-Za młoda jesteś na śmierć.... Życie jest piękne i mam nadzieję, że pozbędziesz się tego złego uroku i sama się o tym przekonasz . - powiedziała spokojnym głosem i uśmiechem na twarzy.
- Czujesz się na tyle dobrze, żeby wstać? - zapytała i odruchowo podała jej rękę. A miało być dziś tak pięknie.... pomyślała i przygryzła dolną wargę. Uśmiechnęła się jednak, gdy jej zielone oczy spoczęły na dziewczynie.
- Gdybym była jakąś wojowniczką, czy bohaterką, zapytałabym cię, który to był drań, co cię tak skrzywdził. Jak już bym to wiedziała, zapewniła bym cię, że go odnajdę i odpłacę mu twoją krzywdę... No niestety, nie jestem ani jednym ani drugim i mogę tylko na niego klnąc, o ile to jakoś pomoże... - powiedziała z uśmiechem. Westchnęła. -Zjedz coś, do katedry jest kawał drogi, a ty musisz mieć siły, aby tą drogę przejść. Nie będziesz zła, jeżeli będę ci towarzyszyć?
__________________ Sore wa... Himitsu desu ^_~ |