Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-08-2008, 13:21   #41
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Ernesto Silva

Awaryjne lądowanie to nie było to, na co liczył pierwszego dnia służby w Kongu. Zwłaszcza, jeśli to lądowanie miało nastąpić w środku dżungli. To było jego drugie w życiu i miał nadzieję, że na prawdę ostatnie. Chociaż nienawiść do tych lasów pozostanie mu pewnie do końca życia. Strachu co prawda po sobie nie okazywał i prócz lekkiego roztrzęsienia nie było po prostu widać, jak bardzo przeżył wpasowanie się wielkim samolotem w małą polankę. Okazywanie uczuć zresztą od zawsze uważał za zbędne, zwłaszcza w takich sytuacjach.

Z samolotu wyszedł jako ostatni, klnąc pod nosem na rozdartą nogawkę i stłuczone żebro. Na szczęście obrażenia były niemal zerowe, chociaż ogólna sytuacja nie należała do tych z gatunku dobrych. Byli w środku jebanej dżungli, daleko od celu. A sierżanci wraz z porucznikiem właśnie wyjaśniali sobie kto tak właściwie dowodzi. Jak na gust Pietrolenki, to sierżantów było zdecydowanie za dużo. Każdy bardzo chciał dowodzić, a w zasadzie nie było kim. Co nie przeszkadzało Duszczykowi na pokazanie jaki to on jest ważny. Cóż, bywali i tacy, zazwyczaj szybko ginęli. Sam pchnął nożem jednego takiego, jakiś czas temu w Argentynie. Nikt za nim nie płakał.

To jednak był niewielki problem. Musieli zdecydować co dalej robić i chociaż nie lubił gadać, to kilka spraw należało wyjaśnić. Podszedł do grupy i szczerze poklepał pilota po barku.
-Dobra robota.
Na poganianie przez Duszczyka poklepał się po swojej maczecie z uśmiechem. Po czym zwrócił do podporucznika i starszego sierżanta.
-Ernesto, jeśli łaska. Jeśli wolicie po nazwisku: Ernesto Silva. Pietrolenko nie jest trafnym nazwiskiem dla tych, którym komuniści rodzinę pomordowali. Lepiej niech go nie słyszą.
Spojrzał na wszystkich wymownie, sugerując, że nazwanie go niewłaściwie jeszcze raz może nie skończyć się tak łagodnie. Ale też nie zamierzał tu się kłócić z dowództwem. Na razie przynajmniej.
-Zgadzam się z Halderem. Ale poza tym ciężko będzie wypatrzyć wroga pilnując samolotu. Powinno zostać dwóch, w razie co i tak się nie obronią.
 
Sekal jest offline