Horacy zaznaczył na waszej mapie miejsce położenia ruin.Pożegnaliście się z nim i ruszyliście ku wyjściu. Będąc już na zewnątrz widzieliście jak Silva ''bawi się'' z Ledą. Zachowywał się zupełnie jak dziecko, głaskał ją po głowie i uśmiechał się wesoło. Aż strach pomyśleć, że tak potulna istota może zabijać gołymi rękoma bez najmniejszego wysiłku.
Spojrzał na Kelta i powiedział
-Grze..eczny konik, odwiedź na..nas jeszcze kiedyś- odprowadził Was do bram i pomachał na pożegnanie.
Szliście wzdłuż drogi, prowadzącej do miasta. Było już późne popołudnie, zegar wskazywał godzinę 17. Mogliście wyruszyć od razu w drogę lub uzupełnić zapasy w Ascbury. Jednakże droga bez koni lub jakiegokolwiek transportu będzie samobójstwem, a na dodatek przyjacielski krasnolud również wyruszył w drogę..
[Jeżeli chcecie, a raczej było by to wskazane, zaprzyjaźnijcie się podczas tej podróży, w końcu przeżyjecie piekło i lepiej mieć jakiś kolegów . Zdradzę, że nie w ruinach.)