Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-08-2008, 23:53   #29
Rainrir
 
Rainrir's Avatar
 
Reputacja: 1 Rainrir ma wspaniałą reputacjęRainrir ma wspaniałą reputacjęRainrir ma wspaniałą reputacjęRainrir ma wspaniałą reputacjęRainrir ma wspaniałą reputacjęRainrir ma wspaniałą reputacjęRainrir ma wspaniałą reputacjęRainrir ma wspaniałą reputacjęRainrir ma wspaniałą reputacjęRainrir ma wspaniałą reputacjęRainrir ma wspaniałą reputację
Piotr wiedział, że samoloty to nic dobrego, przynajmniej dla nich w tej chwili.
Każdy razem i z osobna wyczekiwał dalszego rozwoju wydarzeń, widać było zaniepokojenie na ich twarzach, a nawet strach.
Wilk nie jedno widział i nie jedno przeżył, miał nadzieję że nie zginie w tak głupi spokój.

Po chwili wrócił do nich Sierżant Dzik wysyłając Haldera do kabiny Lamberta, po czym sprawdził czy wszystko jest przymocowane jak trzeba, i wrócił na swoje siedzenie.

Wilk patrzył wciąż na dym wydobywający się z silnika, mając w nadziei że nie zgaśnie, lecz ku jego obawom śmigło się zatrzymało.
Po chwili oczekiwania Sierżant Dzik rozkazał, jak sądził Piotr zająć się czymś, byle nie myśleć o niewygodnej sytuacji.
Pomysł sierżanta, jak się okazało, wypalił.

Sekundy, a może nawet minuty później przerwali swoje czynności, wysłuchując wiadomości Haldera
Atmosfera nagle zgęstniała, każde z nich przygotowywało się do najgorszego, przytrzymując się czego tylko mogli.
Najcięższe chwile tego cholernego dnia, pomyślał Piotr.

Ręka, strasznie boli ręka, ale czy żyje.
Wymacał lewe przedramię, wyczuł coś ostrego.
Szkło, pełno szkła, pełno krwi.
Ucierpiała również jego głowa, widział jakby przez mgłę, pomrugał kilka razy, po czym rozejrzał po samolocie.

Wstał, po czym podchodził do każdego, sprawdzając czy żyje.
Większości nie było praktycznie nic, ale czegoś mu tutaj brakowało.
Lambert, pomyślał, po czyn udał się chwiejnym krokiem w stronę kabiny.
Wilk nie znał się na medycynie, ale i jemu chyba nic cięższego, na pierwszy rzut oka nie było.

Wrócił, zabrać swojego FN FAL'a.
Nie czekając na pozwolenia przełożonych, odwrócił się w stronę wyjścia, aby spawdzić teren wokół wraku.
Lewa ręka bolała, ale mimo tego, zdołał unieść karabin, wiedział że to działanie obronne ciała, czy coś podobnego.

Chyba nic nam nie grozi, jak na razie, powiedział sam do siebie, trzymając broń w pogotowiu,Czas wracać do wraku, może sytuacja jest już lepsza, dodał, jaby nie wierząc we własne słowa.
 

Ostatnio edytowane przez Rainrir : 18-08-2008 o 00:04.
Rainrir jest offline