Słuchając Dzika Lambert mimowolnie się uśmiechnął, Ci powaleńcy ze sztabu Belgijskiej armii, potrafili jednak właściwie oceniać predyspozycje do stopni. - Jeżeli o mnie chodzi, to ty tu dowodzisz - powiedział zwracając się do starszego sierżanta - jak już mówiłem, szarże na bok przynajmniej w pewnych przypadkach - wymownie, acz z lekkim uśmiechem zerknął na bladego jak ściana Duszczyka - wyższe predyspozycje w warunkach bojowych winne być ważniejsze od gwiazdek i belek - zakończył chowając pistolet do kabury, na znak iż podporządkowuje się decyzji Dzika rezygnując tymczasowo ze swojej, względem 'ogrodniczej' funkcji Egona. Spojrzenie jakie posłał sierżantowi który sam nie wiedział co z sobą począć mówiło jednak iż w pewnych sytuacjach starszy sierżant go nie uratuje. - Co do propozycji jestem za, aczkolwiek odpowiadamy za ładunek i uważam, że zniszczyć powinniśmy go dopiero gdy przejęcie przez rebeliantów naszego transportu będzie pewne. Od strefy ostrzału zdążyliśmy przelecieć spory kawałek, myślę że mamy więcej niż... trzy godziny, a używając dodatkowej benzyny którą załatwiłem na lotnisku, wysadzenie transportu można zrobić w każdej chwili, choćby przez jedna osobę - Lambert schował papierosa z powrotem do kieszeni, nie decydując się na odpalenie. Spokój powrócił, choć daleko mu było do pełnego. - Wspomniane trzy godziny to za mało, by dojść do misji i wrócić, dlatego proponuję sześć. Na tyle chyba możemy mieć nadzieję, iż rebelianci nie dotrą tu ze swoich pozycji, zaś w najgorszym przypadku sprawę załatwić będzie można jednym granatem człowieka, który wycofa się ostrzegając resztę w misji.
Ten ładunek jest bardzo ważny, wiec póki jest choćby niewielka nadzieja na dostarczenie go do miejsca przeznaczenia, nie można z tego rezygnować
De Werve znów wyjął mapę wpatrując się w nią bez przekonania. - To oczywiście tylko propozycja, zdaje się na Ciebie. Jestem gotów wyruszyć z pierwsza partią ładunku do misji choćby i w tej chwili. Czas gra na nasza niekorzyść - zakończył widząc zbliżającego się Duszczyka - Nie mam pojęcia za co mnie przepraszacie sierżancie, bo nie przypominam sobie za co moglibyście przepraszać, mam też nadzieję że w przyszłości nie będę musiał forsować pamięci. - rzekł do Egona stanowczym tonem, acz zdradzającym oznaki rozluźnienia - Weźmy się w końcu za rozładunek - dodał podwijając prawy rękaw który nie był w strzępach. Na dyskretne słowa Wilka zareagował tyko mrugnięciem. - Rób swoje Wilk, resztą się nie przejmuj - rzucił cicho.
__________________ "Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur." "za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"
Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 20-08-2008 o 06:14.
|