-Udało się! – wykrzyknął Arein próbując złapać łyk świeżego powietrza. Plan, aczkolwiek prosty, okazał się skuteczny. Wyglądało na to, że gnom rzeczywiście ciężej zniósł smród chemikali… leżał teraz bezbronny u jego stóp…
-Może być niebezpieczny, mistrzu czy nie lepiej się go teraz pozbyć? – w głowie maga rozległ się głos Szabela. Rzeczywiście chowaniec już go ostrzegał, a sam gnom zdawał się być nieco obłąkany… jednak to dzięki niemu wydostali się, gdyby go teraz zabił zhańbił by swój honor i dumę. Z grymasem na twarzy zwrócił się w myślach do impa:
-Wiem, Szazel, lecz okazał się użyteczny i takim też być może w przyszłości oraz… to dzięki niemu się nam udało, to że daruję mu jego życie… niech to będzie spłata długu….
-Jak sobie życzysz mistrzu… długi to niebezpieczna rzecz, dobrze, że ten już jest spłacony. – odparł chowaniec w myślach z lekką nutą niezadowolenia, ale i zrozumienia. Pochodził z piekła, wiedział jaką moc mają długi i co mogą spowodować.
Cienioelf spojrzał przed siebie szukając w dali jakiegoś miasta do którego mógłby się udać i zdobyć tam informacje jak uciec z tego przeklętego planu. Wtedy zobaczył postać zbliżającą się w ich stronę – diablę, mag najprawdopodobniej… być może ten sam co zlecił zabicie byłego mistrza tej twierdzy…szedł pewnie, zbyt pewnie. Może był to podstęp, a może rzeczywiście był potężny. Szedł sam, powolny krokiem zbliżając się do miejsca gdzie stał Arein
-Szazel! Czy wiesz kto to? Wydaje mi się, że w jego żyłach płynie diabelska krew, wiesz może kto był jego rodzicem? – szybko w myślach posłał wiadomość chowańcowi.
Podszedł do gnom i szturchnął jego ramię.
-Ocknij się Loagheerze, ktoś właśnie zbliża się w naszą stronę.- powiedział spokojnie i powoli, nie chciał drażnić gnoma za wszelką cenę.
Zrobił tedy Arein parę kroków w przód i przemówił do znajdującego się już blisko nieznajomego.
-Kim jesteś wędrowcze i co cię sprowadza do tego miejsca? Wiedz, że nie chcemy walki a tylko w spokoju pójść w swoje strony.
Ostatnio edytowane przez Qumi : 22-08-2008 o 18:45.
|