Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-08-2008, 20:39   #43
Hellian
 
Hellian's Avatar
 
Reputacja: 1 Hellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwu
To było długie i przerażające lądowanie. W duchu zmawiała pacierz, próbując skoncentrować się na słowach, by nie grzeszyć w ostatnich chwilach życia nieuważną modlitwą. Samolot wreszcie się zatrzymał, a Anka przypięta pasem nadal siedziała na swoim miejscu. Kończyła kolejne Ojcze Nasz, dziękczynne. Bo wydawało się, ze wszyscy są cali.
Siedziała nadal, gdy de Werve wyszedł z kabiny i szybko oceniwszy sytuację wydał rozkazy. To, co wydarzyło się później zbiło ją z tropu. Kiedy sierżant zaczął wrzeszczeć na porucznika nie przebierając do tego w słowach, poczuła jak policzki płoną jej rumieńcem wstydu. Chciała coś powiedzieć, żeby zapobiec katastrofie, ale, a nie zdarzało jej się to w życiu zbyt często, nie wiedziała co.
Poczuła, że pod powiekami pieką ją łzy. Jakby w jakiś sposób była winna tej sytuacji, bo to Polak się tak zachował. Do tego nigdy jeszcze nie wypowiedziano przy niej tylu przekleństw. Duszczyk. On musi być z Polski. Komunizm wypacza ludzi.

Była poobijana i trochę obolała, ale nie stwierdziła u siebie nawet zadrapania. Z wdzięcznością przyjęła pomoc przy wysiadaniu. I jedynie Halder był świadkiem, tego, że pomimo pozorów niewzruszonego spokoju, w chwili wstawania ugięły się pod nią nogi.

Przebieg kilku minut po katastrofie natomiast boleśnie uświadamiał jej, że w dżungli dokuczliwsze od deszczu i komarów mogą być pokrzykiwania sierżanta.
Na szczęście ani de Werve ani Dzik nie należeli do osób, które posłuszeństwo wymuszały wrzaskami. Może wywrą zbawienny wpływ na podkomendnego.
Nie narzucała się z własnym zdaniem. Choć pomysł wysadzania samolotu wydał jej się niezrozumiały. Już i tak narobili mnóstwo huku, ale jeśli ktoś przegapił ich lądowanie, drugi raz nie da im takiej szansy.
Odezwała się dopiero, gdy zaczęto mówić o misji.
- Panie poruczniku, ale jeśli ta misja jest czynna i są tam żywi ludzie, to właśnie sprowadziliśmy na nich straszliwe niebezpieczeństwo. Wiem, że Pan to wie, ale nie wiem czy wiedzą inni, losu księży i zakonnic, którzy wpadną w łapy rebeliantów nie da się z niczym porównać. Czy przypadkiem nasze felerne lądowanie nie będzie oznaczało konieczności ewakuacji tych ludzi?
 
Hellian jest offline