Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-08-2008, 13:35   #14
Verax
 
Verax's Avatar
 
Reputacja: 1 Verax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumny
-Czystszy chyba już nie będę...- powiedziałem i poruszyłem skostniałe i jakże zesztywniałe ciało.
Mimowolnymi ruchami uprzątnąłem wannę i w nagłym zamyśleniu, przeciążony myślami usiadłem na brzegu wanny, wpatrzony w idealnie gładką taflę lustra.

Ha, to był sen!- niczym Archimedes, pstrykając palcami stwierdziłem jednoznacznie -Inaczej być nie może, takie rzeczy możliwe są tylko na filmie- mówiłem do siebie, za wszelką cenę starając się osiągnąć ten jeden, jedyny cel
zapomnieć.
Delikatnie zamknąłem drzwi łazienki i podszedłem do szafy, by jak co dzień znaleźć każdy element garderoby.
"Wymoczony" do bólu, czysty na ciele niczym łza i opakowany w 70% bawełnę i w 30% poliester, zszedłem po schodach, by przygotować sobie śniadanie.
Po wejściu do kuchni, centrum domostwa każde niedojadka, nogi automatycznie skierowałem się do parapetu, na którym od lat ociężale stało radio, które co dzień umilało śniadanie większości amerykańskich rodzin. Pokrętło obrócone niedbałym ruchem o 30 stopni w prawo, pozwoliło wypełnić pomieszczenie sztucznym i przesadnie przesłodzonym głosem spikera radiowego
Witaj Ameryko, w ten przecudny poranek!- nie było szans, słodzik pedagogiczny, którym w sposób arcymistrzowski posługiwał się prezenter radiowy, wdzierał się do uszu tak zaciekle i bezboleśnie, że nie sposób było stawić jemu opór... po prostu płynął
Na ulicach powstają korki, słońce sennie spogląda na nas jednym oczkiem, o już chyba nawet dwoma Hahaha...
Po chwili z radia zaczął wydobywać się głos piosenkarki

I'm like a bird, I'll only fly away, I don't know where my soul is...


Podchwyciłem nutę i na tyle melodyjnym krokiem, na ile pozwalało mi słusznych rozmiarów ciało, ruszyłem do tostera, by finezyjnym gestem wrzucić dwa kawałki pszennego chleba, na patelni rozbiłem jajka i dorzuciłem dwa plastry boczku.
W niedługim czasie zasiadłem na drewnianym stołku przy stole, by zjeść "pożywne, amerykańskie śniadanie" to i tak nie to co potrafiła zrobić Becky, ale trzeba było sobie radzić.
Po chwili widelec z brzękiem zakomunikował koniec posiłku, wstałem wrzuciłem naczynia do już przepełnionej zmywarki, ustawiłem automat i zacząłem się ubierać, uzmysłowiwszy sobie, że dziś rozpoczyna się aukcja pamiątek w Salem.
Wzrok powędrował na zegarek, było dwadzieścia dwa po dziewiątej
Mogę się już zbierać, dokumenty, kluczyki...- wyliczał macając się po cały ciele w poszukiwaniu zakamarku gdzie umieścił wszystkie te przedmioty. Gdy upewnił się, że wszystko co potrzebne jest przy nim, energicznym ruchem wyłączyłem radio, które zaczęło obwieszczać prognozę pogody na najbliższe dni...
Nie słuchałem tego, wolałem nie.

Dokładnie zamknąłem drzwi, obszedłem dla pewności dom i udałem się do garażu. Blaszane klapa z hukiem wsunęła się do góry. Wsiadłem do czarnego Renault Thalia i rozsiadłem się za kierownicą lusterka, ustawienie fotela wyliczałem w myślach, by dobrze przygotować się do odjazdu.
-No to ruszamy- jak powiedziałem tak zrobiłem i wkrótce już mijałem znajome drzewa i budynki, by dotrzeć do celu.
 
__________________
Bo nie wiemy co za tym dniem,
Za horyzontem, za dniem...

Ostatnio edytowane przez Verax : 21-08-2008 o 19:47.
Verax jest offline