Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18-08-2008, 15:12   #81
Van
 
Van's Avatar
 
Reputacja: 1 Van ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputację
Brog

Podczas kolejnej pogadanki strażników, Brog przestał ich słuchać. W końcu, ile razy można być informowanym o tym samym ? Po wejściu do dworu, krasnloud z podziwem przyglądał się pięknie zdobionym ścianom. Choć widział już w swoim życiu wielkie bogactwa, to każda nowa, wartościowa rzecz za każdym razem go fascynowała.

Brog był w dobrym humorze, w końcu udało im się jako tako dotrzeć do Procampur, a to oznaczało przynajmniej częściowe zakonczenie ich misji, a na samą myśl o przyszłym zarobku, krasnolud od razu się uśmiechał. Jego nastrój został jedynie lekko popsuty przez aroganckiego lokaja z jego słowami pełnymi wyższości i pogardy.

- Nie chodźcie po dywanach, bo je pobrudzicie. Nie dotykajcie również niczego, nawet jeśli pracowalibyście całe życie nie stać by was było na takie przyjemności. Za mną.

Krasnloud chciał pogrozić lokajowi rzuceniem klątwy za brak szacunku do ich trójki, ale powstrzymał się i ruszył za wszystkimi. Dopiero w tym momencie zaczął zastanawiać się jak mogą przedstawić całą sprawę, żeby nie sprawiać wrażenia nachalnych.

Będąc już w sali, Brog dyskretnie rozejrzał się po całm otoczeniu. Nie zwrócił większej uwagi na minę maga stojącego obok rządcy.

- Witam was w Procampur posłańcy. Doszły mnie słuchy, że niesiecie straszne wieści, więc przygotowano salę audiencyjną. Zważcie jednak, że nie zamierzam marnować tutaj sowjego czasu.

Kapłan już chciał zacząc przemowę, jednak został wyprzedzony przez Elrana. Nie bardzo zmartwił się tym, i tylko przysłuchiwał.

- Jestem Elran Vetarini, syn Giovanniego Vetariniego z Wrót Zachodu, a to moi kompani elf Belgris i kapłan Brog

W tym momencie krasnolud pokłonił się głęboko Thultyrlowi i dalej słuchał wszystko co jego kompan mówił. Gdy ten skończył Brog płnym szacunku głosem powiedział:

- Właściwie nie ma już nic do dodania panie. Nasz towarzysz przedstawił wszystko bardzo dokładnie. Chciałbym jedynie prosić, abyś decyzję podjął w miarę szybko. W końcu nie wiemy kiedy gobliny zaatakują.
 
Van jest offline  
Stary 19-08-2008, 15:53   #82
 
maciek.bz's Avatar
 
Reputacja: 1 maciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skał
Rządca z uwagą przysłuchiwał się waszym słowom, nie przerwając wam choćby na chwilę. Jego twarz cały czas była skupiona, czego nie można powiedzieć o tajemniczym osobniku, który stał obok niego. Ten z kolei wykrzywiał twarz, gdy patrzył na was, starał się was sprowokować swoim stworzeniem. Gdy skończyliście swoją przemowę, mężczyzna pochylił się do ucha władcy i powiedział kilka, niesłyszalnych dla was słów. Thultyrl pokiwał głową i rzekł:

-Większej grupy goblinów od dawna nie było na moich ziemiach, więc dlaczego tak nagle miała by się pojawić? Co prawda od jakiegoś czasu nie dotarł żaden wóz kupiecki ze strony Maerstar i donoszono mi o tym, ale może to mieć związek również z podniesieniem opłat za przewóz towarów.

Z każdym słowem władcy stojący obok niego doradcy kiwał z uznaniem głową uśmiechając się.

-A wreszcie, choć nie posądzam was o to, możliwe, że jesteście zwykłymi łotrzykami, którzy chcą poprostu odciągnąć większą część mojej armii z miasta, a następnie dać sygnał do ataku?

Rządca spojrzał na was badawczo.

-Przepraszam za te oskarżenia, ale strajcie się mnie zrozumieć. Potrzebuję dowodów, żeby wysłać armię. Na razie nie mogę nic uczynić.


