Dwie siostry zakonne, Matematyka i Logika, idą ciemnym wieczorem po pustej ulicy zmierzając do swojego zakonu. Nagle obie zauważyły, że ich śladem idzie wielki facet, wyglądający na oprycha.
Siostra Matematyka mówi: Z matematycznego punktu widzenia dogoni nas za półtorej minuty. Co robić?
Na to siostra Logika: Z logicznego punktu widzenia powinnyśmy przyspieszyć.
I tak też zrobiły, niestety bandyta również przyspieszył.
Siostra Matematyka: Z matematycznego punktu widzenia dogoni nas za minutę!
Siostra Logika: Z logicznego punktu widzenia powinnyśmy się rozdzielić, wtedy bandyta pójdzie tylko za jedną z nas a druga sie uratuje.
I siostry tak też zrobiły. Matematyka poszła w prawo, Logika w lewo. Matematyka doszła do klasztoru i z niepokojem czeka na swoją towarzyszkę, krąży po korytarzu i zarzuca sobie, że opuściła siostrę w potrzebie. Po dziesięciu minutach drzwi do klasztoru otwierają się i staje w nich siostra Logika.
Matematyka zaraz dobiega do niej i wypytuje: Nic ci się nie stało? Jak udało ci się uciec?
Siostra Logika: Z logicznego punktu widzenia, kiedy bandyta poszedł za mną, zaczęłam biec.
Matematyka: I co dalej?
Logika: Z logicznego punktu widzenia, ponieważ bandyta był bardziej wysportowany, zaczął mnie doganiać.
Matematyka: No i co sie stało później?
Logika: Z logicznego punktu widzenia zatrzymałam się, bo i tak by mnie dogonił.
Matematyka: Wielkie nieba! I co się stało?
Logika: Z logicznego punktu widzenia, on też się zatrzymał.
Matematyka lekko zirytowana: Ale co zrobiłaś, jak już cię dogonił i się zatrzymał?
Logika: Z logicznego punktu widzenia podniosłam habit do góry.
Matematyka zaszokowana: A co on zrobił?
Logika: Z logicznego punktu widzenia on ściągnął spodnie.
Matematyka zaczerwieniła się i ledwo zapytała: Ale jak to tak?!
Logika: Z logicznego punktu widzenia siostra z podwiniętym habitem biega szybciej niż facet z opuszczonymi spodniami.
Czego to uczą na tych studiach dzisiejszą młodzież :P