Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-08-2008, 15:54   #68
qaz
 
qaz's Avatar
 
Reputacja: 1 qaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie coś
[Siedziba zakonu]

-Można powiedzieć, że ja w sprawie wstąpienia, co prawda nie mego a mego bratanka. Mówisz, że nie ma Jastrzębia? Hmm. A gdzie go znajdę, nie ukrywam, że mi się śpieszy a i on będzie rad, że się ze mną spotka. Zapewniam, że zakon na tym nie ucierpi. Zyska nowego członka no i oczywiście moja rodzina zdaje sobie sprawę z potrzeby pokrycia kosztów.

-Jastrząb obecnie wykonuje "zadania operacyjne" poza miastem, jednakże jestem szczerze pewien, że zawita do Starej karczmy. Wybaczy pan ale nie mogę ujawnić nic więcej, zobowiązuje mnie zakonny kodeks. A co do tego wstąpienia, moglibyśmy się tym zająć z miejsca. Imię i nazwisko rodowe młodzieńca, wiek, fach a i oczywiście pieczęć rodową jako potwierdzenie. Widzę, że ma pan pierścień więc nie będzie problemu, jeden odcisk i po sprawie.

Skryba wyciągnął z szuflady kilka arkuszy papieru. Obrócił je w stronę szlachcica. Po chwili na blacie pojawiły się pozostałe, niezbędne przedmioty. kałamarz z piórem, lak.

-Aha, jeszcze jedno pokój 4.

rzekł nagle, przetarł oczy ze zmęczenia. Skryba wychylił się na bok. Podniósł radośnie rękę witając kogoś od progu. W pierwszej chwili zdawało się, że wita jakąś niewidzialną personę, wystarczyło jednak opuścić wzrok nieco w dół by dostrzec gnoma.

-To Sówka, nasza złota rączka a to- spojrzał na Felixa- Eeee, przepraszam jakie Pana miano?

[Miasto]


Arystoteles pożegnał swój niedoszły obiekt badań z istnie szczerym uśmiechem na twarzy. Mruczał coś jeszcze pod nosem, ale raczej nic istotnego. Ogi niemrawo ruszył przodem, ociężale wspinał się na kolejne stopnie schodów. Nierk mógłby się niezwykle zirytować taką opieszałością. Wyższy poziom wcale nie był jaśniejszy od poprzedniego. Tu przynajmniej nie znajdowały się narzędzia pracy maga. Stary wypalony w rogu dywan prezentował się bajecznie, w porównaniu do właściwej piwnicy oczywiście. Ogi okręcił głowę jakoś nienaturalnie, spojrzał na demona.

-to pamiątka po wielkim bumm- wskazał upalony dywan- ja potem mieć sporą zabawe, sprzątać, sprzątać kawałki mięsa. Najlepsze było zlizywanie ze ścian. Chcesz? jeszcze trochę zostało o tam

pokazał zakrwawiony fragment ściany nieopodal lustra. Brzydkie drzwi mieściły się tuż obok. Troll zaczekał na reakcję Nierka, po czym wyszedł na zewnątrz. ku zaskoczeniu Amarianina budynek nie był wieżą, a zwykłym budynkiem mieszkalnym, zupełnie niczym się nie wyróżniającym. Tak jak przykazał Ogiemu mistrz, przeprowadził gościa przez labirynt uliczek, gdzie mijali najróżniejsze indywidua i biedotę. Nikt jednak nie odważył się zaatakować dwie tak postawne istoty. Niebo rzeczywiście wróżyło rychłe nadejście nocy. Ulice jakoś dziwnie opustoszały, teraz gwar dawał się słyszeć z najróżniejszych lokalów, gdzie oczywiście serwowano alkohole. Żaden z nich, nie był jednak celem Nierka. Droga mijała szybko, bo to też wielkie kroki robił demon. Nawet nie zorientował się, kiedy milczący troll go opuścił. Pozostało jeszcze tylko kilka kroków do "starej karczmy"...

[Stara karczma]


Jackie d. Flint zajęła się swoją, można by rzec ostatnio słabą psychicznie znajomą. Laura nie opierała się wiele, zdołowana i przybita posłusznie szła za Jackie. Obie siadły przy stoliku Hoggesa. Kapitan wreszcie mógł zająć się opatrunkiem, co było dość dziwne, że taka osoba robi za felczera.

-I co teraz zamierzacie począć? Bo ja spije się na umur, potem przetrzeźwieje i znów się zachleje, tyle ze już na mej krypie. Może wolałabyś mi towarzyszyć, prycze są wolne- rzucił w powietrze, nie bardzo precyzując do kogo wypowiada te słowa.

Większość osób zignorowała Wilczy Jęzor, dokładnie tak samo jak wczoraj i przedwczoraj. Tylko karczmarz załamał ręce, już teraz wiedział jakie będą tu rozróby. Odchrząknął i powiedział:

-Wyjdźcie na dwór urządzać te swoje bitki, mało co ostatnio nie rozwaliliście całej karczmy.

-Wrrahh i co z tego? Nic mnie to nie obchodzi, same tchórze i dziewice bez jaj tu przyłażą.

Orka złapał za poły pierwszą z brzegu osobę, szarpnął ją do tyłu. Upadła na podłogę, po czym dostała kilkanaście kopniaków w żebra. Wilczy Jęzor zabrał swego przeciwnika na zewnątrz gdzie zamierzał dalej się nad nim pastwić. Kilkoro osób przypatrywało się przez okiennice. Z dala nadchodził właśnie NIerk. W orka wstąpił jakby nowy duch na ten widok.

-Ej ty tam! Tak ty pacanie, stawaj i walcz zemną. Wyglądasz na mocnego, chcę się przekonać na co stać takiego robaka jak ty.

Ork dobył topór, zdawało się, że to będzie walka na śmierć i życie. Caenvox Deptroot, nie widział nic z tego zajścia, zajęty był rozmową z karczmarzem. Po zamówieniu ryb gospodarz ciągnął dalej swoją opowiastkę

-Widzisz, on ma sporo siedzib w różnych miastach. Wielkie zarzuca sieci, i wcale bym się nie zdziwił gdyby tam również organizował coś podobnego. Jedno jest pewne, w swej kolekcji ma najdziwniejsze artefakty... większość związanych z boskością. Ma chopla na tym punkcie. To wszystko, chyba ze masz konkretniejsze pytanie, za brzdęk odpowiem jeśli będę wiedział, o ile będzie to wartne gadania.

Orka szarżował na Nierka drąc się na cały głos. Laura wraz z Jackie miały akurat dobrą miejscówkę, mogły podziwiać przedstawienie przez otwarte drzwi. Najwyraźniej nikt nie chciał ryzykować wciągnięcia do bitki.

-POĆWIARTOWAC DEMONA!!
 
__________________
Dobry Polak , to mądry i światły człowiek , otwarty na innych ludzi i inne kultury , ale też człowiek ostrożny , człowiek czujny , mający regał książek , komputer z internetem i Ak 47 na strychu <joke>
qaz jest offline