[proszę jednego gracza o odpowiedź, później wrzucę dłuższy post, który popycha akcję do przodu. Oczywiście jeśli ktoś więcej będzie się chciał wtrącić, nie ma problemu.]
 
maciek.bz jest offline  
Stary 19-08-2008, 23:44   #83
 
TwoHandedSword's Avatar
 
Reputacja: 1 TwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodze
"Nie. Nie..." Z każdym kolejnym słowem Thultyrla Belegris zaczynał oddychać coraz szybciej. Podniósł głowę i zrobił nerwowy krok do przodu, potrącając przy tym ramieniem Elrana. Mogłoby się wydawać, że paznokcie u jego rąk zaraz stracą nas sobą panowanie, tak jak tracił je ich właściciel, i przebijając skórę powoli zaczną się wyłaniać z drugiej strony zaciśniętych w trzęsące się pięści dłoni. "To nie są normalni ludzie. Żeby zostać kimś tak wysoko postawionym jak ten tutaj, trzeba przejść szereg prób. Jeżeli okaże się, że kandydat faktycznie nie posiada mózgu, zdaje on egzamin na burmistrza, czy kogo tam."
- Podniesienie opłat? - Elf zwrócił się do Thultyrla podniesionym nieco i nabrzmiałym od gniewu głosem. - Zwykli szpiedzy, mający dać sygnał do ataku? - Belegris mówił już naprawdę głośno. - Jak, do cholery, mamy twoim zdaniem udowodnić, że nie kłamiemy?! - Ostatnie trzy słowa zostały przez elfa wykrzyczane, wystrzeliły z jego ust jak z napiętego łuku i ugodziły w uszy wszystkich obecnych w sali. Na kilka chwil zapadła cisza, rozpraszana jedynie przez dyszenie Belegrisa.
"No dobra, może nie powinienem aż tak podnosić głosu, w końcu to rządca Procambur i tak dalej... Ech, to wszystko przez tego pieprzonego gościa z różdżką! On musi mieć jakiś interes w tym, żeby posiłki nie dotarły na czas. Żeby w ogóle nie dotarły... Nie cieszył się specjalnie na nasz widok, więc może miał nadzieję, że się tutaj nie zjawimy. No ale w końcu to szlachetny doradca burmistrza, wykrzywia swoją błękitnokrwistą buźkę zawsze, kiedy widzi kogoś wyglądającego na niżej urodzonego. Mógł z wrodzonej zawiści chcieć po prostu jak najbardziej przeszkodzić pospólstwu w rozwiązywaniu jego błahych problemów."
- To wszystko kwestia zaufania. - Elf mówił jeszcze szybciej niż przedtem, ale już ciszej i bez tej nuty złości w głosie. - Mam pokazać bliznę po ranie, którą zadał mi jeden z patrolujących okolicę goblinów? Przecież równie dobrze może to być pamiątka po zwykłej bójce w karczmie. Pierścień pozwalający na przejście przez barierę otaczającą Maerstar nie różni się zbytnio od tych spotykanych na zwyczajnych targach. Nie mam dowodów, trzeba mi zaufać. A bez tego, nie wysyłając posiłków do wioski, będziesz miał na sumieniu życie wszystkich jej mieszkańców... panie.
"Na sumieniu? Przecież on nie wie co to takiego."
- Nie wiem też za bardzo jak mielibyśmy dać sygnał do ataku jakimś wrogim oddziałom. Drogę do Maerstar wszyscy doskonale znają, nie będziemy musieli nikogo tam prowadzić, będzie można nas bardzo dokładnie obserwować... panie.
Dodanie słowa wyrażającego szacunek i stosowanego powszechnie w rozmowie ze szlachtą sprawiało Belegrisowi wyraźną trudność, a przynajmniej nie wykazywał on chęci do jego wypowiadania. Nie myślał teraz o reakcji Thultyrla i jego doradcy, o tym jakie poniesie konsekwencje on, Elran i Brog. Nie zastanawiał się nad sposobem udowodnienia rządcy, że ich słowa są prawdziwe. Nie myślał trzeźwo. Rozjuszony napotkaniem kolejnej przeszkody w sprowadzeniu posiłków nie zważał na to, co mówi. O wiele bardziej wolałby teraz uważać na ciosy kolejnych goblinów i głowić się nad tym, jaki manewr wyrządzi im największe szkody, nie dając przy tym okazji do wykonania porządnego ataku. Nie żałował tego co powiedział, nie karał się w duchu za brak opanowania, bo po prostu nie myślał o rozmowie z burmistrzem. Stwierdził, że jeżeli ten nie zdecyduje się w miarę szybko na wysłanie swojego wojska, będzie musiał poszukać pomocy w innym miejscu. Zacznie wrzeszczeć na targu, czy zapyta o chętnych do walki w karczmie. W każdym razie ostatnią rzeczą, nad którą mógł się zastanawiać Belegris, było szukanie wiarygodnych dowodów, potrzebnych Thultyrlowi.
 
