Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-08-2008, 11:04   #40
Tom Atos
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Wypatrywanie pustej przestrzeni w morzu drzew przypominało szukanie igły w stogu siana. Tym niemniej Markus nie tracił nadziei. Rezygnacja nie leżała w jego naturze. Starał się z całych sił wypatrzyć lukę w dżungli. Po jakimś czasie jego wysiłki zostały nagrodzone i mógł ręką wskazać Belgowi bezdrzewne miejsce.
Polecenie opuszczenia fotela pilota przyjął krótkim kiwnięciem głowy. Jednak w jego oczach zabłysło uznanie. De Werve nie chciał go niepotrzebnie narażać. Zachował się jak na dowódcę przystało.
Poinformował resztę o sytuacji spokojnie i rzeczowo jakby prosił kioskarza o paczkę L&M-ów. Usiadł przy kabinie pilotów.
Przyziemienie odczuł boleśnie uderzając bokiem głowy o ścianę kabiny i to pomimo zasłaniania się ręką. Dłoń też sobie stłukł.
Zdążył tylko wysłać w myślach wiązankę ogólnie pod adresem belgijskiej armii, która nie wyposażyła ich w hełmy, gdy już było po wszystkim. Samolot gwałtownie zatrzymał się w miejscu.
Halder szarpał się chwilę z zamknięciem pasów nim je wreszcie otworzył. W tym czasie jeden z Polaków zdążył zajrzeć do kabiny pilota. De Werve był na szczęście cały. Marcus pozbierał szybko swoje rzeczy.
W głowie mu szumiało, a przyspieszone bicie serca, perlisty pot na czole i drżenie rąk były jedyną oznaką, że Halder nie był taki nieustraszony za jakiego chciał uchodzić.
Jak na pierwszą w życiu katastrofę lotniczą i tak radził sobie całkiem nieźle.
Zerwał się z miejsca i wyskoczył z samolotu.
- Panno Bielańska ?! – zawołał do dziewczyny wyciągając rękę, by pomóc jej wyjść.
Szybko obszedł samolot przyglądając się silnikom. Na szczęście żaden się nie palił, a i wycieku paliwa nie było widać. Póki co byli bezpieczni. Gdy skończył akurat de Werve i Duszczyk wymieniali poglądy, który jest ważniejszy.
Marcus nie miał zamiaru pomagać Belgowi. Ten powinien sam ustawić swojego podwładnego.
Widząc jak Egon spokorniał nie mógł się jednak powstrzymać od uśmieszku, co nie przeszkodziło mu ocenić sierżanta jako potencjalnie niebezpiecznego służbistę.
Dalej było jeszcze ciekawiej, bo Dzik i de Werve zaproponowali jak wyjść z tej całej sytuacji. Pomysły były niezłe, ale …
- Za pozwoleniem panie poruczniku … panie sierżancie, ale do zmroku mamy jakieś dwie godziny, a nie wiemy w czyich rękach jest misja. Proponuję większość sił skierować na rozpoznanie w celu jak najszybszego przejęcia kontroli nad misją i powrót rano po zapasy.
W razie ataku i braku możliwości utrzymania pozycji, zawsze będziemy mieli gdzie się wycofać. Ze sobą możemy zabrać amunicję.

Po chwili zastanowienia dodał.
- Jeśli byłoby to konieczne możemy zacząć przerzucać zapasy nocą. Mam latarkę w razie czego. – stwierdził już mniej oficjalnym tonem, ale widać było że ten pomysł jemu samemu nie bardzo się podobał.
Sytuacja nie była łatwa i z czegoś trzeba było zrezygnować, w tym wypadku z szybkiego przerzucenia zapasów do misji i nie rozdzielania grupy.
Jakąkolwiek podejmą decyzję Halder nie miał wątpliwości, że muszą ją podjąć szybko.
 

Ostatnio edytowane przez Tom Atos : 20-08-2008 o 11:06.
Tom Atos jest offline