Wątek: Zakon
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-08-2008, 14:09   #50
Arslan
 
Arslan's Avatar
 
Reputacja: 1 Arslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodze
Andreas przyglądał się temu co działo się przed jego oczyma. Stał w mieszkaniu na drewnianej podłodze przy oknie. Wokoło było spokojnie. Ani jednego szmeru, najwidoczniej lokatorów nie było w domu. U stóp leżał ranny żołnierz. Sam nie był w najlepszy stanie, ale biorąc pod uwagę to co zdarzyło się w ciągu ostatniego czasu powinien być wierny niebiosom za to ze wyszedł względnie bez szwanku. To co wyczyniał Padwen wprawiło go w osłupienie. Już znał odpowiedź na nurtujące go pytanie, a przynajmniej domyślał się, był niemal pewien. Ten człowiek to morderca, i to całkiem niezły w swoim fachu. Wiedział też po której stronie stoi. A przynajmniej po której nie stoi. Raczej z zakonem nie sympatyzował, sądząc po tym co wyczyniał z żołnierzami.Eh takiego draba lepiej nie mieć przeciw sobie Z zamyślenia wyrwało go to co zobaczył, Padwen był ranny. A na dodatek tłukł się z kilkoma żołnierzami naraz. O co to, to nie ! W tym momencie doszyły do głosu pierwotne instynkty. Żądze. Chęć wspomożenie towarzysza którego losy, bogowie sprzągli razem z jego własnym. Ze skóry potulnego mnicha, alchemika, który nad wszystkie uciechy życia codziennego wolał grzebanie w ziemi i sporządzanie alchemicznych mikstur, wyszedł zbir. Ten sam łobuz płatna pieść do obijania twarzy nieszczęśnikom którzy zadarli z tchórzami, ta sama którą był zanim trafił do zakonu. Dobrotliwa twarz mnicha w mig się zmieniła. Oblicze sposępniało, i wstąpiła na nie jakaś zaciętość. Drugi raz nie popełnię tego samego błędu powiedział sobie, o nie, po czym wsadził kozik do kieszenie przepastnej szaty. Rozejrzał się po izbie, zobaczył stół. Z wysiłkiem oderwał od niego nogę. Ku uciesze zobaczył że stół był zbijany gwoźdźmi, przez co noga przypominała nieco maczugę. W tym wypadku nabijaną gwoźdxmi dla lepszego, bardziej morderczego efektu. Otworzył okno, wyszedł przez nie, i bez słowa ruszył w kierunku walczących. Czuł w dłoni pot. Nie jestem tchórzem powtarzał sobie Nie jestem tchórzem, Nie jestem tchórzem Po czym zamachnął się prowizoryczną maczugą i przywalił pierwszemu żołnierzowi który się nawinął w głowę … .
 

Ostatnio edytowane przez Arslan : 19-08-2008 o 22:04.
Arslan jest offline