__________________
"Podróż się przeciąga, lecz ty panuj nad sobą
Sprawdź, czy działa miecz, wracamy inną drogą"
TwoHandedSword jest offline  
Stary 20-08-2008, 10:23   #84
 
Makuleke's Avatar
 
Reputacja: 1 Makuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znany
Nagły wybuch złości Belgrisa nieco zaskoczył półelfa.
"A jednak nie jest taki opanowany, na jakiego wygląda, jest dużo bardziej... emocjonalny." - zanotował w pamięci.
Na szczęście elf szybko się uspokoił, przypomniawszy sobie, z kim ma do czynienia. Pocieszyło to nieco Elrana, ale i tak był co najmniej zirytowany obrotem całej sprawy. Rządca faktycznie miał prawo podawać ich żądania w wątpliwość i trzeba było jak najszybciej go przekonać, że nie kłamią. Jak słusznie zauważył Belegris, żadnych namacalnych dowodów nie mieli, bo i jakie to miałyby być dowody? Chyba gdyby przynieśli stos goblińskich głów, mogłoby to być świadectwem ich obecności, ale wtedy interwencja wojska byłaby niepotrzebna. Pozostawało jedynie przekonać Thultyrla samymi słowami.
Elf kolejny raz skłonił się przed władcą.
- Wybaczcie panie mojemu towarzyszowi jego reakcję. W drodze tutaj musieliśmy walczyć z patrolem tych plugawców i jesteśmy zmęczeni. Musicie wiedzieć, panie, że zależy nam bardzo na losie Maertstar i jej mieszkańców - "A raczej na ich pieniądzach" - dodał w myślach. - Jednak nie możemy przedstawić żadnych niepodważalnych dowodów, jak zauważył mój kompan. Jedyne, co mogę powiedzieć to to, że brak podróżnych od strony Maerstar nie może być spowodowany podniesieniem opłat. Wybaczcie panie, ale jako syn kupca wiem, jak ważny jest handel z portowym miastem takim jak Procambur. Do tego na drogach nie ma też zwyczajnych podróżnych, których cła przecież nie dotyczą, i to tylko może wiarygodnie świadczyć za nami.
Kiedy skończył, nie skłonił się jak wcześniej, ale stał wyprostowany obok Belegrisa, pozwalając, żeby Thultyrl spojrzał mu w oczy i sam przekonał się o prawdziwości jego słów, przy tym półelf w dalszym ciągu nie zauważał stojącego obok rządcy maga, który na pewno namawiał przeciw nim.
"Jaki masz cel w tym, żeby wojsko nie dotarło na czas? Cóż ci tak zależy na odprawieniu nas z niczym?"
 
Makuleke jest offline  
Stary 22-08-2008, 15:47   #85
 
maciek.bz's Avatar
 
Reputacja: 1 maciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skał
Belegris, Brog. Elran

Podczas przemowy, a raczej wybuchu Belegrisa rządca patrzył się tylko przed siebie spokojnie. Asystujący mu mężczyzna popatrzył się na niego gniewnie, ale jeden ze strażników rzucił ciche „jak śmiesz” w stronę elfa. Widać było jednak, że „przemowa” jego, a następnie Elrana zrobiła wrażenie na Thultyrlu, bo wstał, wystawił rękę w stronę doradcy, który już miał coś powiedzieć i odezwał się:

-W takim razie wierzę wam i wyślę tam wojska. Wcześniej dochodziły mnie słuchy o jakiś napadach na karawany, ale nie chciałem temu wierzyć.

-Sługo! – tu odezwał się do mężczyzny, który was wprowadził, a obecnie stał w kącie.

- Przynieś po pięćdziesiąt złotych monet dla każdego z tych mężczyzn.

- Jak każesz panie.

Zwrócił się do was:

-Do Maerstar zostanie wysłany stuosobowy oddział piechoty pod dowództwem kapitana Stewarda. Oprócz tego trzydziestu ciężko-zbrojnych konnych. Mam nadzieję, że wystarczy. Armia powinna być przygotowana do wymarszu jutro o świcie. Do tego czasu możecie się przygotować do drogi. Dziękuję wam za wieści.


