.
Lokaj wciąż wpatrywał się tym samym tępym wzrokiem w Michała. Nie zmienił nawet pozycji od momentu pojawienia się Dwayne'a i Michała w kuchni, a nóż w jego ręce wydawał się drgać.
- To ja już pójdę. Nie będę przeszkadzał- powiedział Michał i powoli wyszedł z kuchni, robiąc dwa kroki w tył potknął się najpierw o pusty garnek, który nie wiedzieć czemu ktoś ustawił na podłodze, a potem uderzył się w kostkę, zahaczając o stół. Prawie się przewrócił, ale naprawdę chciał już wyjść z kuchni, więc nawet sprzęt kuchenny nie był w stanie go zatrzymać.
 
__________________
Fortune is fickle.
"Do not follow the Dark Side"
michau jest offline  
Stary 22-08-2008, 07:27   #38
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
Grainne przypatrywała się kłótni z dziwnym wyrazem twarzy. Głupia książka w ogóle ją nie obchodziła, a facet podający sie za glinę strasznie ja zaczynał wkurzać. Miała już przed oczami wizję ciepłej herbaty i miękkiej kanapy w domu tego gościa, a policjancik coś tu kombinuje. Trzeba działać.

- Słuchaj pan, nie wiem skąd się tu wziąłeś ale to pewnie nie pański rejon sprawowania władzy. Więc niech pan sobie da spokój i skorzystajmy z zaproszenia pana Valentine'a.

Miała nadzieję, ze teraz się koleś uspokoi i w końcu rusza się z miejsca. Sprawa wygląda dziwnie i lepiej się ruszyć ze środka drogi zanim jakiś kolejny "łak" zacznie tu harcować.
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher
Redone jest offline  
Stary 22-08-2008, 19:36   #39
 
Terrapodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Terrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłość
[Trochę przyspieszyłem fabułę. Zawsze możecie wrócić do tych momentów]

Hrabia Coulard wziął do ręki swoją książkę i zaczął odpowiadać szeryfowi Preacher'owi z dobrocią w głosie.
- Powiem, lecz dopiero w drodze, proszę zostawić motor, a któreś z moich sług je podwiezie.
Położył rękę na ramię Billy'ego, a następnie lekko pchnął, co miało zasugerować, aby ruszył za nimi. Następnie zwrócił się w stronę Livingstone.
- Chodźmy więc, droga pani - rzekł z głęboką uprzejmością. - Podobnie uczynią z tym samochodem.
Skierowaliście się w stronę lasu, między drzewa. Nie było tutaj żadnej wydeptanej ścieżki, a mimo to hrabia zdawał się doskonale znać drogę. Otaczające was drzewa wyglądały podobnie, lecz im głębiej wędrowaliście w las, tym mniej promieni słonecznych przedzierało się między drzewa, a wkrótce czuliście się jak w pochmurną noc. Po około piętnastu minutach od wejścia w puszczę, powoli gęstniała mgła. Wasze ciała powoli dotykał chłód. Śpiew ptaków umilkł, a jedyny odgłos towarzyszył waszym krokom w poszyciu leśnym.



I jedynie hrabia Valentine wciąż uśmiechał się tajemniczo. Wtedy zaczął opowiadać;
- Chciał pan wiedzieć, kim są jeleniołaki, panie Preacher - szepnął. - Jeleniołaki zamieszkują te lasy od pięćdziesięciu lat. Nie wiem skąd wzięły się te plugawe stwory. Potrafią przybierać postać ludzi, jak i demonów o wyglądzie jelenia. Śmiem twierdzić, że są strażnikami czegoś w tych lasach. Ta książka... to dziennik, który może pomóc mi w rozwiązaniu tej zagadki. Każdy z jeleniołaków posiada jeden egzemplarz, lecz dopiero dzisiaj udało mi się zdobyć pierwszy.
Zamilknął i ruszył dalej. Z czasem mgła zanikała, a słońce powoli przenikało przez korony drzew. Las stał się przyjaźniejszy. Wówczas znaleźliście się naprzeciw dworku. Zdziwiło to Grainne, która przecież widziała fragment tego domostwa, a przecież wędrowali lasem w kierunku zupełnie innym, nie mówiąc o czasie spaceru. Choć może to efekt jednostajności lasu?

