Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-08-2008, 00:37   #80
TwoHandedSword
 
TwoHandedSword's Avatar
 
Reputacja: 1 TwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodze
Im bardziej Belegris zbliżał się do posiadłości burmistrza, tym bardziej się denerwował. Nie chodziło jedynie o konieczność jak najszybszego sprowadzenia posiłków, ale bardziej o fakt, że otoczenie nie należało do tych preferowanych przez elfa. Do tego jeszcze strażnicy, którzy zatrzymali ich przed wejściem. Na ich szczęście, a może na szczęście Belegrisa, wyjaśnienia nie trwały zbyt długo.
- Nie chodźcie po dywanach, bo je pobrudzicie. Nie dotykajcie również niczego, nawet jeśli pracowalibyście całe życie nie stać by was było na takie przyjemności. Za mną.
"No nie, tego już za wiele! Jak ja nienawidzę tych snobów... Cholera, jak ja ich nienawidzę!" Elf starał się nie zauważać wartych majątek rzeźb, gobelinów, obrazów, wazonów, zbroi, mieczy, toporów, skór, poroży i dywanów, po których podobno miał nie chodzić. Nie dawał po sobie tego poznać, ale w środku aż kipiał z wściekłości. Nawet nie słowa lokaja, co sama jego pogardliwa mina wywołały u elfa trudną do opanowania chęć zrobienia użytku ze swoich zaciśniętych do białości pięści. Nie odezwał się choćby słowem, nie wykonał żadnego gestu, poprawił tylko kaptur zarzucony na głowę i ponownie skupił się na deptaniu po dywanie z jakąś dziwną determinacją.

W sali, do której zaprowadził najemników nadęty do granic ludzkich wytrzymałości lokaj, Belegris starał się stanąć możliwie jak najdalej od czarnobrodego mężczyzny i tego ubranego w niebieską szatę. Pierwszy z pewnością był rządcą Procambur, ale kim był drugi, elf nie miał pojęcia.
- Witam was w Procampur posłańcy. Doszły mnie słuchy, że niesiecie straszne wieści, więc przygotowano salę audiencyjną. Zważcie jednak, że nie zamierzam marnować tutaj swojego czasu.
"Eh, następny... Z takimi nigdy nic nie wiadomo. Nie dość, że wkurzają wszystkich tym swoim obnoszeniem się z majątkiem, władzą i cennym czasem, to jeszcze kradną co popadnie porządnym ludziom. Ha, żeby oni tylko kradli... U takich od kulturalnej konwersacji o sztuce do zatrutego noża sterczącego między łopatkami nie ma więcej niż grubość włosa." Rozważania na temat szlachty i jej zwyczajów błyskawicznie przerwał elfowi Elran. Bardzo sprawnie wyjaśnił władcy całą sytuację, nie pomijając niczego znaczącego. "Dobrze, że ten się zabrał za gadanie, bo ja bym chyba nie wytrzymał i palną coś, czego bym mógł bardzo żałować... A tak pieprzeni błękitnokrwiści ani nie widzieli mojej twarzy, ani nie słyszeli mojego głosu. Tak będzie najlepiej dla wszystkich. Tylko czemu El... Elran... chrzanił coś o mojej wiedzy na temat goblinów? Jeszcze komuś przyjdzie do głowy, żebym im opowiadał co widziałem w lesie..." Kiedy półelf skończył mówić, na chwilę zapadła cisza. Belegris bardzo, ale to bardzo powoli cofnął się o jeszcze jeden krok do tyłu i pochylił głowę o kolejne kilka centymetrów. Czekał na reakcję burmistrza, mając dość ulotną nadzieję, że ten bez zbędnych pytań wyśle swoich ludzi do Maerstar. Szybki powrót do wioski i przygotowanie obrony przed atakiem goblinów, to było teraz na pierwszym planie. "Jak ja nienawidzę tych snobów... Cholera jasna. Cholera jasna!"
 
__________________
"Podróż się przeciąga, lecz ty panuj nad sobą
Sprawdź, czy działa miecz, wracamy inną drogą"
TwoHandedSword jest offline