Chwilę później wychodziliście ze dworu bogatsi o pięćdziesiąt sztuk złota. Było dopiero koło godziny dziesiątej, więc mieliście cały dzień i noc przed sobą. Skierowaliście swe kroki do części, w której można wiele ciekawych rzeczy. Ciekawie rozglądaliście się po straganach, gdy spostrzegliście jakieś poruszenie niedaleko z was. Jakiś mężczyzna miał najwidoczniej niezły problem…

Elendil Amastacjon

Twa podróż zagnała cię do Procampur, miasta w krainie Vast. Było to niezwykle ciekawe i pełne kolorów miasto. Tutejsi ludzie byli wyjątkowo mili. Tak myślałeś. Do czasu, aż zatrzymałeś się wraz ze swym osłem w gospodzie „Oko Cyklonu”. Tam spotkałeś mężczyznę, Garem, który oskarżył cię o kradzież swego mienia. Na twoje słowa, że nie wiesz o co mu chodzi wraz z trójką swych kompanów wywlekł cię z karczmy i postawili na środku drogi. Jeden z nich uderzył cię boleśnie pięścią w brzuch, a gdy zgiąłeś się poprawił kolanem. Chyba miałeś złamany nos… Straży nie było nigdzie widać, za to zgromadził się tłum ciekawskich ludzi…
 
maciek.bz jest offline  
Stary 22-08-2008, 16:11   #86
 
Arcagnon's Avatar
 
Reputacja: 1 Arcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumny
Elendil czuł słodkawy posmak krwi w ustach. Najpierw wydawało się, że mieszkańcy miasta są mili i gościnni... Ale ten gbur, ten Garem. Dupek wykorzystywał przewagę liczebną. Ludzie powoli gromadzili się wokół. Prawie jak na jakiejś arenie. Jeśli ktoś to przerwie to zyskam reputację ofiary losu, która nie umie się obronić przed czwórką miejscowych goryli... Ból wywołany ciągłymi atakami powoli ustępował miejsca wściekłości. W pewnym momencie jeden ze zbirów kopnął go w krocze. Tego było za wiele. Przybysz wstał, czym zaskoczył Gara i jego kompanów, spojrzał po zgromadzonych i zwrócił się do przywódcy atakujących: Moja przewaga nad Tobą polega na tym, że przeczytałem dziesięć razy więcej ksiąg niż ty dziewek wychędożyłeś, a w między czasie wychędożyłem dziesięć razy więcej dziewek niż Ty ksiąg widziałeś. Po czym wykonał skomplikowany gest prawą ręką i wymówił kilka słów w dziwnym języku. W czasie gdy recytował formułę czaru Magiczny pocisk, na jego dłoni zaczęła się zbierać dziwna, błękitna pajęczynka, która uformowała się w kształt pięści i pomknęła w kierunku agresora.
 
Arcagnon jest offline  
Stary 23-08-2008, 14:15   #87
 
Makuleke's Avatar
 
Reputacja: 1 Makuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znany
Kiedy rządca skończył mówić, Elran odetchnął z ulgą. Co prawda nie uśmiechało mu się zbytnio wracać do Maerstar i jeszcze raz brać udziału w tym wszystkim, ale za to teraz miał trochę czasu dla siebie.
Idąc po rynku rozmyślał, jak wydać świeżo zarobione świeżo pieniądze. Pierwsze, co mu się nasunęło to nowe buty. Niby starym nic nie brakowało, ale kiedy przypomniał sobie wyraz twarzy lokaja, wszystkie drobne rysy i zagięcia na skórze stawały się wyraźniejsze. Tak więc pierwszym zakupem stały się buty. Rozglądając się po straganach wreszcie znalazł takie, które pasowałyby do reszty stroju. Wysokie prawie do kolan, wykonane z mocnej czarnej skóry, z rzędem srebrnych zapinek wyglądały naprawdę elegancko. Dziwił tylko fakt, że półelf trochę nazbyt starannie wciągał nowe obuwie, coś majstrując przy jednej z cholew. Wyglądało to jakby coś przekładał ze starego buta, ale równie dobrze mógł dopasowywać zapięcie sprzączek.

