Stojąc w niepokoju i oczekiwaniu na reakcję przeciwników, zauważył jak ta z wyglądu stara kobieta idzie w stronę sprzeczki. Gdy była w odległości ok. 5m od Mangusta, ludzie wokół niego zaczęli się cofać. Być może z powodu smrodu jaki podążał za wiedźmą (bo na wiedźmę wyglądała), a być cieszyła się ona wśród tych wszystkich szczurów ulicznych respektem. Najbardziej liczył się fakt, że w drobnym stopniu pomogła mu wyjść z opresji.
- Nie musiałaś tego robić, dałbym sobie rade staruszko-
W tym momencie podążali do do ciemnej uliczki, z której wyszła ta oto kobieta. Właśnie teraz Mangust przyjrzał się lepiej próchnu, które szło obok niego.
Miała ona mniej więcej 1,5metra wzrostu z powodu ogromnego garba. Włosy długie, siwe i potargane we wszystkie strony, jak by dopiero co strzelił w nią piorun. Jednak to wszystko miało się nijak w porównaniu do smrodu tej kobiety. Przyprawiał on o dreszcze chłopaka i z ledwością się powstrzymywał by nie zwymiotować.
"A jeśli ja też tak będę śmierdział i wyglądał w przyszłości. Przecież jeszcze nie wiem jak to jest być wyrzutkiem społeczeństwa? Bądź co bądź dam radę i wyjdę z opresji jaką mi zgotował los..."- pomyślał
-Tak więc dokąd mnie prowadzisz nieznajoma?-
-Poczekaj z pytaniami dziecino jak wejdziemy do mojej chatki, jest tam, widzisz...-
W tym momencie wskazała na coś, co przypominało z zewnątrz komórkę na szpadle, grabie i inne narzędzia ogrodowe.
"Pewnie we wnętrzu nie będzie lepiej"- pomyślał z obrzydzeniem
Staruszka otworzyła drzwi, które niemal wypadły z zawiasów. mangust poczuł ciepłą, jeszcze gorszą od smrodu staruszki woń. Był przekonany, że nie może być gorszego odoru od tego co wyczuł przy babuszce, a jednak może...
W tym momencie chłopak zrzygał sie tuż przed drzwiami kobiety. Na widok tego zdarzenia spojrzała na niego i lekko zachichotała.
-Przyzwyczaisz się- wycedziła
Weszli do środka. Było tutaj jedno pomieszczenie. Wszędzie kurz, bród i nędza. Na ścianach było pełno ziół, butelek i płynów. W rogu było widać stary i porozdzierany fotel, a przy nim stał obraz, który był chyba najwartościowszą rzeczą jaka była w tym "pokoju".
"Czy w czymś takim da się w ogóle żyć? Przecież tym samym kurzem człowiek może się udusić, nie wspominając o zapachu..."
Nagle przez środek pokoju przebiegł kot... |