Belegris, Brog. Elran
Podczas przemowy, a raczej wybuchu Belegrisa rządca patrzył się tylko przed siebie spokojnie. Asystujący mu mężczyzna popatrzył się na niego gniewnie, ale jeden ze strażników rzucił ciche „jak śmiesz” w stronę elfa. Widać było jednak, że „przemowa” jego, a następnie Elrana zrobiła wrażenie na Thultyrlu, bo wstał, wystawił rękę w stronę doradcy, który już miał coś powiedzieć i odezwał się: -W takim razie wierzę wam i wyślę tam wojska. Wcześniej dochodziły mnie słuchy o jakiś napadach na karawany, ale nie chciałem temu wierzyć. -Sługo! – tu odezwał się do mężczyzny, który was wprowadził, a obecnie stał w kącie.
- Przynieś po pięćdziesiąt złotych monet dla każdego z tych mężczyzn.
- Jak każesz panie.
Zwrócił się do was:
-Do Maerstar zostanie wysłany stuosobowy oddział piechoty pod dowództwem kapitana Stewarda. Oprócz tego trzydziestu ciężko-zbrojnych konnych. Mam nadzieję, że wystarczy. Armia powinna być przygotowana do wymarszu jutro o świcie. Do tego czasu możecie się przygotować do drogi. Dziękuję wam za wieści.
Chwilę później wychodziliście ze dworu bogatsi o pięćdziesiąt sztuk złota. Było dopiero koło godziny dziesiątej, więc mieliście cały dzień i noc przed sobą. Skierowaliście swe kroki do części, w której można wiele ciekawych rzeczy. Ciekawie rozglądaliście się po straganach, gdy spostrzegliście jakieś poruszenie niedaleko z was. Jakiś mężczyzna miał najwidoczniej niezły problem… Elendil Amastacjon
Twa podróż zagnała cię do Procampur, miasta w krainie Vast. Było to niezwykle ciekawe i pełne kolorów miasto. Tutejsi ludzie byli wyjątkowo mili. Tak myślałeś. Do czasu, aż zatrzymałeś się wraz ze swym osłem w gospodzie „Oko Cyklonu”. Tam spotkałeś mężczyznę, Garem, który oskarżył cię o kradzież swego mienia. Na twoje słowa, że nie wiesz o co mu chodzi wraz z trójką swych kompanów wywlekł cię z karczmy i postawili na środku drogi. Jeden z nich uderzył cię boleśnie pięścią w brzuch, a gdy zgiąłeś się poprawił kolanem. Chyba miałeś złamany nos… Straży nie było nigdzie widać, za to zgromadził się tłum ciekawskich ludzi… |