Dogoniwszy towarzyszy, już miał zaproponować, żeby udali się do jakiejś porządnej gospody, gdzie miał zamiar wziąć kąpiel i odświeżyć się po kilku dniach podróży, ale ich uwagę przykuło głośne zbiegowisko.
"Wiecznie to samo" - pomyślał z lekką irytacją - "Choćbyś zapewnił im największe cuda świata w jednym miejscu i tak będą szukać rozrywki w bójkach. Tacy ludzie nigdy się nie zmienią."
Z początku trochę współczuł mężczyźnie poniewieranemu przez trójkę osiłków, ale kiedy ten podniósł się i wyprostował, zaskoczył nieco półelfa. Zszokowane miny napastników wywołały na twarzy Elrana drwiący uśmieszek, który tylko się poszerzył na słowa nieznajomego o księgach i dziewkach. Mimo jednak rozbawienia, całe zajście nużyło go nieco.

- Jeżeli koniecznie chcecie kibicować tej bijatyce, to zostańcie, ja idę coś zjeść i wziąć kąpiel. Możemy spotkać się za godzinę w tym miejscu. - rzucił do towarzyszy odchodząc.

Napadnięty człowiek trochę go zaciekawił, przede wszystkim odpornością, jaką się wykazał, ale Elran miał nieco ważniejsze sprawy osobiste, poza tym nie bardzo lubił publicznie stawiać się w roli rozjemcy i w ogóle mieszać się w takie sytuacje. Po cichu miał nadzieję, że jego jak się zdaje bardziej "szlachetni" kompani staną w jego obronie, albo Brog weźmie się za opatrywanie rannego. Sprawa najazdu na Maerstar była zbyt poważna, żeby się z niej ot tak wycofać, a półelf zdecydowanie wolałby mieć po swojej stronie kogoś, kto potrafi w taki sposób odpowiedzieć na atak przeciwnika, nawet jeżeli jest to jakiś mag.
"Tak, koniecznie trzeba go będzie jakoś z nami zabrać." - zadecydował w duchu.
 

Ostatnio edytowane przez Makuleke : 23-08-2008 o 14:17.
Makuleke jest offline  
Stary 23-08-2008, 21:19   #88
Van
 
Van's Avatar
 
Reputacja: 1 Van ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputację
Brog

Krasnolud nie zareagował gdy rządca negował ich prawdomówność. Nie chciał, a raczej nie zdążył nic powiedzieć, ponieważ przeszkodził mu wybuch Belegrisa. Elf wściekł się na Thultyrla i doradzającego mu maga. Na szczęście szybko opanował się i ściszył głos. Po tym jak skończył mówić on i Elran, rządca wstał i przyznał im słuszność. Brog uśmiechnął się lekko, zwłaszcza kiedy zostało wspomniane o ich skromnej zapłacie. Uśmiech troszkę mu zrzedł, gdy zostali wręcz zmuszeni do ponownej wędrówki do Maerstar, ale po wyjściu z dworu, humor znów mu powrócił.

- No to chyba powinniśmy to opić - rzekł do towarzyszy, wędrując do ciekawszych miejsc miasta. Zastanawiał się na co może wydać zarobione pięćdziesiąt sztuk złota, zauważając w międzyczasie, że Elran postanowił je zmarnować na kupno nowych butów. Rozglądając się po straganach, zobaczył małe zamieszanie niedaleko. Kilkoro mężczyzn postanowiło się wyżyć na jakimś człowieku, rzucając się na niego z kilkuosobową przewagą. Brog początkowo uważał, iż zaatakowany nie ma najmniejszych szans na zwycięstwo, jednak zmienił zdanie, gdy po ciosie w krocze ten wstał i używając magii zaatakował jednego z przeciwników. W międzyczasie półelf odszedł mówiąc:

- Jeżeli koniecznie chcecie kibicować tej bijatyce, to zostańcie, ja idę coś zjeść i wziąć kąpiel. Możemy spotkać się za godzinę w tym miejscu

Krasnolud nic nie odpowiedział, tylko nadal przyglądał się walce. Zaciekawił go ten magiczny facet. Od razu ocenił go jako w miarę przydatnego i myśląc o przyszłych korzyściach, postanowił mu pomóc rozprawić się z napastnikami. Wyciągnął więc swoją broń, wyszedł przed zgromadzony tłum i głośno powiedział:

- Panowie, nie widzi się, żeby to w tyle osób atakować jednego. Żeby wyrównać nieco szanse, wtrącę się w tą walkę. Chociaż, chyba nie będzie to sprawiedliwe w stosunku do was, jest was zbyt mało, żeby mi sprostać. - Kapłan po tych słowach zaatakował najbliższego napastnika, starając się go jednak tylko zranić a nie zabić.

- Na dobrą bijatykę zawsze jest czas - pomyślał.
 