Przed domem znajdował się ogród z piękną fontanną. Uderzyła was różnorodność tych roślin, a także dziwna atmosfera w tym miejscu. Tajemnicza. Pochłaniająca.

- To tutaj, przyjaciele - powiedział wesoło hrabia.
Otworzył drzwi wejściowe, do których was wprowadził. Od wewnątrz uderzył was zapach starych, drewnianych mebli. Przedpokój zapowiadał charakter domu - był stary i prawie pusty. Na przeciw wejścia znajdowały się jeszcze jedne drzwi, które musiały prowadzić do gościnnej części domu. Nad nimi wisiał duży krucyfiks, lecz bez postaci Jezusa. W rogach stały zadbane zbroje płytowe z halabardami w rękach. Na wieszaku wisiał szary płaszcz zimowy, zapewne nie używany. Hrabia nim ściągnął swój czerwony płaszcz, poprawił coś przy kołnierzu. Szeryf dojrzał coś, co wyglądało na medalik.
Valentine ubrany był w jednorodnie czarne ubranie, które gdyby nie materiał, mogłoby być wzięte za garnitur. Ściągnął rękawiczki i odrzucił je w kąt.
- Oho, chyba przybyli goście - powiedział wesoło.
Otworzył drzwi.
- Już jestem!

***

Freddie O'Connell zbliżył się po cichu do okna. Rzeczywiście, coś tam było. Zdawało się, że coś tam chlipie. Jakieś dziecko. Jednak w tym momencie do sali wpadł na chwilę krzyczący Dwayne i istota za oknem uciekła. Po chwili do salonu wszedł Michał Stoczyński, więc we dwójkę ponownie znaleźliście się w tym samym miejscu. Wówczas drzwi z przedpokoju otworzyły się i usłyszeliście męski głos;
- Już jestem!
Wówczas do hallu wszedł wysoki, szczupły mężczyzna, rudowłosy o inteligentnym spojrzeniu. Ubrany na czarno (nawet dłonie miał w czarnych, skórzanych rękawiczkach), wydawał się być przybyszem z zakładu pogrzebowego. A jednak każdy z was wiedział, że oto przybył właściciel dworu. Równie szybko przybył go przywitać lokaj.

***


Dwayne do końca nie wiedział, gdzie się znajduje. Były tutaj spiralne schody na górę, portrety arystokratów, więc to musi być... Gdy oparł się o ścianę, ta ustąpiła. Irlandczyk całym ciężarem spadł do tyłu, obijając się o schody. Kiedy wstał, spostrzegł, że znajduje się w tunelu prowadzącym lekko w dół i zawijającym się raz w lewo, raz w prawo. Sklepienie miał ceglane, lecz ściany stanowiły pierwotną skałę. Podłoże było udeptane, a także przez cały tunel prowadziło naturalne oświetlenie, które włączyło się, gdy spadłeś. Nie byłeś pewien, czy ktokolwiek usłyszał twój upadek, więc zawsze mogłeś zaryzykować wędrówkę tunelem.

***

Grainne i Billy obserwowali jak do pana przyszedł, wyraźnie kulejąc, blady lokaj. To było typowe wyobrażenie sługi; blady, z czarnymi, choć siwiejącymi włosami i monoklem zwisającym z kieszeni fraku. Nos i policzki kościste, a oczy brązowe badały podejrzliwie waszą dwójkę. Skłonił się przed Valentinem;
- Przybyło trzech gości, sir - mówił powoli z silnym akcentem. - Zgodnie z pańskim życzeniem, pozwoliłem im wejść. Choć trochę tego żałuje.
- To nic, Rupercie - odrzekł hrabia. - Przywitam się z nimi, a ty tymczasem wprowadź gości i poinformuj odpowiednich ludzi, aby podholowali dwa pojazdy, zakręt cztery-cztery-jeden.

***

Właściciel domu podszedł do was i powiedział;
- Witam was, przybysze. Jestem hrabia Valentine Coulard, właściciel tutejszych ziem i tego dworu.
Wyciągnął rękę do uściśnięcia.
Za nim pojawiła się dwójka innych gości; kobieta i poważny mężczyzna.

