Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-08-2008, 19:05   #65
sante
 
sante's Avatar
 
Reputacja: 1 sante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodze
- Nasze żądania: odeskortujecie nas za mgłę i pozwolicie skoczyć. My zostawimy wam w jednym raiderze zakładników których spokojnie sobie odbierzecie. Możecie się zgodzić albo nie, dajemy wam godzinę. Możecie też nas rozstrzelać, ale będziecie mieli na sumieniu śmierć niewinnych ludzi. A wierzcie mi, niedługo każde ludzkie życie będzie na wagę złota...


Manan rozczesywał z nerowością swoją siwą brudkę zastanawiajać się nad kolejnymi posunięciami. Mają jego syna, czy też nie? "Co ten głupiec tam robi?" ta jedna, wściekła myśl kołata w głowie admirała.

- Odkąd wiadomo, że to Cyloni, nie mam prawa im ufać - admirał zwrócił się do pułkownika, jednocześnie przed sobą samym się usprawiedliwiając

Podniósł słuchawkę, wciągnął powoli powietrze głęboko w płuca i odparł stanowczy tonem:
- Wszystkich zakładników macie natychmiast uwolnić, wysyłając w jednym z waszych riderów. Statek ma się zatrzymać w połowie drogi, gdzie go przechwycą moi ludzie. Jeśli będzie tam mój syn, dam wam odejść, jeśli natomiast okaże się że go tam nie ma, albo uruchomicie silniki zanim moi ludzie przechwycą obiekt, możesz być pewny, że zrobię z ciebie i twoich blaszanych kolegów kupę kosmicznego złomu. - ostatnie słowa mimo wymuszonego spokoju, wyraźnie przepełnione były wściekłością i agresją, którą Manan z ciężkim trudem tłumił.

Jekk odwrócił się w stronę pułkownika Ullmana.
- Przeskanować statek, który wyślą. Przygotować także raptora, mają go eskortować dwa vipery. Reszta w pogotowiu. Pilotowi raptora przekazać to - sięgnął do prawej kieszeni i wyciągnął z nie lekko pogięte zdjęcie. Na zdjęciu był mężczyzna lat 30 z dzieckiem i żoną. - Jeśli go tam nie będzie, rozwalić tostery w pył. Następnie kurs do domu, czas ponownie stawić czoła temu złu, które stworzyliśmy. - pokiwał z smutkiem głową na myśl o tym, ze to co przeżył w poprzedniej wojnie, ponownie się zbliża.
- Aha bym zapomniał. Wyślij doktora z obstawą kilku marines do pomieszczenia, gdzie przebywa ta dwójka, która podała nam te felerne koordynaty. Niech doktor sprawdzi z czym mamy do czynienia.
 
__________________
"War. War never changes" by Ron Perlman "Fallout"
sante jest offline