Van jest offline  
Stary 24-08-2008, 00:38   #89
 
TwoHandedSword's Avatar
 
Reputacja: 1 TwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodze
"A już myślałem... No ale co ja bym sam zdziałał... Przecież musiał nam uwierzyć, inaczej nie sprowadzilibyśmy pewnie nikogo. Jakiś obcy elf, pewnie z resztą w pojedynkę, bo w końcu po nich niewiele można się spodziewać, nawołujący do walki w Maerstar? Przecież to lepsze od tych wszystkich błaznów wyginających się na targu. Ech, co za ludzie, co za czasy..." Belegris nie ukrywał ulgi, którą poczuł po zapewnieniu przez burmistrza, że wyśle do wioski swoje wojska, ale równie dobrze mógł schować ją sobie głęboko pod płaszczem; raczej nie było nikogo, kto zauważyłby zmianę zachowania elfa. Na jego przysłoniętej srebrzystymi kosmykami twarzy ciężko było dostrzec jakiekolwiek emocje, szczególnie kiedy pochylił głowę. Złoto Thultyrla przyjął siląc się na coś w rodzaju ukłonu, ale wykonany ruch był na tyle nerwowy i niezgrabny, że mógł być odebrany jako próba złapania równowagi po nieznacznym potknięciu, czemu jednak przeczyła nieprzeciętna sprawność fizyczna elfa. Nie zaprzątając sobie głowy interpretacją wyrazu wdzięczności, jaki okazał w momencie otrzymania monet, Belegris skierował swoje szybkie kroki ku wyjściu. Będąc już na zewnątrz, stwierdził, że musi przekazać coś Brogowi i Elranowi.
- Nasze... zadanie... prawie wykonane. - zwrócił się do towarzyszy. - Bądźcie jutro o świcie w tym miejscu... albo przynajmniej w okolicy. Wyruszymy do Maerstar razem z wojskiem.
Nie czekając na odpowiedź, a tym bardziej nie czując potrzeby poinformowania półelfa i krasnoluda o swoich planach, Belegris odszedł pospiesznie i ruszył w stronę przeciwną, niż ta, z której przyszli do dworu. Chciał być teraz sam, co jednak w zatłoczonym mieście stanowiło pewien problem, ale po prostu nie potrzebował towarzystwa nikogo znajomego. Kroczył nieznanymi uliczkami przez kilka minut bez wyraźnego celu, aż wreszcie zaczął szukać jakiejś gospody. Rozglądał się uważnie za szyldem, który oznajmiałby obcym, że w danym miejscu można się i napić, i przenocować. Pierwszym okazał się być ten z napisem "Oko Cyklonu". Jako że Belegris pierwszy raz był w Procambur, skierował się w stronę wejścia do napotkanego budynku nie mając żadnego wyobrażenia o jego reputacji, ani o reputacji jego bywalców. Było mu to całkowicie obojętne, chociaż najbardziej odpowiadałaby mu zatłoczona karczma z masą nieprzytomnych z pijaństwa mieszkańców "miasta kolorowych dachów", którzy przynajmniej by nie przeszkadzali. Obojętnie jednak nie mógł przejść obok hałaśliwego tłumu, ciągle z resztą powiększającego się i robiącego większą wrzawę. Z tego co widział z daleka, poprzez luki w zacieśniającym się kręgu gapiów, czwórka jakichś obdartusów, najpewniej miejscowych, tłukła niemiłosiernie piątego. Tak, ta scena nie mogła pozostać niezauważona przez Belegrisa. Dlatego stał jeszcze przez chwilę przed drzwiami wejściowymi gospody i przyglądał się, a kiedy tłum całkowicie zasłonił mu widok, wzruszył ramionami i zawitał do przybytku właściciela "Oka Cyklonu". "Nienawidzę takich drani... czterech na jednego. No ale równie dobrze można próbować coś zrobić z nimi i im podobnymi, jak starać się biegać wkoło słupa tak szybko, żeby widzieć własny tyłek. Zaraza..." Belegris najpierw zapytał o wolne pokoje