Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-08-2008, 01:52   #10
Maciekafc
 
Maciekafc's Avatar
 
Reputacja: 1 Maciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znany
Ta noc była wyjątkowo zimna, a ślęczenie przy ognisku stawało się nie do wytrzymania. Niziołek westchnął. To wszystko przez ten odór.. nie. Smród będzie określeniem właściwszym. Dobrze, że niziołek solidnie się najadł tego wieczora, chyba tylko to odróżniało go od całej biedoty tutaj zgromadzonej. Jednak profesja pasera wymagała tego typu poświęceń. Właśnie na ten ostatni posiłek kosztował wszystkie pozostałe pieniążki, a jest się niziołkiem, to jeść trzeba. Milo dosyć dobrze ukrywał się w tłumie, mogła go zdradzić jedynie fajka, która cały czas się tliła stróżką mocno siwego dymu. Dawno nie obcował z taką biedotą i marginesem, doskonale przypominało mu to dzieciństwo. Braki podstawowych przedmiotów w domu, brud i zimno. Pobyt w cholernej gildii wyszedł mu na dobre, na bardzo dobre.

Smród narastał, a delikatne nozdrza człowieczka nie wytrzymałby chwili dużej, trzeba było się ewakuować, klient spóźniał się. Milo podniósł się z ziemi i zakrył kędzierzawe, czarne jak smoła włosy kapturem. Chciał odejść kilka kroków, z dala od ludzi, hałasu i zapachów. Wtedy to nagle zwalił się na bruk z powrotem, fajka wyleciała mu z ust, a kaptur zasłonił już całą twarz. Pozbieranie się zabrało niziołkowi jedną, krótką chwilę.

- Zapłacisz mi za to...- wyszeptał szybko wstając.

Już z sztyletem w ręce, Milo rozejrzał się i szybko pojął co się wydarzyło. Jakiś pajac potknął się o niego, a teraz sam leży najwyraźniej nie złapał równowagi. Złodziej podszedł do osobnika i spojrzał nań. Był to dość chuderlawy dryblas, wyglądał na jakiegoś clowna czy cyrkowca, nieważne. Wściekły Milo bez opamiętania się ciął sztyletem. Przeciwnik w tym momencie poruszył się i cios przeciął powietrze, absurdalne chybić leżącą postać. Clown odsunął się na czworakach i powstał z pięć łokci dalej. Złodzieja zadziwiła szybkość z jaką poruszał się przeciwnik i dobył miecz. Trochę zażenowany niepowodzeniem schował broń za pasek i z wyrzutem spojrzał na cyrkowca.

- Wydaje mi się, że jesteśmy kwita... a teraz zejdź mi z oczu.- wyrzucił w stronę człowieka swoim troszkę piskliwym głosikiem Milo. Nie zabrzmiało to poważnie.

W między czasie tłum ciekawskich okrążył walczących, pewnie jakaś bitka byłaby fajnym urozmajceniem dla kaprawców i biedaków. Teraz wszyscy spoglądali na człowieka, który ze wzruszeniem ramionami schował broń i zniknął w tłumie. Niziołek, już ochłonąwszy pozbierał upuszczone przedmioty i kiwał ze zdumienia głową. Jeszcze nigdy nie został znieważony w podobny sposób, powinien był trafić tego pajaca.

"Jeju, jak teraz zapalę tę przeklętą fajkę.. biednemu zawsze wiatr w oczy.. - wielki grymas zagościł na twarzy pasera.

Tłum przerzedzał się, przedstawienie dobiegło końca. Lekko poddenerwowany długim czekaniem Milo zaczął odchodzić w stronę jednej z uliczek biednej dzielnicy kiedy to znikąd pojawił się mężczyzna w płaszczu.

- Hej, ty... - zaczepił niziołka - Mam do ciebie interes.
- Ach.. czekałem na Ciebie - spojrzał do góry na człowieka, mimo kaptura widział twarz osobnika - Chodźmy stąd, zbyt wiele ciekawskich tu oczu...

Zimno dawało się we znaki obu postaciom. Milo prowadził człowieka, cicho zgrzytając zębami z zimna, między uliczkami, często skręcając, nie potrzebował kłopotów ze strony gildii. W końcu weszli do kamienicy. Po schodach wchodzili w zupełniej ciszy, było słychać trzeszczenie drewnianych stopni, a także przyspieszone oddechy postaci.

- No jesteśmy na miejscu - rzucił krótko Milo ściągając kaptur z twarzy, z wielką ulgą opadł na pryczę, na strychu panował troszkę mniejszy chłód - Pamiętam cie. Dobrze, że przyszedłeś, towary od ciebie dobrze schodzą nieznajomy. - Milo przeciągnął się - Proszę, usiądź - wskazał gestem stojące krzesło pod ścianą - Coś zjesz? Nie? I tak tu nic nie mam.. dobrze. Przejdźmy do interesów, z czym przychodzisz? - Niziołek wlepił swoje czarne oczy w przybysza okrytego granatowym płaszczem.
 

Ostatnio edytowane przez Maciekafc : 22-08-2008 o 01:55.
Maciekafc jest offline