Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-08-2008, 16:18   #36
Milly
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Anna trzymała się kurczowo barierki i patrzyła w ślad za oddalającymi się światłami portu i miasta. Oddychała głęboko, próbując uspokoić nerwy i pozbierać myśli. Wszystko działo się tak szybko! Nie mogła uwierzyć, że odważyła się na takie szaleństwo, że jest teraz na łodzi, płynie Kongiem i zagłębia się w świat ogarnięty wojną. W ciągu ostatnich kilku dni zrobiła więcej szalonych rzeczy, niż w przeciągu całego swojego życia. Nie byłoby jej tu, gdyby nie Morgan i... hrabia Krasicki. Powtórzyła kilkakrotnie to nazwisko. Czyżby to był Polak? Pomyślała, że musi dobrze je zapamiętać i podziękować temu człowiekowi. Trudno uwierzyć, że w tym kraju znalazła już tylu dobrych ludzi, którzy pomogli jej w najtrudniejszych chwilach. Teraz jednak wszystko zależało już tylko od niej.


Gdy wzięła swój bagaż i ruszyła w poszukiwaniu kajuty numer trzy, zauważyła, że ręce jej drżą, a serce kołacze ze strachu. Gdy małżonkowie rozstali się kilka godzin temu, Jean był wściekły i agresywny. Jak teraz zareaguje? Czy zrozumie, że dla niej liczy się tylko on? Że woli zginąć z nim, niż żyć bez niego? Nie umiała teraz przewidzieć jak zachowa się jej mąż. Czy przestał być człowiekiem, którego znała? Jeśli jednak Morgan się nie mylił, kochał ją nadal, więc musi zrozumieć jakie to dla niej ważne.


Anna stała przez chwilę pod drzwiami kajuty numer trzy i przysłuchiwała się odgłosom. Na statku krzątało się wielu ludzi – zapewne załoga i inni pasażerowie, którzy lokowali się w sąsiednich pomieszczeniach. Jednak spod trójki nie dochodził żaden dźwięk. Wreszcie kobieta wzięła głęboki oddech i zapukała. Serce o mało nie wyskoczyło jej z piersi, jednak w miarę upływu czasu, gdy w środku wciąż było cicho, uspokoiła się nieco. Wreszcie otworzyła drzwi.


Najpierw uderzył ją zapach alkoholu. Czyżby to nie była ta kajuta? Weszła jednak do środka i zamknęła za sobą drzwi. Nim jej oczy przyzwyczaiły się do ciemności, dobrze słyszała odgłosy głęboko śpiącej osoby. Równy oddech, czasem głębsze westchnięcie. Anna po cichu podeszła do małego, brudnego okienka i szarpiąc się z nim chwilę, zdołała je otworzyć. Do kajuty wleciało świeże powietrze, którym głęboko odetchnęła.


W półmroku rozpoznała jego sylwetkę, kontury jego twarzy, nawet jego oddech wydawał się teraz znajomy. Coś w jej sercu mocno zabolało i do oczu napłynęły łzy. Dość jednak na dzisiaj płaczu, dość na próżno wylanych łez. Jest teraz tuż obok ukochanego męża. Wszystko jest więc możliwe.


Choć koja była niewielkich rozmiarów, Annie udało się delikatnie położyć obok Jeana. Ten poruszył się i zupełnie tak jak dawniej, zrobił jej nieco miejsca. Nawet podczas snu działają dobrze wyuczone nawyki, których nigdy się nie zapomina. Anna podłożyła jedną rękę pod głowę, by móc patrzeć na jego twarz. Drugą dłonią delikatnie pogładziła jego ramię, jego tors, opuszkami palców gładziła włosy, skronie, policzki, usta. Zupełnie jakby sprawdzała i upewniała się, że to ten sam człowiek, że nikt jej go nie odebrał i nie podmienił. Ta jedna chwila – cicha, spokojna i intymna, należała tylko do niej. Chłonęła ją całą sobą. Nagle poczuła, że tysiące motyli naraz poderwało się do lotu, dokładnie w samym środku jej brzucha. Zapragnęła go pocałować, przytulić się, poczuć jego ciało tak blisko, schować się w jego ramionach. Musnęła wargami jego usta, a potem pocałowała go delikatnie. Jak dobrze było znowu poczuć jego smak. Smak jedynego przyjaciela, jedynego kochanka, jedynego mężczyzny jej życia...
 
Milly jest offline