i ewentualnie zapłacił za jeden nocleg. Chciał mieć to już załatwione przed rozpoczęciem picia, żeby nie zapomnieć, i żeby litościwy gospodarz zawlókł go do pokoju, jeżeli sam nie będzie w stanie tego zrobić. Gdyby wcześniej nie zapłacił i nie dorzucił kilku monet więcej, niż wynosiła cena pojedynczego noclegu, w takiej sytuacji noc musiałby najprawdopodobniej spędzić na zewnątrz. Jeżeli wszystkie pokoje były zajęte, elf poprosił o wskazanie jakiegoś miejsca, gdzie jest jeszcze kilka wolnych. Chciał odreagować cały dzień: podróż do Procambur, walkę z goblinami, rozmowę z burmistrzem. To ostatnie najbardziej go zdenerwowało, nie cierpiał przekomarzań z osobnikami pokroju Thultyrla. Jego głowę zaczęły zaprzątać myśli o jutrzejszym powrocie do Maerstar i nieuchronnej walce z goblinami. Tylu ludzi, uzbrojonych w narzędzia rolnicze i własny strach, przeciwko bandzie dzikich zielonoskórych. Belegris nie mógłby pozostawić ich samych sobie, nie zniósłby tego. Po chwili przypomniała mu się bójka przed karczmą. "To nie to samo. Ci czterej... to zupełnie inny typ człowieka. Może nawet są gorsi od tych goblinów..." Elf nie zastanawiał się jednak nad losem bitego piątego mężczyzny. Biedak mógł być przecież niewinny, a jego oprawcy mogli chcieć wydusić od niego coś wartościowego. Mógł też zadawać się z niewłaściwymi ludźmi, zaleźć komuś za skórę i "dostać nauczkę". Z doświadczenia Belegrisa wynikało jednak, że ta pierwsza możliwość była raczej mało prawdopodobna. Procambur nie słynęło z bezprawia, a więc tego typu incydenty nie mogły mieć miejsca zbyt często, a jeżeli już coś takiego się zdarzało, to raczej nie uchodziło uwadze straży. Niewielu też ludzi bezpodstawnie atakowałoby kogoś w takim miejscu. Elf nie miał tych czterech na zewnątrz za aż takich kretynów, którzy byliby zdolni do wszczęcia nieuzasadnionej burdy, narażając się tym samym na pełne tego konsekwencje. Z resztą zbyt wiele myślał o planowanym ataku na Maerstar, żeby przejmować się najzwyklejszą bójką. Były one, są, i będą na tym świecie, póki każdy nie będzie uważał swojego żywota za najlepszy z możliwych. Było dość wcześnie, do wioski elf miał zamiar ruszyć razem z wojskiem, następnego dnia, a w związku z tym miał masę czasu, który mógł dowolnie zagospodarować. Jego plany nie były zbyt skomplikowane: pić do upadłego, a przez resztę dnia, całą noc i drogę do Maerstar trzeźwieć, pokutując morderczym kacem. Czasu miał wystarczająco dużo, żeby nie martwić się o swój stan przed walką. Rozejrzał się za wolnym stolikiem, nie chciał towarzystwa. "Z Brogiem mógłbym się napić, to w miarę porządny gość, ale Elran... <<Wybaczcie panie mojemu towarzyszowi jego reakcję>> Bla bla bla... Taki sam jak te wszystkie dworskie ścierwa u Thultyrla. Za bardzo się wywyższa, za bardzo jest obeznany z etykietą i za bardzo pasuje mu towarzystwo tych wszystkich arystokratów i ich pieprzonych bogactw, żeby mu ufać. Żeby mi tylko nie wywinął jakiegoś numeru... Do tego nie mam zielonego pojęcia skąd on jest... i dlaczego podróżuje ze mną. Będę musiał na niego uważać i to bardzo." Belegris zamówił najmocniejsze wino ze sprzedawanych w karczmie, dokładniej dwie butelki. Dostał w końcu pieniądze od burmistrza i miał co z nimi zrobić. "Taaak... dzień należy do mnie. Noc też pewnie nie zgłosi sprzeciwu jak i ją sobie przywłaszczę. Zaczynamy..."
 