***

Lokaj spojrzał na waszą dwójkę spode łba.
- Mam nadzieję, że przynajmniej wy będziecie zachowywać się przyzwoicie... nie to co tamta trójka wariatów - powiedział wolno. - Oczywiście, nasz dom otwarty jest dla wszystkich.
Zaprowadził was przez hall w lewe wejście. Był tam salon z witrażem przedstawiającym męczennika i jedynym, ogromnym, owalnym stołem po środku. Na miejscu znajdowała się już dwoje mężczyzn. "Przystojniak" wyglądający jak dziennikarz i starszy pan o podejrzanym wyglądzie.
- Rupercie, tu jest tylko dwójka gości. - rzekł odwracając się na chwilę.
 

Ostatnio edytowane przez Terrapodian : 23-08-2008 o 00:13. Powód: naprawa grafiki + motyw Dwayne'a
Terrapodian jest offline  
Stary 23-08-2008, 08:25   #40
 
Kroni.PJ's Avatar
 
Reputacja: 1 Kroni.PJ nie jest za bardzo znanyKroni.PJ nie jest za bardzo znany
Gdy Dwayne zaczął zastanawiać się gdzie się znajduje, a z jego ust wypływała czysta symfonia hmmm'ów, nagle coś mu bezczelnie przerwało. Ściana za nim chamsko się złożyła. Trzeba będzie powiedzieć komuś o usterce.
Kiedy tylko wylądował na podłodze bardzo szybko się poderwał i zaczął otrzepywać swoją ukochaną marynarkę, a z jego ust posypała się wiązanka najgorszych bluzg. Podniósł melonik z ziemi, wyprostował go (cały czas klnąc - jak bowiem prawdziwy Irlandczyk może przestać kląć w takiej sytuacji?!) i założył na głowę. Rozejrzał się i uległ zdziwieniu. Z jego ust uszło najdłuższe i najbardziej pełne (nieco mniej piskliwe) "hmmm"...
O'Grady zastanowił się co dalej czynić. Mógł zacząć jęczeć i błagać o pomoc, ale po chwili doszło do niego, że już za bardzo pokazał jak umie tchórzyć. Trzeba było pokazać teraz postawę prawdziwego Irlandczyka (mniej-więcej taką jak podczas przeklinania). Dwayne musiał sam trafić do pozostałych, powiedzieć lokajowi (z nutą wyższości) o zniszczonej ścianie i usiąść jakby nigdy nic przy reszcie... TAK... Wtedy wyjdzie na bohatera. Nie rozważając dłużej O'Grady zrobił krok do przodu. Jednak noga zawisła w powietrzu... Nareszcie zorientował się, że sytuacja, która właśnie nastąpiła nie jest do końca normalna (cofnął nogę), że w takiej chwili każdy normalny człowiek żądał by raczej pomocy (przyłożył dłoń do podbródka, przyjmując postawę "na filozofa"), ale przecież nie on (na twarzy zagościł szczery i promieniejący uśmiech)... Nie ten twardy członek IRA, nie Irlandczyk (Dwayne wypiął aż klatkę piersiową z dumy)... A jak tam ktoś jest (znowu się skulił i zaczął zastanawiać...)??
Po jakimś czasie rozmysłów O'Grady wyciągnął broń, za którą wypadła mu cała koszula (która sięgała do połowy uda) po czym włożył pistolet, za pasek z przodu żeby w każdej chwili szybko móc po niego sięgnąć, część koszuli znowu trafiła w spodnie... W sumie Dwayne przypominał teraz wyglądem jednego z tych młodocianych, czarnych gangsterów w U.S.A. (gdyby nie to, że "on nie był biały, on był przezroczysty" i w żaden procent jego urody nie miał nawet prawa być porównany do żadnego fragmentu urody murzyna).
Dwayne mimo tego, że wciąż nie czuł się pewnie ruszył przed siebie, w poszukiwaniu jak najkrótszej drogi do jadalni (nie wpadł na to, że znajdują się za nim schody)....
 
__________________
...I'm still alive...Once upon the time...Footsteps in the hall...
Kroni.PJ jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:37.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172