__________________
"Podróż się przeciąga, lecz ty panuj nad sobą
Sprawdź, czy działa miecz, wracamy inną drogą"
TwoHandedSword jest offline  
Stary 24-08-2008, 19:45   #90
 
maciek.bz's Avatar
 
Reputacja: 1 maciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skał
Elran

Elranowi dopiero teraz przypomniało się pudełko, które "pożyczył" z dworku rządcy. Delikatnie otworzył pokrywę sprawdzając uprzednio, czy nie ma jakiś pułapek, bo choć pudełko małe i niepozorne, to jednak ładnie zdobione, a ładne rzeczy się chroni. Przechodząc do zawartości, to półelf nie zawiódł się. W środku znajdował się srebrny medalion, z czerwonym kryształem w kształcie żuka w środku. Musiał być naprawdę sporo wart, a przynajmniej wyglądał na drogi. Spojrzał na ziemię i zobaczył swoje buty. Prezentowały się imponująco i cena 15 sz, którą za nie zapłacił nie wyglądała na zawyżoną. Jego samozachwyt przerwał wybuch energii na ciele jednego z bandytów. Najwyraźniej napotkany człowiek umiał się bronić. Dodatkowo w walkę włączył się Brog, więc wynik starcia był raczej przesądzony.

"Oko Cyklonu" to gospoda znana w całym Procampur głównie z tego, że często zatrzymują się w niej poszukiwacze przygód, więc można usłyszeć tu sporo ciekawych historii. Wnętrze nie prezentowało się zbyt dobrze, drewniana, walało się trochę śmieci. Byłeś przyzwyczajony do wyższych standardów, ale w końcu nie miałeś raczej zatrzymywać się tu na noc, więc to musiało wystarczyć. Karczmarzem jest tu Homer - gruby, niski krasnolud, który widać, że zbyt mało czasu poświęcał higienie osobistej, bowiem jego broda, powód do dumy dla każdego krasnoluda, była brudna i poskręcana. Jednak mieli tu balię w osobnym pomieszczeniu do której Homer nalał gorącej wody. Odświeżony siedziałeś w gospodzie zajadając się jajecznicą.

Brog i Elendil

Na szczęscie Elendilowi udało się dostatecznie skupić, aby złożyć czar. Pocisk mknął prosto w Garema. Ten jeszcze próbował się zasłaniać rękami, łapać pocisk, ale uderzył on prosto w jego pierś powalając go na ziemię. Mag zauważył również, że ktoś mu pomaga w tej walce, bowiem krasnoludzki kapłan Moradina uderzył z całym impetem w twarz kolejnego z bandytów powalając go na ziemię. Pozostałych dwóch mężczyzn popatrzyło po sobie nerwowo.

-Kapłana nie będziem bić. Toż to nie godzi się.

O dziwo nawet tacy ludzi mają jakieś zahamowania. Elendil popatrzył na Garema, ten charcząc i próbując złapać oddech odczołgiwał się. Magiczny pocisk jak zwykle spełnił swoje zadanie. Adrenalina przestała działać i pozostał ból. Krocze bardzo bolało, a z nosa leciała gęsto krew.

Brog nie spodziewał się, że pójdzie tak łatwo. Jego cios okazał się naprawdę silny. Łatwo przedarł się przez obronę przecwinika, chyba złamał mu żuchwę, a dodatkowo wyleciało kilka zębów. Mężczyzna padł na ziemię trzymając się z twarz. Zwijał się z bólu. Mag też poradził sobie nie najgorzej, ale po walce był trochę obtłuczony. Gdy Brog szedł w stronę człowieka tłum powoli się rozchodził. Zrobiło mu się miło, gdy usłyszał w tłumie: "Prawda to, że krasnoludzka pięść najmocniejsza."

Belegris

Wszedłeś do "Oka Cyklonu". Było tu sporo ciekawych osób, lecz w tej chwili nie miałeś nastroju, aby z kim kolwiek się spoufalać. Banda śpiewajcych krasnoludów, kilku miejscowych pijaczków, jakiś półork i... mroczny elf siedzący przy stoliku w samym kącie z pochyloną głową. Ty jednak skierowałeś się ku karczmarzowi, który był krasnoludem. Pokój wolny był, a i dwie butelki mocnego wina się znalazły. Pokój był urządzony skromnie, acz wygodnie. Łóżko, szafka, okno, dywanik.

Dwie butelki wina później...

Głowy mocnej niestety nie miałeś, a wino było naprawdę mocne. Pokój zaczynał delikatnie wirować, humor ci się polepszył, ba! znalazłeś nawet ukryty nocnik pod łózkiem. Gdy tak leżałeś usłyszałeś jakieś głosy zza ściany:

-Zostaw mnie! Nie!!! <dźwięk tłuczonego naczynia>

-Ty kurwo! Tak mi się odwdzięczasz!? Zaraz ja ci się odwdzięcze!

Mimo, że nie należałeś do "obrońców uciśnionych" te głosy po prostu ci przeszkadzały. Może by podejść i delikatnie poprosić o ciszę?
 
maciek.bz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:52.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172